Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Trzeba liczyć na swoje umiejętności

Treść

Rozmowa z Mariuszem Czerkawskim, hokeistą reprezentacji Polski

Nie udało się Panu wraz z kolegami z reprezentacji powrócić do światowej elity, pozostaliście nadal na jej zapleczu - to miejsce odzwierciedlające aktualne możliwości i poziom polskiego hokeja?
- Proszę nie zapominać, że decydujący o awansie mecz z Austrią przegraliśmy po walce praktycznie 3:4, piątego gola tracąc do pustej bramki, kiedy wycofaliśmy bramkarza. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy to spotkanie wygrać i być wśród szesnastu najlepszych drużyn świata. Jednak nie chcę niepowodzenia usprawiedliwiać brakiem szczęścia. Chcąc osiągać sukcesy, nie można bowiem liczyć na przypadek, korzystny splot wydarzeń, ale na swoje umiejętności i dobrą grę. Dlatego przez najbliższy rok musimy zrobić wszystko, by na kolejnych mistrzostwach być po prostu lepszą drużyną.

Czego zatem zabrakło, by zrealizować cel? Cel konkretny, bo przecież jechaliście do Tallina po awans?
- Wrócę do meczu z Austrią - strzeliliśmy trzy bramki, sporo, ale mogliśmy znacznie więcej. Zabrakło zatem skuteczności. Przede wszystkim jednak popełniliśmy straszną ilość błędów w defensywie, po 10 minutach pojedynku z Austriakami rywale prowadzili już 2:0 - takie sytuacje nie mają prawa zaistnieć. A do tego powinniśmy grać lepiej jako całość, zespół.
Przed nami kolejny rok i kolejna szansa na to, by powrócić do elity. Na pewno sporo się zmieni, kadra nie będzie już wyglądała tak jak teraz. To naturalna kolej rzeczy, jak się nie realizuje określonego zadania, osoby są zmieniane. Musi się też zmienić podejście do zawodów, nigdy nie można lekceważyć teoretycznie najsłabszego nawet rywala.

Razem z Krzysztofem Oliwą - kolegą z najlepszej ligi świata, NHL, nie ukrywa Pan chęci pracy w PZHL, wykorzystania nabytej wiedzy i doświadczenia.
- To prawda. Oczywiście, podstawą jest żmudna praca i determinacja wszystkich ludzi, bez niej nie da się do niczego dojść. Ale razem z Krzyśkiem sądzimy, że z naszym doświadczeniem, kontaktami jesteśmy w stanie coś wnieść, przekazać, choćby młodszym kolegom. Wszystko po to, by w polskim hokeju było lepiej.
Nie zamierzamy zamieniać się w prezesów czy zasiadać na stołku. Ja jeszcze nie kończę kariery, chcę przez kilka lat pograć, zatem nie będę mógł być na zgrupowaniach i pewnych rzeczy przekazywać bezpośrednio, jak będzie to robił Krzysiek. Ale w ogromnej większości spraw mamy takie samo zdanie, więc nie powinno to być problemem. Mamy nadzieję pomóc w sprawach organizacyjnych, treningowych, współpracując ze związkiem i trenerem Rudolfem Rohaczkiem.
Na szczęście nie brakuje nam uzdolnionych młodych zawodników, którym zależy na tym, aby podnosić swoje umiejętności, np. Marcina Kolusza czy Mikołaja Łopuskiego. Jeśli tylko będą grali w mocnych klubach, rozwiną swe talenty. Cały czas musimy pracować z młodzieżą, to podstawa, na tym fundamencie można później budować silną reprezentację.

Ile czasu potrzeba na to, aby wszystkie trybiki zaczęły funkcjonować jak należy?
- Rzymu nie zbudowano w ciągu jednej nocy. Żeby mieć mocną drużynę, potrzeba czasu, na razie ważne jest to, aby się poprawiać z dnia na dzień. Małymi kroczkami, ale iść do przodu. Wierzę, że już za rok będzie lepiej.

Za Panem kolejny sezon gry w NHL - jaki był?
- Bywało różnie, raz dobrze, innym razem źle. Zakończyłem rozgrywki w miarę niezłym stylu w Boston Bruins, wcześniej, w Toronto Maple Leafs, nie wszystko wyglądało tak, jak bym chciał. Mimo to statystyki mam całkiem dobre, w co czwartym meczu strzelałem bramkę, choć nie przebywałem na lodzie zbyt dużo czasu. Może gdybym grał częściej, goli byłoby więcej, może nawet około 20 - tak jednak nie było, więc nie ma co się nad tym rozwodzić. Na pewno sezon zakończył się zbyt wcześnie, Boston nie zdołał awansować do fazy play off, szkoda. Jakiś niedosyt odczuwam, nie ukrywam.

Ważne było także to, że po lokaucie liga po prostu ruszyła.
- Tak, oczywiście. Wszyscy za nią tęsknili, i kibice, i zawodnicy. Nie ma się co dziwić, wszak to najlepsza liga na świecie.

Ma Pan już plany na przyszły sezon?
- Na razie nie. Muszę nieco odpocząć, lekkie treningi rozpocznę w czerwcu, potem zastanowię się nad tym, co dalej. Jestem otwarty na wszystkie propozycje, dokładnie je przeanalizuję, wybiorę najlepszą. Dziś trudno mi powiedzieć, czy wrócę do NHL, czy będę grać w Europie.

Dziękuję za rozmowę.
Piotr Skrobisz

"Nasz Dziennik" 2006-05-10

Autor: ab