Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tusk wspiera koncepcję Merkel

Treść

Donald Tusk w wywiadzie dla dziennika "Die Welt" zachwala kanclerz Angelę Merkel. Jego zdaniem, jest ona jednym z niewielu polityków w Europie, którzy bardzo dobrze rozumieją, jak ważna jest równowaga i synergia pomiędzy interesem narodowym i wspólnotowym europejskim. Polski premier wyraźnie opowiedział się po stronie niemieckiej kanclerz w kwestii koncepcji ratowania euro.
W całym wywiadzie z Donaldem Tuskiem niemieckie media zwracają uwagę na dwie najważniejsze sprawy: ostrzeżenie premiera przed osłabieniem jedności w Unii i podziałem wspólnoty oraz pochwałę postawy kanclerz Angeli Merkel. Jak piszą dziennikarze, polski premier, wypowiadając słowa: "Jestem przekonany, że przesłanką powodzenia projektu europejskiego jest harmonizacja narodowego i wspólnotowego interesu. Kanclerz Merkel jest, jak sądzę, jednym z nielicznych polityków w Europie, którzy bardzo dobrze rozumieją, jak ważna jest równowaga czy nawet synergia tych interesów", de facto wsparł stanowisko Angeli Merkel w konflikcie z resztą UE. Jak zwraca uwagę Konrad Szymański, deputowany do Parlamentu Europejskiego (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), postępowanie w sprawie euroobligacji zaprezentowane przez kanclerz Angelę Merkel nie jest żadnym dowodem na europejskość czy synergiczność interesów, o czym wspomina Donald Tusk w wywiadzie dla niemieckiego dziennika, lecz jest typowym przejawem troski o niemieckie interesy. - Tusk próbuje wmówić zarówno sobie, jak i społeczeństwu, że Merkel postępuje w myśl zasady wspólnych europejskich interesów, a obecna postawa kanclerz jest wyjątkowym dowodem na to, że przede wszystkim Niemcy myślą o własnym interesie narodowym - mówi poseł. Przedstawiciele innych państw UE wykazują mniej zrozumienia dla kanclerz i w ostrych słowach krytykują jej stanowisko w kwestii ewentualnej pomocy dla bankrutujących członków strefy euro. Pomoc może zostać udzielona, ale na bardzo trudnych i "niemieckich" warunkach. Merkel zdecydowanie odrzuciła pomysł emisji euroobligacji, który dla Berlina jest po prostu zbyt drogi. Szef luksemburskiej dyplomacji Jean Asselborn nazwał postępowanie RFN aroganckim. Kierunek, w jakim podąża Unia Europejska, nie może być dyktowany jedynie przez takie kraje jak Niemcy i Francja - powiedział Asselborn. Jak twierdzi, Paryż i Berlin problemy całej Unii załatwiły między sobą jeszcze przed rozpoczęciem szczytu, później ich szefowie przyjechali do Brukseli i w sposób teatralny ogłosili, że zlikwidowali unijne problemy. Także były premier Belgii Guy Vehofstadt skrytykował Merkel. Kanclerz negatywnie oceniła również własna opozycja. Były minister finansów Peer Steinbrueck i były szef dyplomacji Frank Steinmeier (obaj z SPD) poparli propozycje luksemburskiego premiera i ostro skrytykowali Merkel za jej odmowę ich przyjęcia. Tuż przed rozpoczęciem szczytu "Bild Zeitung" wydrukował rozmowę z samą kanclerz. Merkel zapewnia w niej, że Niemcy nie mają zamiaru nikomu dyktować, co ma robić. Informuje też, że przeprowadziła wyczerpującą rozmowę telefoniczną z premierem Luksemburga Jean-Claude´m Junckerem, w której wyjaśnili sobie niedawne nieporozumienia. Gdy chodzi o tak wysoką stawkę, emocje grają często zbyt dużą rolę.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2010-12-17

Autor: jc