Trzeba, aby dziś odżył w nas cud słońca
Treść
To był znak wyczekiwany przez mieszkańców Portugalii. Niezależnie od tego, kim byli: wierzący, ateiści, sceptycy czy walczący z Kościołem, w tym dniu, 13 października 1917 r., obecność w Cova da Iria była dla wszystkich "obowiązkowa". Każdy przyszedł z sobie właściwą intencją: wierzący z nadzieją doświadczenia obecności Matki Bożej, ateiści, aby wyśmiewać objawienia i Kościół. I stał się cud - słońce zatańczyło. Ten znak potwierdził w sposób niepodważalny prawdziwość całego orędzia, jakie Matka Boża przekazała światu przez troje fatimskich dzieci.
Oczekiwanie na 13 października 1917 r. w Fatimie możemy przez analogię odnieść do oczekiwań i postaw prezentowanych w naszych czasach. Choć obecnie zbliżamy się już do setnej rocznicy fatimskich objawień i cud słońca uznajemy za szczególne potwierdzenie słów małych wizjonerów, to jednak do dziś jakby niewiele zmieniło się w postawie wielu ludzi. Nadal jeszcze spotykamy się z postawą dalszego oczekiwania. Choć treść objawień z Fatimy, łącznie z trzecią częścią fatimskiej tajemnicy, została w całości opublikowana, to jednak wciąż czekamy na znaki, potwierdzenia, przepowiednie, na coś, co by nami wstrząsnęło i sprawiło, że z postawy oczekiwania przejdziemy do działania. Przyjrzyjmy się zatem dokładniej październikowemu objawieniu i wydarzeniom, jakie wówczas miały miejsce. Niewątpliwie przekonamy się o tym, że wiele jest tam treści, które na co dzień nam umykają, a może to właśnie na nie czekamy.
Wpatrzeni w niebo
Zapoznajmy się z dwoma relacjami bezpośrednich świadków tego wydarzenia, by choć w namiastce poczuć atmosferę tamtej chwili.
Inacio Lourenco w 1917 r. mieszkał w wiosce Alburitel, oddalonej o 10 mil od Fatimy. Wiele lat później, już jako ksiądz, tak wspominał wydarzenia z 13 października 1917 r.:
Nie jestem w stanie obecnie dokładnie opisać tego, co wtedy widziałem i czułem. Wpatrywałem się w słońce. Wydawało mi się ono bardzo blade. Zupełnie jednak nie raziło swym blaskiem. Wyglądało jak śnieżna kula obracająca się wokół własnej osi. Nagle oderwało się od nieba i zygzakami zaczęło spadać w kierunku ziemi. Pod wpływem strachu skryłem się pomiędzy ludzi. Wszyscy płakali, czekając końca świata. Obok mnie stał niewierzący człowiek, który spędził całe przedpołudnie na ośmieszaniu pielgrzymów, ponieważ - jak mówił - ci prostacy przybyli do Fatimy tylko po to, aby zobaczyć małą dziewczynkę! Spojrzałem na tego człowieka. Stał jak sparaliżowany. Wzrok miał przykuty do słońca, a ciałem jego wstrząsały dreszcze. Potem padł na kolana, wzniósł ręce do nieba i wołał: "Matko Boża! Matko Boża!".
Inny świadek, Ermina Caixeiro, napisała:
Łucja poprosiła o zamknięcie parasoli i wtedy prawie natychmiast deszcz przestał padać, jakby ktoś zakręcił kurek w prysznicu. Dzieci poprosiły również, aby mężczyźni zdjęli kapelusze i nakrycia głowy. Człowiek, który stał obok mnie, nie wykonał polecenia. Za parę sekund ukazało się słońce. Wówczas ów mężczyzna zdjął pokornie kapelusz i powiedział: 'Teraz uwierzyłem, nikt z ludzi nie mógł tego dokonać'. Tłum stał pogrążony w zupełnej ciszy. Słońce świeciło różnymi kolorami. Ubrania ludzi nabrały złotego odcienia i natychmiast wyschły. I wtedy właśnie słońce zaczęło kręcić się wokół własnej osi, wykonując niesamowity spiralny taniec, jakby oderwało się od firmamentu i pędziło w kierunku ziemi. Potem powróciło do pierwotnej pozycji. Wszyscy świadkowie cudu byli przerażeni, krzyczeli i błagali Boga o przebaczenie grzechów. Ślepi i ułomni prosili o uzdrowienie. Widziałam rzucane kule i niewidomych od urodzenia, którzy odzyskali wzrok.
Cud słońca, którego świadkami było kilkadziesiąt tysięcy ludzi, stał się jakby pieczęcią potwierdzającą prawdziwość orędzia, jakie Matka Boża przekazała światu w Fatimie. Kiedy zatem dziś czytamy np. trzecią część fatimskiej tajemnicy i wskazanie, że powinna być ona ujawniona po 1960 r., jesteśmy przekonani o jej prawdziwości, ale również winniśmy być świadomi pewnego rodzaju prorockiej misji Fatimy, która dopiero z perspektywy czasu może zostać właściwie odczytana i zrozumiana. Z tej to przyczyny słowa Papieża Benedykta XVI z 13 maja 2010 r.: "Łudziłby się ten, kto sądziłby, że prorocka misja Fatimy została zakończona", nabierają szczególnego znaczenia przed setną rocznicą fatimskich objawień w 2017 roku.
