Tusk rozpoczął rok od porażki
Treść
Premier Donald Tusk wziął udział w Gdańsku w noworocznym meczu piłkarskim, w którym jego drużyna dostała srogie baty. Komentatorzy mają nadzieję, że porażka piłkarskiej ekipy szefa rządu nie wróży niczego złego Polsce i wiążą występ Tuska z permanentnie prowadzoną przez niego kampanią prezydencką. - Wszystko wskazuje na to, że pan premier trenuje do wyborów prezydenckich - podkreśla publicysta Stanisław Michalkiewicz.
Przeciwnikami drużyny Tuska byli oldboje gdańskiej Lechii, a premier starał się mimo porażki zachować dobry humor i demonstrował optymizm. - Chciałem pokazać, że wolny czas można spędzać nie tylko przed telewizorem - tłumaczył po meczu. Obserwatorzy podkreślają, że szef rządu bardzo się starał i biegał zziajany po boisku. Jednak mimo poświęcenia premiera oldboje pokonali drużynę Tuska 3:0. Po meczu szef rządu przyznał się, że nie był to w jego życiu wielki mecz. - Momentami byłem nawet osłabieniem drużyny - miał się śmiać po meczu Tusk. - My jesteśmy zupełnymi amatorami, a w przeciwnej drużynie co nazwisko to gwiazda. Porażka 0:3 ujmy więc nam nie przynosi. W końcówce opadliśmy nieco z sił, co przeciwnik wykorzystał bezwzględnie - tłumaczył.
Opozycja i komentatorzy mają nadzieję, że słowa premiera o amatorstwie i porażka na początku nowego roku nie wróżą Polsce niepowodzenia w ciągu najbliższych 365 dni. W występie Tuska dopatrują się raczej realizacji propagandowego scenariusza opracowanego przez marketingowych doradców premiera przygotowujących go do wyborów prezydenckich i odwracających uwagę Polaków od ekonomicznych i legislacyjnych niepowodzeń gdańskiego liberała. - Wszystko wskazuje na to, że pan premier trenuje do wyborów prezydenckich. Na boisku odnosi więcej sukcesów niż we własnym gabinecie premiera - ironizuje publicysta Stanisław Michalkiewicz. Optymizm szefa rządu po meczu nie wróży jednak nic dobrego. - Wolelibyśmy premiera, który przynajmniej część zapowiedzi z własnego expose próbowałby realizować. Ale chyba się tego nie doczekamy - pesymistycznie ocenia Michalkiewicz.
Zdaniem posła PiS Joachima Brudzińskiego, piłkarskie popisy Tuska to kontynuacja kreowania medialnego wizerunku szefa rządu jako człowieka optymistycznego, kochającego wszystkich. - W ten sposób premier rozpoczyna nowy rok, podobnie jak rozpoczynał swoje rządy, a więc od medialnej sieczki. Będziemy mieli kolejny rok zabiegów propagandowych pokazujących premiera a to na boisku, a to na autostradzie lub tam, gdzie trzeba przeciąć wstęgę - ocenia Brudziński. Według niego, bieżący rok nie zapowiada lepszej jakości w pracach rządu, bo dobre samopoczucie premiera to za mało. - Tam, gdzie są realne problemy, to premier będzie wysyłał zderzaki, a więc ministrów, a sam nie będzie się kwapił, żeby firmować swoją osobą niepopularne decyzje - dodaje poseł PiS.
Tusk złożył Polakom noworoczne życzenia. - Chciałbym życzyć Polakom, by w 2009 roku czuli się co najmniej tak dobrze, jak w czasie nocy sylwestrowej. To może być dobry rok - powiedział. Brudziński życzy premierowi, aby "mniejszą wagę przywiązywał do strategii medialnych, przygotowywanych przez jego doradców pijarowskich, a brał więcej odpowiedzialności" za swoje rządy. - Życzę premierowi, żeby poważnie potraktował problemy, które przed Polską stoją, i przy zachowaniu tężyzny fizycznej oraz zdrowia, czego mu życzę, życzyłbym mu także, aby więcej czasu poświęcał na realne problemy polskiej gospodarki - powiedział Brudziński.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-01-03
Autor: wa