Tusk i Kamiński do konfrontacji
 
                                Treść
Wersja wydarzeń szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego w sprawie afery  hazardowej przedstawiona sejmowej Komisji do spraw Służb Specjalnych różni się  od tej przedstawionej przez rząd i powinna zostać odtajniona - postulują  posłowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy podczas posiedzenia speckomisji  wysłuchali wyjaśnień Mariusza Kamińskiego. Według Zbigniewa Wassermanna, wersja  przedstawiona przez szefa CBA może być zweryfikowana treścią  pism.
Premier Donald Tusk za pośrednictwem ministra Michała Boniego  ogłosił swoją wersję prac nad ustawą hazardową przy otwartej kurtynie w Sejmie.  Natomiast szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego marszałek Sejmu Bronisław  Komorowski na sali plenarnej wystąpić nie pozwolił. Kamiński zrobił to w  czwartek jedynie podczas tajnego posiedzenia sejmowej Komisji do spraw Służb  Specjalnych. Prawo i Sprawiedliwość, które wcześniej wnioskowało o to, aby  Kamiński mógł publicznie wystąpić przed posłami, teraz chce odtajnienia  przedstawionych speckomisji wyjaśnień szefa CBA.
- Nie ma powodów, aby  klauzulę tajności utrzymywać. Informacje, które przekazał minister Kamiński, są  publicznie znane. Wersja Mariusza Kamińskiego jest ciekawa i różni się od tej  wersji, którą przedstawia rząd, premier Donald Tusk i jego urzędnicy.  Postanowiliśmy wystąpić jako członkowie Komisji do spraw Służb Specjalnych do  przewodniczącego komisji o odtajnienie stenogramu z posiedzenia komisji -  powiedział członek speckomisji Jarosław Zieliński (PiS). W jego ocenie,  zawyżanie klauzuli tajności jest niedopuszczalne, a opinia publiczna musi znać  odpowiedź na pytanie, czy doszło do nadużycia władzy na najwyższym szczeblu.  Poseł Zbigniew Wassermann (PiS) podkreślał natomiast, że wersję szefa CBA da się  zweryfikować treścią istniejących w tej sprawie pism. Sejmowa speckomisja w  czwartek pozytywnie zaopiniowała wniosek premiera o odwołanie ze stanowiska  Mariusza Kamińskiego. Taką samą opinię wydało wczoraj Kolegium do spraw Służb  Specjalnych. Wniosek powinien zostać jeszcze zaopiniowany przez prezydenta Lecha  Kaczyńskiego, który deklarował wcześniej, że do odwołania szefa CBA ustosunkuje  się negatywnie. Premier Donald Tusk zapowiadał, że Kamińskiego odwoła w  poniedziałek. Może to oznaczać, iż z dymisją nie poczeka na opinię prezydenta.  
Opozycja cały czas podnosi, że odwołanie Kamińskiego ze stanowiska jest  bezprawne. - Funkcja szefa CBA jest funkcją szczególnie chronioną. Wynika to z  faktu, że nie jest kolejną instytucją do ścigania korupcji, ale jedyną służbą do  ścigania korupcji ulokowanej na szczytach władzy. To jest ten najtrudniejszy,  najgroźniejszy rodzaj przestępczości, ponieważ wywodzący się z tej sfery sprawcy  nie tylko liczą na parasol ochronny, ale bardzo często mają możliwości  wykorzystywania atrybutów władzy, aby odpowiedzialności karnej uniknąć. Dlatego  ustawodawca postanowił tak obwarować możliwość odwołania szefa CBA, aby nie było  to proste - mówił Wassermann.
Odwołać szefa CBA można w kilku  wyszczególnionych w ustawie sytuacjach. Szef CBA może np. zrezygnować, stracić  stanowisko m.in. wtedy, gdy przez trzy miesiące nie wykonywał swoich funkcji, w  przypadku skazania prawomocnym wyrokiem czy też utraty certyfikatu dostępu do  informacji tajnych. - Spodziewaliśmy się, że we wniosku taką podstawę pan  premier wskaże - powiedział Wassermann. W ocenie posła PiS, sekretarz Kolegium  do spraw Służb Specjalnych Jacek Cichocki podczas posiedzenia speckomisji powodu  dymisji szefa CBA nie był jednak w stanie wskazać. - Ta próba pewnej  nadinterpretacji, że ma on postawione pewne zarzuty, a jak ma zarzuty, to nie ma  nieskazitelnej postawy, jest absurdem prawnym - powiedział Wassermann.  Zaznaczył, że tego argumentu można użyć, jeśli szef CBA skazany byłby  prawomocnym wyrokiem. Według Wassermanna, premier dopuścił się też rażącego  naruszenia prawa, desygnując do koordynowania służbami specjalnymi Jacka  Cichockiego. Wyjaśniał, że prawo do nadzorowania i koordynowania służb ma  minister, członek Rady Ministrów, a Cichocki tego standardu nie  spełnia.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-10-10
Autor: wa
 
                    