Trzydzieści na godzinę
Treść
Ograniczenie ma być jednym ze sposobów zapobiegania wypadkom drogowym. - To zupełnie zbędne posunięcie, bo nie tu tkwi problem - ocenia poseł Bogusław Kowalski (PiS). W jego przekonaniu, większe szanse na skuteczność ma pomysł montowania w autach urządzeń antyalkoholowych, automatycznie wykrywających podwyższoną zawartość alkoholu w wydychanym przez kierowcę powietrzu i np. blokujących zapłon. Poseł Michał Szczerba z PO uważa, że należałoby ograniczyć instalację takich wykrywaczy do pojazdów, które mają charakter transportu publicznego. - Nie wydaje się, żeby mogły dotyczyć wszystkich kierowców, bo wtedy byśmy komuś naprawdę zrobili dobrze, jakiemuś producentowi, ale chyba nie o to tutaj chodzi - mówi Szczerba.
Parlamentarzystom biorącym udział w debacie zatytułowanej "Poprawa bezpieczeństwa drogowego w programach głównych partii politycznych" nie przypadł także do gustu pomysł wprowadzenia zakazu używania urządzeń ostrzegających o kontrolach drogowych czy wprowadzenie jednolitego i obowiązkowego dla całej UE limitu dopuszczalnej zawartości alkoholu we krwi kierowców.
Jaką wizję metod poprawy bezpieczeństwa na drogach ma PSL? Poseł Janusz Piechociński ujmuje to następująco: - Na razie sprawmy, żeby polski kierowca nie patrzył na drogowców i policję jak na wrogów i półgłówków. Wchodzimy w zakręt z prędkością 90 km/h, bo przecież tylko półgłówek zrobiłby tam znak z ograniczeniem do 70 - takie jest statystyczne myślenie.
Rozwiązania zaproponowane w rezolucji PE są odpowiedzią na przyjęty w ubiegłym roku przez Komisję Europejską dziesięcioletni plan poprawy bezpieczeństwa drogowego, który ma na celu zmniejszenie do 2020 roku o połowę liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych. Ani propozycja KE, ani rezolucja PE nie mają jednak mocy prawnej, ponieważ dotychczas za bezpieczeństwo drogowe odpowiedzialne są wyłącznie kraje Unii Europejskiej.
Marta Ziarnik, PAP
Nasz Dziennik Czwartek, 29 września 2011, Nr 227 (4158)
Autor: au