Trzecie podejście do Kiszczaka
Treść
Już po raz trzeci rozpoczął się wczoraj proces gen. Czesława Kiszczaka dotyczący przyczynienia się przez niego do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek". Kiszczak, ówczesny minister spraw wewnętrznych, formalnie jest oskarżony o sprowadzenie powszechnego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia ludzi. 13 grudnia 1981 r. wysłał tajny dokument, tzw. szyfrogram, jednostkom milicji mającym pacyfikować strajkujące zakłady. W szyfrogramie tym - według prokuratury - przekazywał dowódcom oddziałów milicji swoje uprawnienia do wydania rozkazu o użyciu broni palnej. Umożliwiło to funkcjonariuszom strzelanie do strajkujących w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek" 15 i 16 grudnia 1981 roku.
Kiszczakowi podczas rozprawy towarzyszył obrońca Grzegorz Majewski. Były szef MSW powiedział, że prokuratura w akcie oskarżenia posługiwała się "manipulacją", a sam akt oskarżenia został sporządzony "z powodów politycznych". W związku z tym Kiszczak poprosił sąd o jego odrzucenie. Tłumaczył też, że nie było żadnego scedowania na podwładnych uprawnień o rozkazie użycia broni.
Po trzech godzinach rozprawy, ze względu na zalecenia lekarzy, sąd był zmuszony przerwać ją do jutra.
Adwokat Leszek Piotrowski, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych, musiał zakończyć zadawanie pytań Kiszczakowi. Będzie mógł do nich powrócić na najbliższej rozprawie. Po rozprawie Piotrowski powiedział: - Szyfrogram mieszczący się na jednej stronie maszynopisu to rzeczywiście było bezprawie, to była zbrodnia komunistyczna. Całe szczęście, że dotyczyło to tylko dwóch kopalń, bo skutki mogły być straszne dla całego kraju. Wszędzie bowiem rozmieszczono plutony specjalne i wszędzie widziano strajkujących pracowników zrzeszonych w legalnym związku zawodowym. To był strajk "Solidarności" i tu strzelano do ludzi przez oddziały szkolone do walki z dywersją.
W przypadku potwierdzenia zarzutów Kiszczakowi grozi od 2 do 10 lat więzienia.
Jacek Sądej
"Nasz Dziennik" 2006-09-27
Autor: wa