Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Trzy nasze nadzieje

Treść

Na kilkanaście dni przed rozpoczęciem olimpiady w Vancouver możemy być spokojni o formę Justyny Kowalczyk, a dyspozycja Adama Małysza i Tomasza Sikory idzie w górę. To dobre wiadomości, bo w tej trójce upatrujemy naszych kandydatów do medali. W historii zimowych igrzysk Biało-Czerwoni zaledwie osiem razy stawali na podium, wierzymy, że ten skromny dorobek w Kanadzie poprawią.
A mówiąc o sukcesach, myślimy przede wszystkim o Justynie Kowalczyk. Wspaniała biegaczka z Kasiny Wielkiej jest obecnie liderką Pucharu Świata, w sobotę w rosyjskim Rybińsku wygrała bieg łączony, dwa tygodnie wcześniej cieszyła się z triumfu w prestiżowym i niezwykle wyczerpującym cyklu Tour de Ski. Znajduje się w rewelacyjnej formie, choć jej trener Aleksander Wierietielny często powtarza, że dostrzega jeszcze trochę niedostatków, które zawodniczka powinna wyeliminować przed igrzyskami. Przekonuje, że jej dyspozycja będzie jeszcze wyższa, i to musi napawać optymizmem, bo tandem Wierietielny - Kowalczyk nigdy nie rzuca słów na wiatr, i nie zwodzi. Ekipa najlepszej biegaczki świata bezpośrednio z Rybińska via Moskwa udała się już do Kanady, gdzie przygotowywać się będzie do być może najważniejszych startów w karierze. Przed olimpiadą Polka wystąpi jeszcze w pucharowych zawodach w Canmore (6-7 lutego), skąd pojedzie do Whistler, gdzie o medale walczyć będą biegacze. O dyspozycję Kowalczyk możemy być spokojni, trzymajmy tylko kciuki, by do igrzysk wytrwała w zdrowiu, bez żadnych chorób i urazów.
Coraz lepiej i dalej skacze Małysz marzący cały czas o olimpijskim złocie. To jedyne trofeum, jakiego nie ma jeszcze w przebogatej kolekcji. Sezon zaczął świetnie, od trzeciego miejsca w Lillehammer, ale potem na podium już nie stanął. Powód do niepokoju? Chyba nie, zwłaszcza że jego forma rośnie, co potwierdził choćby w Zakopanem. Orzeł z Wisły pod okiem trenera Hannu Lepistoe pracuje w pocie czoła, by w Kanadzie powalczyć o najwyższe cele. Poprawia drobne niuanse i krok po kroku zbliża się do najlepszych. - Już czują mój oddech na plecach - mówi z uśmiechem, dodając, że wciąż dostrzega problemy, a raczej problem, który go bardzo martwi. To kombinezon. W obecnym, czarnym, czuje się świetnie, ale na igrzyskach musi skoczyć w innym, nowym, względnie pozbyć się wszystkich reklam ze starego, co może być procesem karkołomnym. Nowy nie jest niestety idealny. - Strasznie mnie w nim skręca po wyjściu z progu - przekonuje. Czasu nie ma już dużo, eksperymenty nie wchodzą w grę. Sam uważa, że być może najlepszym rozwiązaniem będzie uszycie nowego stroju, na wzór obecnego. Przed wyjazdem do Kanady Małysz wystąpi jeszcze w konkursach w Oberstdorfie (30-31 stycznia) i Klingenthal (3 lutego), po czym wyleci za ocean.
Najbardziej pod górkę w ostatnich miesiącach miał Tomasz Sikora. W poprzednim sezonie zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i biegał najlepiej i najrówniej z całej stawki. Otrzymał za to nawet "Oskara", nagrodę dla biatlonisty roku. Teraz miało być podobnie, ale plany przygotowań do sezonu pokrzyżowała mu choroba. Początek zmagań w wykonaniu Polaka był słaby, ale jest lepiej. W weekend Sikora uplasował się na jedenastym i szóstym miejscu w Anterselvie (ostatnie zawody PŚ przed igrzyskami) i - jak sam przyznał - były to jego najlepsze starty w roku. - Na strzelnicy kontrolowałem sytuację, także na trasie czułem się dobrze. Wszystko zmierza w dobrym kierunku - powiedział. Czyli - oby tak dalej!
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-01-27 Nr 22

Autor: jc