Twarze oprawców...
Treść
Mocne słowa - o niedocenianiu w wolnej Polsce bohaterów, olbrzymich emeryturach i przywilejach przysługujących ubekom, a nawet nieudolności IPN - padały wczoraj podczas otwarcia wystawy "Twarze łódzkiej bezpieki". Ekspozycja to 45 fotografii i biogramów "zawodowych" funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa z Łodzi. Wśród nich ci najbardziej "znani" - Mieczysław Moczar czy Grzegorz Piotrowski. Jednak i pozostali wysocy rangą pracownicy aparatu bezpieczeństwa wzbudzają wiele emocji u oglądających. Oglądający po latach twarze oprawców podkreślali, że choć przez moment - w trakcie ekspozycji - ci ludzie mogą być moralnie potępieni.
- W łódzkim oddziale IPN jest prawie 8 tys. teczek funkcjonariuszy UB i SB z naszego miasta - mówił szef oddziału Marek Drużka. - Ujawnianie ich trwa, ale wiadomo jedno z tych dokumentów - ci ludzie służyli Rosji i - jak podkreślali - to ona była ich ojczyzną - dodał. W trakcie wystąpienia otwierającego ekspozycję zwrócił uwagę na kilka nazwisk, między innymi Mieczysława Moczara, który tworzył komunistyczny aparat represji w Łodzi, pierwszego szefa UB w tym mieście, późniejszego ministra SW i sekretarza KC PZPR, oraz Grzegorza Piotrowskiego - mordercy ks. Jerzego Popiełuszki. - W jego teczce - co przykuwa uwagę - jest mnóstwo pochwał za gorliwość w inwigilacji Kościoła i księży, a z notatek wynika, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu - stwierdził Paweł Kowalski, kurator wystawy.
Pracownicy IPN zwracają uwagę na jeszcze inne postaci wyjątkowo niechlubnie zapisane w historii - Teodora Dudy, Józefa Nocuły czy Czesława Antczaka - dwaj ostatni, będąc oficerami śledczymi, cechowali się niezwykłą brutalnością wobec przesłuchiwanych. Duda z kolei inspirował swoich ludzi do przemocy i bicia w czasie śledztwa. - Podczas oglądania fotografii rodzi się refleksja - mówiła wczoraj w IPN wojewoda łódzki Helena Pietraszkiewicz. - Mogliśmy przez 50 lat spotykać na ulicy czy w sklepie ludzi, których profesji nie znaliśmy. A przecież występowali oni przeciw Polsce i Polakom - wskazywała. Dlatego, według niej, chociaż poprzez pokazanie twarzy oprawców na tej wystawie mogą oni czuć się przynajmniej przez chwilę potępieni. - Choć w taki mały sposób zadośćuczynić ich ofiarom - tłumaczyła.
Język z poprzedniej epoki
Jednym z mocniejszych akcentów było wystąpienie prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego. Poza słowami szacunku dla ofiar reżimu komunistycznego, dla osób prześladowanych czy kombatantów obecnych na uroczystości prezydent poinformował o piśmie, jakie tydzień temu otrzymał z IPN. - Zostałem powiadomiony o umorzeniu śledztwa w sprawie bezprawnego zatrzymania mnie i Andrzeja Słowika, potem więzienia i procesu - powiedział. W uzasadnieniu prokuratora z IPN znalazło się stwierdzenie, że ci, którzy przygotowywali akt oskarżenia, działali bez zewnętrznego przymusu. - Dziwna logika prawa, dziwny język z tamtej jeszcze epoki - podkreślał Jerzy Kropiwnicki. - Nie spodziewałem się tego w niepodległej Polsce - dodał. Według niego, tego rodzaju skandal wymaga protestu i on taki złoży. - To haniebny list, który otrzymałem od prokuratora z IPN - stwierdził. Zdaniem Kropiwnickiego, to kolejny dowód, że proces uwalniania od przeszłości ubeckiej posuwa się z wielkimi trudnościami. - Choć dziś można spojrzeć w twarz zbrodniarzom, to jednak w niepodległej Polsce podlegają oni większej ochronie niż ich ofiary. Trzeba, by wreszcie sprawiedliwość się dopełniała - apelował prezydent.
Na otwarcie ekspozycji przybyło wielu kombatantów. Także oni podczas uroczystości zabierali głos, również oni w mocnych słowach krytykowali obecny stan, w którym zbrodniarze mają przywileje. - Bohaterowie mają nędzne emerytury - mówił Stanisław "Burza" Karliński, prezes Światowego Związku Żołnierzy AK z Piotrkowa Trybunalskiego. - Ale czemu nie mówi się o tym, kto jest temu winien? - pytał. Według niego, do takiego porządku przyczynili się szczególnie Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki. Takim stwierdzeniem wywołał burzę oklasków.
Ekspozycja w siedzibie IPN to fotografie 45 funkcjonariuszy zajmujących kierownicze stanowiska w łódzkim aparacie bezpieczeństwa w całym okresie jego funkcjonowania (Urząd Bezpieczeństwa i Służba Bezpieczeństwa). Na prezentowanych planszach oprócz twarzy pojawiają się charakterystyki funkcjonariuszy, przebieg ich służby, zaprezentowane są także wycinki dokumentów pozwalających opisać postawę funkcjonariusza w momentach przełomowych, fragmenty dotyczące jego pracy w resorcie, poglądów, a także życia osobistego. Pod niektórymi postaciami widnieją zdania z notatek - "wrażliwy na zło i podejmujący z nim walkę" czy "wierny, oddany funkcjonariusz", "w pracy i życiu osobistym prezentuje właściwą postawę moralną".
Anna Skopinska, Łódź
"Nasz Dziennik" 2007-01-24
Autor: wa