Tusk chciał zerwać negocjacje
Treść
Rząd Donalda Tuska bez wcześniejszego uzgodnienia z prezydentem Lechem Kaczyńskim był gotów doprowadzić do zerwania rozmów z Amerykanami w sprawie instalacji systemu rakiet przechwytujących. Fiasku negocjacji miała zapobiec wizyta szefowej Kancelarii Prezydenta Anny Fotygi w Waszyngtonie. Supozycje o próbach zerwania rozmów potwierdzałaby bardzo chłodna atmosfera towarzysząca wczorajszemu spotkaniu premiera Polski Donalda Tuska z ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce Victorem Ashe'em. Wczoraj wieczorem polski premier odbył także 40-minutową rozmowę telefoniczną z wiceprezydentem USA Dickiem Cheneyem. Jej szczegóły nie są jednak jeszcze znane. Prawdopodobnie rozmowa ta dotyczyła rozwiązania "pewnych problemów politycznych", o których informował wcześniej amerykański Departament Stanu. W gmachu MSZ przy ul. Szucha wrze. Ministerialni urzędnicy w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że jednym z celów wizyty prezydenckiej minister Fotygi w Stanach Zjednoczonych mogło być uspokojenie sojusznika co do polskich intencji w sprawie budowy na terytorium naszego kraju elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Rząd Donalda Tuska miał być gotów do zerwania negocjacji. O tym, że rozmowy nie przebiegają tak, jak powinny, świadczyć może chłodna atmosfera, jaka towarzyszyła wczorajszemu spotkaniu premiera Donalda Tuska z ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce Victorem Ashe'em. Wprawdzie ani Pałac Prezydencki, ani kancelaria premiera nie potwierdziły tej informacji, to jednak we wczorajszym wywiadzie radiowym Lech Kaczyński jasno dał do zrozumienia, że Fotyga poleciała do Waszyngtonu z misją "ostatniej szansy". Ze strony rządowej napływały informacje, że ta wizyta bardzo negatywnie wpłynęła na stosunki polsko-amerykańskie. Zupełnie odmiennego zdania jest zaś prezydent RP Lech Kaczyński, który wcześniej już stwierdził, że to nieudolna polityka rządu Tuska mogła spowodować ostatnie ochłodzenie relacji na linii Warszawa - Waszyngton (szerzej w rozmowie z prezydentem Kaczyńskim - s. 2). Amerykanie ogłosili sukces - Osiągnęliśmy wstępne porozumienie dotyczące umieszczenia w Polsce tarczy antyrakietowej - powiedział nam wczoraj wyższy przedstawiciel Departamentu Stanu USA. - Polscy negocjatorzy przedstawili listę żądań i życzeń, m.in. dotyczących modernizacji polskich sił zbrojnych. Spełniliśmy te postulaty i negocjacje zakończyły się sukcesem - powiedział po spotkaniu z polską grupą negocjacyjną John Rood. Tymczasem strona polska zaprzecza tym doniesieniom. Rzecznik polskiego MSZ Piotr Paszkowski stwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że skoro negocjacje trwają, nie możemy mówić o ich zakończeniu. Dodał, że pertraktacje zakończą się w momencie, kiedy rząd podejmie decyzję albo o ich zakończeniu, albo o przyjęciu wynegocjowanej umowy. Według rzecznika, nie ma żadnych podstaw, aby twierdzić, iż negocjacje się już zakończyły. - Rozmowy w Waszyngtonie były jedynie kolejną turą negocjacyjną, przewidzianą harmonogramem rozmów - podkreślił Paszkowski. Asystent sekretarza stanu Dan Fried stwierdził, że Stany Zjednoczone wzięły sobie do serca polskie niepokoje związane z większą współpracą USA z Rosją i NATO w sprawie tarczy. Fried określił Polskę jako "wspaniałego sprzymierzeńca", który wysłał swoje wojsko do Iraku i Afganistanu. Dodał także, iż Ameryka zrozumiała, jak ważne dla Polaków są te rozmowy. Z tych samych źródeł wynika, że Stany Zjednoczone przystały na polskie postulaty i zamierzają pomóc Polsce w dozbrajaniu. W obecnej sytuacji nie wiadomo jednak, na czym dokładnie owa pomoc będzie polegała i czy rzeczywiście okaże się adekwatna do naszego wkładu. - Stany Zjednoczone są w stanie zaoferować swoim sojusznikom albo tym, na których im faktycznie zależy, znacznie większą pomoc finansową niż ta, jaką nam do tej pory gwarantowały - powiedział "Naszemu Dziennikowi" były minister obrony narodowej Romuald Szeremietiew. Jak zauważył minister, umieszczenie rakiet przechwytujących na terytorium Polski jest dla Ameryki dużo tańszym przedsięwzięciem aniżeli wybudowanie systemu na terenie Stanów Zjednoczonych. Polska w momencie zainstalowania na jej terytorium amerykańskiej tarczy potrzebuje więc odpowiedniego systemu obrony przeciwlotniczej. Dla USA nawet znaczne wzmocnienie polskiej obrony jest i tak najkorzystniejszym rozwiązaniem. Do późnych godzin wieczornych trwał wczoraj swoisty teatr niesprawdzonych informacji i spekulacji, w którym to co jakiś czas strona amerykańska informowała o zakończeniu negocjacji, podczas gdy Polacy zaprzeczali podawanym rewelacjom. Taką informacją podzielił się z czytelnikami m.in. dziennik "Washington Times", podając, że sprawa tarczy jest już kwestią zamkniętą. Gazeta stwierdziła, iż osiągnięto porozumienie i ustalono, że w Polsce znajdzie się baza 10 rakiet przechwytujących jako elementu amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Wszystko wskazuje na to, że tajemnica kulis polsko-amerykańskich negocjacji wyjaśni się najpóźniej do połowy przyszłego tygodnia. Stanom Zjednoczonym nie pozostało bowiem zbyt wiele czasu na sfinalizowanie porozumienia w sprawie tarczy ze względu na zbliżającą się wakacyjną przerwę w obradach Kongresu oraz zaplanowane na jesień wybory prezydenckie. Marta Ziarnik Anna Wiejak "Nasz Dziennik" 2008-07-04
Autor: ab