TVN filmował z ukrycia
Treść
Z historykiem prof. Jerzym Robertem Nowakiem rozmawia Zenon Baranowski Dziennikarze TVN 24 filmowali Pańskie środowe spotkanie w bazylice Św. Krzyża w Warszawie z ukrytej kamery... - To, że dziennikarze tej stacji filmowali w ten sposób moje spotkanie, to jest po prostu bezprawie. Powiedzieliśmy od razu na początku spotkania, zarówno gospodarz sali ks. prof. Białkowski, jak i ja, że nie zgadzamy się na uczestnictwo TVN 24 ze względu na jej niewiarygodność i przekręcanie różnych rzeczy. Jednak zlekceważono ten zakaz... - Jest to wbrew zasadom dziennikarstwa i naruszeniem jego prawideł. Powiedziałem publicznie o tym, że kiedyś TVN zgłosiła się do mnie po wywiad. Na ogół tej stacji nie udzielam wypowiedzi, ale ponieważ chodziło o książkę Grossa, zgodziłem się. Miał być pięciominutowy wywiad, a były dwa zdania, typu że książka Grossa zaszkodzi Polakom i Żydom i będzie rodzić niepotrzebne napięcia. Myślę, że tekst był bardzo uzasadniony, a oni określili, iż to jest skrajna opinia autora związanego z Radiem Maryja. Dlatego powiedziałem sobie, że z tymi panami nie chcę mieć nic wspólnego. Przeglądając same tylko tytuły z "Gazety Wyborczej" skrupulatnie relacjonującej Pańskie spotkania, dostrzec można napastliwy język. Zarzuca się Panu rzekome obrażanie, lżenie itp. różnych osób... - Oni są po prostu wściekli, bo nigdzie, w żadnym mieście nie udało im się zapobiec spotkaniom ze mną. W Warszawie nie udało się im, kiedy miał być wykład w kościele przy ul. Dickensa. Podobnie w Częstochowie, chociaż próbowano dwa razy, a mieliśmy spotkanie nawet w lepszym miejscu, niż pierwotnie miało być. Cieszę się, że odbyło się ono na Akademii Polonijnej, z udziałem rektora ks. Eustachego Rakoczego, który notabene zaprosił mnie na dalsze wykłady. Poza tym blokowali w Opolu, i też było spotkanie. W Bydgoszczy blokowali, ale odbyło się w bazylice. Byli szczególnie wściekli na księdza proboszcza, który dał zgodę na spotkanie w bazylice. Podobnie jak na ks. prof. Białkowskiego, kustosza bazyliki Św. Krzyża, świątyni z takimi wielkimi historycznymi tradycjami, położonej w centrum Warszawy. Było tutaj - według niektórych ocen - ok. 1,5 tys. osób. Podobnie w Bydgoszczy, największe zaskoczenie - określanym jako "czerwone miasto" - też oceniano liczbę słuchaczy na 1,3 tys. osób. Widać wyraźnie, że "Wyborcza" wywiera presję, aby duchowni nie zgadzali się na goszczenie spotkań z Pańskim udziałem... - Tak. Im właśnie o to chodzi. Liczą, że może coś uda się wskórać przez różne szantaże, próby zastraszania. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-03-14
Autor: wa