Tu już nie ma "józiolenia"
Treść
Z Adamem Hofmanem (PiS), przewodniczącym sejmowej komisji śledczej do zbadania nieprawidłowości w działaniach organów państwa w procesie przekształceń niektórych banków, rozmawia Paweł Tunia
W kontekście zeznań posła Bogdana Pęka co można powiedzieć o prowadzeniu i umorzeniu śledztwa w sprawie prywatyzacji Banku Śląskiego?
- Komisja zdecydowała się odwołać przesłuchania kilku świadków w tym tygodniu właśnie dlatego, aby zapoznać się z zeznaniami posła Pęka oraz dokumentami, które w sprawie BŚ otrzymaliśmy w poniedziałek z prokuratury. Chcę od razu powiedzieć: jeśli miało miejsce działanie niezgodne z prawem w przypadku sprzedaży BŚ, a będziemy to wiedzieć po analizie akt prokuratorskich, to wezwiemy wszystkich, którzy mogli mieć z tym coś wspólnego, i zapytamy ich o to. Zapewniam także, że będziemy robić wszystko, aby te osoby poniosły za swoje działania odpowiednie konsekwencje.
W zeznaniach posła Pęka usłyszał Pan jakieś nowe informacje? Wnoszą one dużo nowego do wyjaśnienia spraw, którymi zajmuje się komisja?
- Z dokumentów, które badaliśmy przed przesłuchaniami, wynikały tezy, o których mówił poseł Pęk. Ja mogę powiedzieć w ten sposób: jeśli są one prawdziwe, a zakładamy, że tak właśnie jest, chociaż to będzie jeszcze weryfikowane - to obnażają zatrważającą rzeczywistość o prywatyzacji polskich banków i sektora, i to na przykładzie konkretnych banków, cyfr, kwot, nazwisk. Tu już nie ma tzw. józiolenia. Te przesłuchania na pewno naświetlą prawdę o prywatyzacji polskiego sektora bankowego i patologie z tym związane.
Duża objętość materiału do badania może spowodować, że prace komisji się wydłużą.
- Jeśli przesłuchania mają przynieść wymierny efekt, pokazać prawdę oraz pomóc w dojściu do osób, które są za to odpowiedzialne, to ja nie jestem zwolennikiem dogmatycznego trzymania się czasu dla wyjaśnienia sprawy tylko jednego czy dwóch banków, bo tu chodzi właśnie o prawdę, a nie o czas.
Lista świadków prawdopodobnie też się wydłuży.
- Tak. Po przesłuchaniach posła i po pobieżnej analizie materiałów prokuratorskich członkowie komisji zgłoszą dodatkowych świadków. Tak musi być. Przesłuchania są zawsze rozwojowe.
Były premier Józef Oleksy w czasie wtorkowych przesłuchań mówił, że niewiele pamięta. Twierdził, że nie pamięta nawet zarejestrowanej rozmowy z Aleksandrem Gudzowatym. Chciał coś ukryć?
- Ta amnezja jest zadziwiająca. Ja oceniam ją przez pryzmat strachu byłego premiera. Po jego wypowiedzi w jednej ze stacji telewizyjnych, gdzie przepraszał Aleksandra Kwaśniewskiego ze łzami w oczach, nie spodziewałem się, że będzie rozwijał swoje myśli przed komisją. Ale jest też plus tego, co mówił Józef Oleksy, bo jest to człowiek z jądra ciemności, z tamtej ekipy i środowiska, i stanowił mocny jego punkt. Wprawdzie dzisiaj jest wyklęty, ale jednak cały czas tam obecny. I jeśli taki człowiek mówi, że rzeczywiście oddano polskie banki, że nie było strategii dla sektora, że prywatyzowano pochopnie, za szybko, pod wpływem dużego lobbingu, to jest to bardzo wartościowe dla wyjaśnienia sprawy, gdyż mówi o tym ktoś, kto tym sprawom z bliska się przypatrywał. Natomiast tę część jego wypowiedzi, w której stawia siebie jako obrońcę polskiego kapitału, należy włożyć między bajki.
Jakich świadków powoła teraz komisja?
- Na pewno będziemy chcieli przesłuchać Marka Borowskiego, Hannę Gronkiewicz-Waltz, Stefana Kawalca, Jerzego Osiatyńskiego. Na pewno pojawią się też nowe osoby, a kolejność przesłuchań, o której zdecydujemy, musi być ciągiem logicznym i ułatwiać dochodzenie do faktów.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-05-17
Autor: wa