Trypolski bardziej pozytywny
Treść
Witalij Trypolski, fizjoterapeuta reprezentacji Polski w biegach narciarskich, nie przyznał się wczoraj do podania EPO Kornelii Marek. - Nie jesteśmy w stanie udowodnić nikomu winy - powiedział rektor katowickiej AWF Zbigniew Waśniewicz, przewodniczący komisji dyscyplinarnej powołanej do wyjaśnienia dopingowej wpadki zawodniczki. Dodał jednak, że osoba lekarza została odebrana w bardziej pozytywnym świetle niż Marek.
W ubiegłym tygodniu biegaczka stanęła przed komisją i powtórzyła słowa, które wypowiadała do tej pory. - Nie wiem, skąd wzięło się EPO w moim organizmie, zastrzyki robił mi tylko doktor Trypolski, sama tego nie potrafię, miałam do niego pełne zaufanie, teraz je straciłam, ale też nie mam do niego żalu i pretensji - to skrót jej zeznań zawierający niemal wszystkie informacje i sprzeczności, którymi się podzieliła. Członkowie komisji przyznali wówczas, że żadnych rewelacji z ust zawodniczki nie usłyszeli i na podstawie jej zeznań nie są w stanie ustalić całej prawdy. Wczoraj z gremium spotkali się ukraiński fizjoterapeuta oraz pozostali kadrowicze (bez Justyny Kowalczyk, która przygotowuje się do zawodów i trenuje indywidualnie pod okiem Aleksandra Wierietielnego) i serwismeni. Trypolski do winy się nie przyznał. - Nie podałem EPO Kornelii - powiedział, dodając, że wedle jego informacji, był jedyną osobą, która podczas igrzysk robiła zawodniczce zastrzyki. Zapytany, czy tę niedozwoloną substancję mogła podać sobie sama, odpowiedział, że z technicznego punktu widzenia to możliwe. Marek kilka dni temu kategorycznie zaprzeczyła, aby to zrobiła. Ukrainiec nie chciał jednak podać nazw specyfików, które wstrzykiwał biegaczce, zasłaniając się tajemnicą lekarską. Poinformował jedynie, że wszystkie były legalne. Kilka dni temu Polski Związek Narciarski, nie czekając na wynik prac komisji i zeznania zainteresowanych stron, rozwiązał z nim umowę o pracę. - Nie mam żalu, na miejscu prezesa Apoloniusza Tajnera pewnie każdy zachowałby się tak samo - dodał.
Co ciekawe, koleżanki i koledzy biegaczki z kadry stanęli wczoraj murem za fizjoterapeutą. Określili go nie tylko jako dobrego lekarza, ale i dobrego człowieka, nie dopuszczając do siebie myśli, że mógł podać komuś jakiś specyfik bez udzielenia o nim dokładnych informacji. Zawsze dokładnie wszystko tłumaczył, a gdy były jakieś bariery językowe, przekazywał ulotki. - To dla nas istotna informacja - zaznaczył Waśkiewicz. Przewodniczący komisji dodał, że ustalenie winnych w sprawie wydaje się rzeczą karkołomną, by nie rzec niemożliwą. Każda ze stron obstaje przy swoim, Marek nie wie, skąd wzięło się EPO w jej organizmie, Trypolski zarzeka się, że podawał jej tylko witaminy i dozwolone substancje regenerujące. - Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, kto kłamie, a ktoś musi mówić nieprawdę. Zeznania rzuciły jednak pewne światło na całą sprawę, lecz wciąż możemy opierać się jedynie na domysłach. Te w naszej opinii ukazały doktora w bardziej pozytywnym świetle. Zawodniczkę trochę mniej - przyznał Waśkiewicz.
Marek była jedynym sportowcem przyłapanym na stosowaniu dopingu podczas olimpiady w Vancouver. Grozi jej wieloletnia dyskwalifikacja.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-03-30
Autor: jc