Październikowe objawienie
"Taniec słońca" był zapowiedziany wcześniej przez Panią z Nieba. Dlatego ważne jest, aby przypomnieć sobie przebieg spotkania fatimskich dzieci z Matką Bożą bezpośrednio poprzedzającego cud. Siostra Łucja w swych wspomnieniach tak go relacjonuje. Spotkanie rozpoczęło się od pytania Łucji:
- Czego żądasz ode mnie?
- Chcę ci powiedzieć, że mają zbudować tutaj kaplicę na moją cześć, bo jestem Matką Bożą Różańcową, żeby nadal odmawiali codziennie różaniec. Wojna się skończy i żołnierze wkrótce wrócą do domów.
- Chciałam Cię prosić o wiele rzeczy. Czy uzdrowisz chorych i czy nawrócisz grzeszników...
- Niektórych tak, innych nie. Muszą się poprawić, niech proszą o wybaczenie swoich grzechów.
I przybierając smutniejszy wyraz oblicza, Matka Boża powiedziała:
- Niech nie znieważają więcej naszego Pana Boga, bo już tak bardzo został znieważony. I otworzywszy dłonie, sprawiła, że lśniły w słońcu, i kiedy się wznosiła, odblask Jej światła padał na słońce.
Oto, Wielebna Matko, powód tego, że krzyknęłam, by patrzyli w słońce. Nie było moim zamiarem zwrócić nań uwagi ludzi, gdyż nawet nie uświadomiłam sobie ich obecności. Zrobiłam to jedynie pchana wewnętrznym nakazem.
Kiedy Matka Boska zniknęła w ogromie firmamentu, zobaczyliśmy obok słońca świętego Józefa z Dzieciątkiem i Matkę Bożą ubraną na biało, w błękitnym płaszczu. Zdawało się, że święty Józef i Dzieciątko błogosławią świat, wykonując dłonią znak krzyża. Zaraz potem, kiedy ta wizja zniknęła, ujrzałam naszego Pana i Matkę Bożą, która wydała mi się Matką Bożą Bolesną. Wydawało się, że Pan błogosławi świat w ten sam sposób, jak święty Józef. Ta wizja zniknęła i wydało mi się, że znowu widzę Matkę Bożą, wyglądającą tym razem jak Matka Boża z Karmelu.
Zwróćmy uwagę na prawdy wiary przypomniane nam w tych kilku zdaniach. Rozmowa z Matką Bożą kończy się słowami Łucji wskazującej na słońce. Nadszedł czas na znak, mający potwierdzić prawdziwość przekazu fatimskich dzieci. Z perspektywy lat nie zapominajmy, że ludzkość doświadczyła również innego znaku, który się dokonał; był nim koniec wojny, zapowiedziany przez Maryję, i powrót żołnierzy do domów, co jeszcze w chwili objawień w 1917 r. nie było tak oczywiste.
Nabożeństwo do Niepokalanego Serca
Postawmy sobie pytania: jakie jest główne przesłanie płynące z fatimskiego orędzia czy też jaka jest misja Fatimy? Odpowiedź na te pytania staje się istotna dziś, gdy Fatima kojarzy się nam głównie z pokutą, Różańcem i 13. dniem miesiąca. Otóż sercem fatimskiego przesłania jest nabożeństwo do Niepokalanego Serca, które znajduje swój wyraz w poświęceniu się Niepokalanemu Sercu Maryi i nabożeństwie pierwszych sobót miesiąca, szczególnie odpowiadającym potrzebom naszych czasów. Wniosek, jaki się nasuwa, jest następujący: czeka nas wiele pracy, by zmienić akcent w naszej fatimskiej pobożności, by nie koncentrować jej jedynie na 13. dniu miesiąca, ale tak, jak być powinno: na akcie poświęcenia i pierwszych sobotach miesiąca podejmowanych w intencji wynagradzającej Sercu Maryi. To ogromne wyzwanie dla nas wszystkich, ale jakże potrzebne!
Czy i dziś nie jesteśmy świadkami wielkiego zmagania między dobrem i złem, światłem i ciemnością, a nawet swego rodzaju "wojny" z chrześcijańskimi wartościami? "Człowiek może rozplątać cykl śmierci i terroru, ale nie może go zatrzymać..." - wołał Ojciec Święty Benedykt XVI w Fatimie, jakby przypominając wiarę Piusa XII i poświęcenie z 1942 roku. Trzeba, aby dziś odżył w nas cud słońca, by rozjaśnił nasze patrzenie na bieg historii, byśmy nie koncentrowali się jedynie na ludzkich możliwościach, a zawierzyli Niebu, które dało nam przepis na zwycięstwo, na przemianę świata, na pokój. Spójrzmy zatem 13 października w niebo i pomyślmy, że to samo słońce, które widzimy, "zatańczyło" dla tysięcy ludzi w Fatimie, by pocieszyć, dać znak, potwierdzić, że to, co po ludzku niemożliwe, może stać się faktem, jeśli tylko zawierzymy Bogu.
Ks. Krzysztof Czapla, dyrektor Sekretariatu Fatimskiego w Zakopanem
Nasz Dziennik 2010-10-13
Autor: jc