Tutaj każdy jest u siebie
Treść
Różne mamy świątynie: stare, wypełnione po brzegi historią, bezcennymi zabytkami, i nowe, pachnące jeszcze świeżością murów. Są kościoły bogato wyposażone i biedne - urządzone na miarę możliwości ludzi, którzy je budowali i utrzymują. Nie to jest najważniejsze. Gotyckie, renesansowe, barokowe, współczesne - w nich jak w lustrze odbijały się trendy epoki, jako sposób pojmowania rzeczywistości nadprzyrodzonej. Stanowiły apogeum ludzkiego kunsztu. Dziś także wyrastają pośród nowych osiedli, stanowiąc nierzadko wyzwanie czy znaki zapytania dla tych, którzy żyją szybko i byle jak, mając coraz większy kłopot z odnalezieniem sensu swojego biegu. Nic dziwnego, że fora internetowe pełne są protestów zwykle młodych ludzi zwracających się przeciwko projektom nowych kościołów. - Lepiej wybudować żłobek, szkołę - oburzają się - a plac przeznaczyć na boiska, korty tenisowe! Trzeba żyć, łapać chwile, a nie katować się myśleniem, co będzie potem! Na to przyjdzie czas... Biedni są. Nic nie rozumieją. Bezdomni tułacze. Świątynia to dom. To także opowieść o Bogu i człowieku, o sposobie, w jakim dokonuje się jego zbawienie. Jej przestrzeń jest tak skonstruowana, że stanowi synonim ludzkiego losu. Tu nie ma przypadkowości. Wejście do kościoła, przedsionek - to oczekiwanie. Tutaj kiedyś stali katechumeni i pokutnicy, którzy nie mogli jeszcze w pełny sposób uczestniczyć w Eucharystii. Dalej kropielnica z wodą święconą. Zwilżenie dłoni wodą święconą i znak krzyża ma przypomnieć przyjęty chrzest, przywileje i zobowiązania zeń płynące. Te gesty prowadzą myśl ku istocie chrześcijaństwa: o naszym zanurzeniu w śmierci Chrystusa i powołaniu do nowego życia, o duchowym zrodzeniu się "nowego człowieka". Woda święcona, ze swej natury, pełni funkcję egzorcyzmującą. Ilekroć żegnamy się nią, towarzyszą nam modlitwy całego Kościoła o naszą świętość. Ucałowanie krzyża wiszącego nad kropielnicą to odniesienie do Golgoty i tego, co się tam dokonało, a co zostanie uobecnione podczas Eucharystii. W starych świątyniach obrazy wiszące tuż za przedsionkiem zwykle przypominają, że koniecznym warunkiem zbawienia jest nawrócenie. Nieodłącznym atrybutem prezentowanych tu świętych jest czaszka - symbol nietrwałości tego świata. Witraże, freski, malowidła, rzeźby - to wszystko tworzy szczególną atmosferę "inności", majestatu, pozaczasowości. Wprowadza ona w majestat Boga, który nie przeraża, nie przytłacza, a woła, przyzywa do siebie. Stacje Drogi Krzyżowej otulają kordonem przestrzeń świątyni i stają się metaforą ludzkich Golgot, dróg naznaczonych niejednokrotnie cierpieniem i samotnością, upadkami i powstawaniem z nich. Przetykają je konfesjonały - przystanie nadziei i powrotów. Wreszcie centrum kościoła stanowi ołtarz, ambona, miejsce przewodniczenia. Miejsce, gdzie dokonuje się misterium zbawienia, gdzie czas i przestrzeń znajdują swoją kulminację... Miasto, osiedle bez świątyni jest jak organizm ludzki bez płuc, serca, krwioobiegu... Komuniści próbowali budować świat bez Boga, bez kościołów - jak to się skończyło? Powstają dziś nowe świątynie: centra handlowe, banki, parki rozrywki. Zaludniają się w niedzielę, mamią kolorami i szczególną supermarketową liturgią. Tylko że poza ścianami lśniącymi szkłem i chromem nic nie ma. Jest pustka, zmęczenie życiem i bezsens. Czy tak ma wyglądać nowy, wspaniały świat? Marcin Jasiński "Nasz Dziennik" 2008-10-25
Autor: wa