Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tylko Juszczenko za podwójnymi wyborami

Treść

Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko opowiada się za rozwiązaniem Rady Najwyższej i przedterminowymi wyborami. Zdaniem prezydenta, tylko tak można rozwiązać pat w parlamencie, gdzie od roku rząd nie ma większości. To oficjalna wersja, bo w rzeczywistości Juszczence chodzi o utrudnienie kampanii prezydenckiej jego głównym rywalom: Julii Tymoszenko i Wiktorowi Janukowyczowi.

Wybory prezydenckie mają się odbyć w styczniu 2010 roku i już od dawna prezydent Juszczenko wzywał posłów do rozwiązania Rady Najwyższej i przeprowadzenia jednoczesnych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. W tej sytuacji mogłyby nieco wzrosnąć nikłe szanse Juszczenki na reelekcję, bo jego rywale musieliby się skoncentrować także na walce o fotele poselskie dla swoich partii. Natomiast głosowanie tylko na prezydenta pozbawia Juszczenkę wszelkich szans.
Według prezydenta, rozwiązanie Rady Najwyższej Ukrainy to najlepsze wyjście. Na spotkaniu z dziennikarzami w swojej rezydencji Syniogóra pod Iwano-Frankowskiem (Stanisławów) Wiktor Juszczenko tłumaczył, iż od września 2008 roku na Ukrainie nie ma koalicji parlamentarnej Blok Julii Tymoszenko
- Nasza Ukraina - Ludowa Samoobrona, a więc rząd nie ma większości. Potrzebne jest więc powołanie nowej koalicji, ale według prezydenta jest to niemożliwe. - Jestem przekonany, że obecna konfiguracja parlamentarna i zdominowanie polityki przez cele osobiste, zwłaszcza liderów dwóch głównych partii w parlamencie ukraińskim [Blok Julii Tymoszenko i Partia Regionów Ukrainy - przyp. E.T.L.], prowadzi w ślepą uliczkę, gdzie nie ma miejsca na negocjacje - stwierdził Juszczenko. Jego zdaniem, parlament nie może działać bez większościowej koalicji, a więc Ukraina straciła ostatni rok. - Dlatego rozwiązaniem wszystkich problemów politycznych może być rozpisanie nowych wyborów parlamentarnych - uważa prezydent Juszczenko, który ponowił swoją ofertę dla Tymoszenko i Janukowycza rozpisania jednoczesnych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Ale druga strona nie pali się do poparcia tego pomysłu.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
"Nasz Dziennik" 2009-07-22

Autor: wa