Tych procesów nic nie zatrzyma?
Treść
Z Piotrem Łukaszem Andrzejewskim, senatorem PiS, konstytucjonalistą, rozmawia Jacek Dytkowski
Przed Sądem Rejonowym w Nidzicy toczą się procesy o zwrot obywatelom Niemiec nieruchomości pozostawionych przez nich na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Powodowie twierdzą m.in., że mają do tego prawo, bo nie zrzekli się obywatelstwa polskiego...
- Wydaje mi się, że te procesy będą się odbywać. W dalszym ciągu nie ma woli politycznej w Polsce - nie było jej w poprzedniej kadencji, w obecnej ani w żadnej innej po 1989 r. - aby jednoznacznie przesądzić skutki wejścia w stanie wolnym od obciążeń na te ziemie, które zostały Polsce przyznane przez społeczność międzynarodową. Do tej pory nie było również woli, żeby jednoznacznie uregulować zaszłości na tych terenach, wówczas kiedy osoby, które przyznawały się wcześniej do obywatelstwa polskiego, je opuściły, wybierając obywatelstwo niemieckie.
Niemcy, dochodząc swych roszczeń, powołują się m.in. na stare wypisy z ksiąg wieczystych. Dlaczego nie ma żadnej inicjatywy ustawodawczej, by to zablokować?
- Stosowny projekt został złożony w poprzedniej kadencji, ograniczono go tylko do nakazu porządkowania ksiąg wieczystych. Natomiast mimo dwukrotnego jego składania, wniesienia go nawet tuż przed końcem kadencji przez Senat do Sejmu, polski parlament i rząd nie zajęły stanowiska pozytywnego co do pozbawienia wiarygodności tych zapisów z mocy ustawy i teraz mamy tego skutki - a to jest podstawowa kwestia.
Obecni polscy właściciele opuszczonych nieruchomości, broniąc się przed roszczeniami ze strony obywateli niemieckich, wskazują na fakt, że dawno upłynął termin ich zasiedzenia...
- To druga kwestia, która wiąże się z tym, że Sąd Najwyższy uznał, iż Skarb Państwa, w którego imieniu nowi użytkownicy i posiadacze zamieszkali opuszczone nieruchomości, nie mógł dokonać zasiedzenia tych terenów. Czyli są to dwie przesłanki, które pokazują, że tak naprawdę Polska naszych czasów przejawia postawę zachowawczą, pozostawiając uznaniowości sądów coś, co powinno zostać przesądzone jako wynikające z mocy prawa. Dotyczy to po pierwsze nabycia tych nieruchomości w stanie pierwotnym, a po drugie - w sytuacji kiedy je opuszczono - upłynięcia okresu ich zasiedzenia, a zatem te tereny zostały zasiedziane przeciwko byłym właścicielom. To są dwie przesłanki, na które jak dotąd nie ma zgody władzy ustawodawczej ani wykonawczej. Poczekajmy, może przyjdzie inna władza w Polsce i wreszcie się jednoznacznie o te polskie sprawy upomni i je załatwi. Jednak do tego czasu będziemy mieli do czynienia z tego typu procesami i takimi orzeczeniami.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-02-25
Autor: wa