Tunezja bez prezydenta
Treść
Tunezyjscy liderzy polityczni rozmawiają o utworzeniu koalicyjnego rządu jedności i wypełnieniu luki powstałej po nagłym porzuceniu w piątek urzędu przez prezydenta Zin el-Abdin Ben Aliego. Przywódca uciekł do Arabii Saudyjskiej w związku z zaogniającą się sytuacją w kraju, wywołaną narastającym niezadowoleniem społeczeństwa.
Po ucieczce Ben Aliego Rada Konstytucyjna Tunezji uznała oficjalnie w sobotę, że stanowisko prezydenta kraju jest nieobsadzone oraz że konstytucja wymaga, aby wybory prezydenckie zostały przeprowadzone w ciągu 60 dni. Chwilę później na stanowisko pełniącego obowiązki prezydenta powołano przewodniczącego niższej izby parlamentu - Fuada Mebaza, wycofując premiera Mohammeda Ghannusziego, który zaraz po exodusie prezydenta dokonał samomianowania.
Jedną z pierwszych decyzji p.o. prezydenta Mebazy było zwrócenie się do premiera Ghannusziego o utworzenie koalicyjnego rządu jedności narodowej. Tę prośbę przedstawił w specjalnym wystąpieniu telewizyjnym. Przywódca opozycyjnego Demokratycznego Forum na rzecz Pracy i Wolności Mustafa Ben Dżafar odbył już z premierem pierwsze rozmowy na ten temat. Do dalszych uzgodnień koalicyjnych doszło wczoraj. Mustafa Ben Dżafar podkreślił, że zabiegał w nich o "wyprowadzenie kraju z obecnej sytuacji i o prawdziwe reformy".
Od soboty sytuacja w Tunezji zaczyna się stabilizować, choć na ulicach wciąż dochodzi do potyczek. Nadal też obowiązuje w kraju wprowadzony jeszcze przez Ben Aliego stan wyjątkowy wraz z godziną policyjną. Pomimo tego wiele osób, w tym byłych działaczy opozycyjnych, zapowiedziało swój powrót z emigracji. Wśród nich jest także przywódca zdelegalizowanej organizacji tunezyjskich islamistów Ennahda (Odrodzenie) Raszid Ghannuszi. - Przyczyny, które zmusiły mnie do emigracji, już nie istnieją. Dyktatura upadła... Nic mnie nie powstrzyma od powrotu do kraju po 22 latach wygnania - zaznaczył Ghannuszi.
MBZ, PAP
Nasz Dziennik 2011-01-17
Autor: jc