Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tylko krok do szczęścia!

Treść

To nie był spektakl dla ludzi o słabych nerwach, ale zakończył się jakże szczęśliwie. W sobotni wieczór na wypełnionym po brzegi Stadionie Śląskim w Chorzowie piłkarska reprezentacja Polski pokonała Austrię 3:2 i zrobiła kolejny - ogromny - krok w stronę finałów przyszłorocznych mistrzostw świata. Jeśli w środę pokona Walię - nikt i nic awansu jej nie odbierze!
I Polska, i Austria doskonale wiedziały, jaka jest stawka sobotniego pojedynku. Dla naszych trzy punkty oznaczały pewne drugie miejsce w grupie i co najmniej udział w barażach, dla rywali - zachowanie szansy na drugą lokatę. Spodziewaliśmy się więc trudnej przeprawy i twardej walki - i tak było. Biało-Czerwoni rozpoczęli z animuszem i już w 2. minucie Grzegorz Rasiak był bliski zdobycia prowadzenia. W odpowiedzi błąd popełnili nasi obrońcy, ale na szczęście Christian Mayrleb nieczysto uderzył w piłkę. Po chwili dobrą szansę miał Kamil Kosowski. Mecz był ciekawy, z upływem minut zwiększała się przewaga efektownie i z pasją grających podopiecznych Pawła Janasa. Nie udało się jeszcze Kosowskiemu, którego uderzenie z rzutu wolnego obronił Andreas Schranz, ale w 13. min było już 1:0. Fatalny kiks popełnili austriaccy defensorzy, piłkę w polu karnym przejął Euzebiusz Smolarek i sprytnym, technicznym strzałem zdobył pierwszą bramkę. Gol jeszcze bardziej uskrzydlił Polaków i dziesięć minut później było 2:0! Po świetnym zgraniu Rasiaka potężnie uderzył Kosowski i Schranz nie miał żadnych szans.
Taki wynik utrzymał się do przerwy. Nasi schodzili na nią w poczuciu świetnie wykonanej pracy, bo naprawdę za te 45 minut należały im się gorące brawa. Nie tylko wytrzymali presję, wypełnili wszystkie zadania, ale także nie dali się sprowokować chamsko i prymitywnie grającym rywalom. Bezradni i bezsilni Austriacy urządzili sobie "polowanie" na polskich piłkarzy i tylko łaskawości sędziego zawdzięczali, iż w tym czasie ujrzeli jedynie trzy żółte kartki. Kilka perfidnych zagrań kwalifikowało się zdecydowanie do ostrzejszych reakcji Włocha Massimo De Santisa.
Wydawało się, że nic złego (jeśli chodzi o wynik, bo zdrowie było zagrożone) Polakom stać się już nie może. A jednak - drugą połowę nasi rozpoczęli źle. Dali sobie narzucić styl gry rywala i w 61. minucie zrobiło się nerwowo. Roland Linz wykorzystał kolejny błąd niepewnie grającej naszej obrony i pokonał Artura Boruca. Austriacy poszli za ciosem, spychając podopiecznych Janasa w pobliże ich pola karnego. Na szczęście w 68. min Polacy przeprowadzili kontrę-marzenie. Piłkę w okolicy połowy boiska przejął Maciej Żurawski, popędził ile sił w nogach w stronę bramki rywala - gdy już mijał Schranza został przez niego powalony na ziemię. Rzut karny! Wykonywał go sam poszkodowany, ale uderzył źle - austriacki bramkarz obronił. Na szczęście "Żuraw" pośpieszył z dobitką, już perfekcyjną.
Dwubramkowe prowadzenie znów naszych uspokoiło i znów dali sobie narzucić styl gry rywala. I już do samego końca było nerwowo i bardzo dramatycznie. Najpierw w 80. min Linz po raz kolejny wykorzystał nieporadność polskiej obrony. Zrobiło się 3:2. Zdesperowani Austriacy ruszyli do przodu wszystkimi siłami, Polacy grali źle. W 89. min wydawało się, że musi być remis - na szczęście piłka po strzale Linza trafiła w poprzeczkę. Kilka chwil później kapitalnie uderzył z rzutu wolnego Żurawski - w słupek! W odpowiedzi blisko byli Austriacy, ale piłkę z linii bramkowej (!) wybił Arkadiusz Radomski. Nerwy były ogromne, nie dla kibiców o słabych sercach. Wreszcie sędzia gwizdnął po raz ostatni. Uradowani Polacy padli sobie w objęcia. Trybuny szalały. Biało-Czerwoni po heroicznym wręcz boju pokonali Austriaków, kolejną przeszkodę na drodze do finałów mistrzostw świata. Już wiadomo, że gdy w środę wygrają z Walią - awans stanie się faktem!

Polska - Austria 3:2 (2:0). Bramki: Smolarek (13.), Kosowski (23.), Żurawski (68.) - Linz (61., 80.). Żółte kartki: Smolarek - Pogatetz, Standfest, Aufhauser, Ivanschitz, Schranz, Schopp. Sędziował Massimo De Santis (Włochy). Widzów 45 000. Polska: Boruc - Baszczyński, Kłos, Bąk, Rząsa - Smolarek (72. Mila), Sobolewski, Szymkowiak (83. Radomski), Kosowski (88. Żewłakow) - Rasiak, Żurawski.
Piotr Skrobisz

"Nasz Dziennik" 2005-09-05

Autor: ab