Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tusk i Berlusconi się nie dogadali

Treść

Po spotkaniu premiera Donalda Tuska z premierem Włoch Silvio Berlusconim Europejska Partia Ludowa nadal ma dwóch kandydatów na szefa Parlamentu Europejskiego: polskiego - Jerzego Buzka, i włoskiego Mario Mauro. Przywódcy państw Unii podczas rozpoczętego wczoraj unijnego szczytu rozmawiali m.in. o wyborze José Manuela Barroso na kolejną kadencję przewodniczącego Komisji Europejskiej. W ocenie również uczestniczącego w obradach Rady Europejskiej prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Barroso pozostanie na swoim stanowisku.
Choć stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego można traktować właściwie tylko jako element prestiżu, w przeciwieństwie np. do sytuacji, gdy ma się ze swojego kraju komisarza odpowiedzialnego za poważne sprawy w Komisji Europejskiej, to między polskim a włoskim premierem trwa o to stanowisko poważna batalia. Na razie mamy pat. Silvio Berlusconi zachwalał wczoraj swojego kandydata. Premier Donald Tusk pozostał przy swoim. - Nic się nie zmieniło, zostaliśmy przy swoich stanowiskach - powiedział wczoraj premier po spotkaniu z szefem włoskiego rządu.
Premier poinformował, że Berlusconi wytoczył przeciw kandydaturze Buzka argument, iż prezydent Lech Kaczyński nie podpisał ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Tusk stwierdził, iż nie przypuszcza, aby fakt niepodpisania ratyfikacji osłabiał pozycję Buzka, lecz na pewno też jej nie pomaga. Prezydent Lech Kaczyński podkreślił natomiast, że wspiera kandydaturę Jerzego Buzka. - Zrobię wszystko, co konieczne, by tym szefem został. Jestem tym zainteresowany - mówił prezydent.
Premier Włoch to zarazem partner Donalda Tuska z Europejskiej Partii Ludowej, frakcji w Parlamencie Europejskim, do której należą ugrupowania obu premierów. To właśnie ta frakcja jako największa partia w europarlamencie wskaże tego kandydata na przewodniczącego PE, który będzie miał największe szanse na objęcie tego stanowiska. Według premiera Tuska, ostateczny kandydat Europejskiej Partii Ludowej na szefa PE wyłoniony zostanie 7 lipca w głosowaniu.
Barroso na drugą kadencję?
Stojący jeszcze na czele Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering ogłosił natomiast, że 9 lipca gremium to zdecyduje, czy już na pierwszej swojej sesji, w dniach 14-16 lipca, głosować będzie w sprawie reelekcji Portugalczyka José Manuela Barroso na kolejną kadencję przewodniczącego Komisji Europejskiej. Oprócz aprobaty państw członkowskich Unii przewodniczącego KE musi poprzeć również Parlament Europejski. - Myślę, że sprawa prawie na pewno będzie pomyślnie załatwiona dla pana przewodniczącego - uważa prezydent Lech Kaczyński, przekonany, że szefowie państw Unii dadzą się Barroso wykazać jeszcze przez kolejne pięć lat. Prezydent przypomniał, że Portugalczyka na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej popierają oba największe ugrupowania w naszym kraju.
Na sesji plenarnej trwającego szczytu przywódcy państw Unii dyskutują obiecane Irlandii gwarancje prawne, dzięki którym Irlandczycy mogliby zaaprobować traktat z Lizbony w drugim referendum. Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki wyjaśniał w środę, iż gwarancje mają polegać na sprecyzowaniu tego, czym traktat lizboński nie jest i czego nie reguluje. Gwarancje podkreślać mają na przykład, iż traktat nie ingeruje w politykę podatkową państw, jak również politykę rodzinną. Przywódcy państw Unii przedyskutowali wczoraj również kwestię ustanowienia wspólnego dla Unii nadzoru nad rynkiem finansowym. W ocenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, unijne propozycje w tym względzie idą w dobrym kierunku. Unijni przywódcy podejmują także sprawy klimatyczne, rozmawiając o wsparciu dla wniosków przygotowanych na grudniową konferencję klimatyczną w Kopenhadze. Od 2012 roku planowane jest ograniczenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Przygotowania do konferencji klimatycznej były przedmiotem rozmowy, którą wczoraj, jeszcze przed rozpoczęciem szczytu, premier Donald Tusk odbył z premierem Danii Larsem Rasmussenem.
Artur Kowalski, Bruksela
"Nasz Dziennik" 2009-06-19

Autor: wa