Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Trzeba zaostrzyć przepisy

Treść

Natrafienie na zaburzenie tektoniczne, w sąsiedztwie którego znajdowała się strefa pokładu o ogromnym nasyceniu metanu, było przyczyną wyrzutu węgla i skał oraz metanu, do którego doszło w listopadzie ubiegłego roku w kopalni "Zofiówka" w Jastrzębiu Zdroju. W wypadku zginęło trzech górników. Tuż przed nim nie było żadnych przesłanek o zagrożeniu, wyrzutu nie można było przewidzieć, a kopalnia nie zlekceważyła obowiązujących przepisów. Te wnioski skłoniły Wyższy Urząd Górniczy do wprowadzenia dodatkowych rygorów i profilaktyki w kopalniach oraz pokazały konieczność zweryfikowania przepisów bezpieczeństwa pracy w górnictwie. Wczoraj powołana przez prezesa WUG komisja badająca przyczyny tragedii przedstawiła swój raport.
- Przyczyną wyrzutu węgla i skał oraz metanu było zbliżenie się czoła przodka do zaburzenia tektonicznego, w sąsiedztwie którego występowała strefa pokładu o odmienionej strukturze, silnym nasyceniu metanem, bardzo niskiej zwięzłości i dużej szczelinowatości - tłumaczył Piotr Litwa, wiceprezes WUG, szef komisji badającej przyczyny listopadowej tragedii w "Zofiówce". Podkreślał, że wypadek nie był spowodowany nieuwagą górników czy też łamaniem przepisów bezpieczeństwa. Podczas tragedii sprawdziły się także wszystkie systemy zabezpieczeń. Tydzień przed wypadkiem kopalnia wykonywała na własną rękę nadobowiązkowe badania, które nie potwierdziły zagrożenia. W efekcie pechowy pokład nie został zaliczony do "skłonnych", ani do "zagrożonych wyrzutami metanu", a takie w kopalni zostały zidentyfikowane. - Członkowie komisji mieli okazję przynajmniej dwukrotnie zjechać na dół, by zapoznać się z sytuacją, zarówno tuż po zdarzeniu, jak i po usunięciu jego skutków. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że zdarzenie nie było zawinione przez człowieka - dodał Litwa.
Do wypadku doszło 22 listopada 2005 r. Około tysiąca metrów pod ziemią pięcioosobowa załoga urabiała kombajnem tzw. caliznę. Nagle z czoła przodka nastąpił gwałtowny wyrzut metanu i skał. W efekcie do wyrobiska przedostało się około 320 metrów sześciennych skał i pyłu, które pokryły 35 metrów chodnika. Trzej przysypani górnicy, znajdujący się najbliżej przodka, zginęli. Dwóch, dzięki ofiarności kolegów, uratowano. W strefie zagrożenia znajdowało się 96 osób.
W akcji ratowniczej wzięło udział 38 zastępów ratowniczych. Wczoraj komisja podkreślała sprawność prowadzonych działań i doświadczenie górników przebywających pod ziemią w czasie wyrzutu, którzy z własnej woli podjęli ryzyko i ocalili kolegów. To Jacek Gajda, Mariusz Kolawa, Jarosław Grzesiak, Ireneusz Posłuszny i Janusz Dudek. - To świadczy o stopniu wyszkolenia górników i ich solidarności. Trzeba mieć wielką odwagę, by wrócić z pomocą w miejsce zagrożenia - powiedział Zbigniew Schinohl, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku, członek komisji.
Do wszystkich kopalń, a szczególnie dwóch jastrzębskich: KWK "Zofiówka" i KWK "Pniówek", najbardziej zagrożonych wyrzutami, zostały skierowane wnioski o zaostrzenie rygorów i profilaktyki przy prowadzeniu robót górniczych we wszystkich typach pokładów.
Marcin Austyn, Katowice

"Nasz Dziennik" 2006-03-07

Autor: ab