Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Trybunały sięgają po władzę nad Europą

Treść

Czy można decydować o zasadach mających lub mogących mieć poważne konsekwencje prawne niemal dla wszystkich krajów europejskich, i to za pomocą jednego werdyktu, nie podlegając jednocześnie demokratycznym procedurom? Wiele wskazuje na to, że można. Taką właśnie rolę przejmują europejskie trybunały - ostrzegają eksperci w dziedzinie prawa międzynarodowego. Przykładem takiej decyzji może być niedawny wyrok w sprawie francuskiej lesbijki, domagającej się adopcji dziecka. 22 stycznia br. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że francuskie sądy dopuściły się dyskryminacji, odmawiając lesbijce, pozywającej państwo francuskie, prawa do adopcji dziecka. Na czym polegała dyskryminacja? W mniemaniu sędziów na tym, że sądy francuskie brały pod uwagę "orientację seksualną" pani o inicjałach E.B. W ten sposób trybunał powołany do stania na straży praw człowieka otworzył w praktyce furtkę dla homoseksualistów do ubiegania się o adopcję dzieci. Uznał bowiem, że nie można zakazać im tego, wskazując na ich "orientację seksualną". Eksperci przyznają, że wyrok ten może wpłynąć na orzecznictwo sądów krajowych w podobnych przypadkach w państwach europejskich, także w Polsce, a więc może mieć skutki podobne do wprowadzania prawa. Zagrożenie dla systemu prawnego krajów europejskich Taką opinię wyraża m.in. kierownik Katedry Prawa Dyplomatycznego i Dyplomacji na Wydziale Prawa i Administracji UKSW, wykładowca prawa międzynarodowego i europejskiego, prof. Mariusz Muszyński. - Wyroki trybunału ze Strasburga wprawdzie nie mają bezpośredniej skuteczności w prawie UE, ale Europejski Trybunał Sprawiedliwości z Luksemburga obserwuje i uwzględnia wyroki ETPCz w swoim orzecznictwie - podkreśla. Dodaje, że "teraz orzecznictwo sądów krajowych będzie zmierzać w takim kierunku, by nie zabraniać adopcji dzieci poszczególnym osobom tylko ze względu na to, że są homoseksualistami". Także dr Waldemar Gontarski, ekspert w dziedzinie prawa międzynarodowego, dyrektor Centrum Ekspertyz Prawnych Zrzeszenia Prawników Polskich, zwraca uwagę, że wyrok może mieć konsekwencje także dla Polski, zwłaszcza w orzecznictwie sądowym. - Europejska Konwencja Praw Człowieka ma rangę ponadustawową - stwierdza. Co to znaczy? - Polski Sąd Najwyższy zwraca uwagę, że w praktyce orzeczniczej zgodność ustaw z konwencją polega na zgodności interpretacyjnej. Więc interpretacja naszych ustaw musi być podporządkowana temu, co wyinterpretował Strasburg - wyjaśnia dr Gontarski. Z kolei poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia PiS Konrad Szymański nie widzi bezpośredniego związku wyroku Strasburga z sytuacją prawną w Polsce. Jego zdaniem, wyrok nie może bezpośrednio wpłynąć na stan prawodawstwa Polski i innych krajów europejskich. Przyznaje jednak, że w ten sposób sędziowie przyjęli nową interpretację zapisów EKPCz, ułatwiającą wysiłki homoseksualistów zmierzające do legalizacji adopcji dzieci. - To skandaliczny wyrok, pokazujący nową tendencję w trybunale. Jeszcze w 2002 r. jego sędziowie odmówili prawa do adopcji homoseksualiście. Tego typu wyroki powodują obniżenie zaufania do prawa międzynarodowego, wręcz rozsadzają je - podkreśla. W takim razie powstaje pytanie, czy trybunał miał prawo wydać wyrok, w którym decyduje o tym, kto ma prawo do adopcji dzieci. Czy w ten sposób nie wykroczył poza swoje uprawnienia jako władzy sądowniczej? Czy nie przejął kompetencji władzy ustawodawczej, by wyrokować w sprawach moralnych, zastrzeżonych dotąd dla organów ustawodawczych państw narodowych? Kreowanie zamiast stania na straży prawa Opinię taką podziela dr Waldemar Gontarski. - To całkowity zwrot w dotychczasowym orzecznictwie trybunału w Strasburgu. Znam prawnika, który musi z tego powodu zmienić swoją rozprawę habilitacyjną - wskazuje. Dodaje, że jest zdziwiony takim wyrokiem. Trybunał rzeczywiście wykreował nową zasadę - przyznaje dr Gontarski. Jego zdaniem, "konwencja i ogólne zasady nie upoważniały sędziów do wydania takiego werdyktu". Także profesor Mariusz Muszyński przyznaje, że można trybunałowi postawić takie zarzuty. Podkreśla on, że zarówno Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu (organ egzekwujący przestrzeganie Konwencji Praw Człowieka), jak i Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu (organ sądowniczy Unii Europejskiej) wykazują wręcz tendencje do decydowania o rozwoju społeczeństw europejskich. - Odchodzą od zwykłego orzekania, a zaczynają poprzez orzecznictwo kształtować kierunek rozwoju społeczeństw europejskich - podkreśla prof. Muszyński. Zakaz zaskarżą, brak zakazu wykorzystają Odmiennego zdania jest Jakub Wołąsiewicz, pełnomocnik polskiego ministra spraw zagranicznych do spraw postępowań przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Jego zdaniem, w omawianym wyroku trybunał w Strasburgu zakwestionował jedynie procedury francuskie. Jakie? - Wyrok ten dotyczył sprawy indywidualnej (nie chodziło w nim o prawo do adopcji przez parę homoseksualną), w której sąd francuski zastosował kryterium dyskryminacyjne (orientacja seksualna), chociaż nie było ono w katalogu przesłanek do odmowy adopcji. Tyle że francuskie sądy w swoim uzasadnieniu wcale nie używały argumentu z "orientacji seksualnej". Sędziowie francuscy uznali po prostu, że w "związku E.B." z inną kobietą nie było "wizerunku rodzicielskiego". Mimo to trybunał w Strasburgu uznał, że takie tłumaczenie jest dyskryminacją z uwagi na orientację seksualną... Ambasador Wołąsiewicz zwraca też uwagę, że aż 7 sędziów zgłosiło zdanie odrębne. - Dotyczyły one podobnych kwestii, jakie zgłaszane były w zdaniach odrębnych w wyroku Alicji Tysiąc przeciwko Polsce. Chodziło w nich o to, że z art. 8 Konwencji nie należy wysnuwać szerszego wniosku o istnieniu innego prawa, aniżeli jest określone w tym artykule. Czyli mówiąc w sposób uproszczony, że interpretacja art. 8 zawarta w wyroku nie tworzy nowego prawa, a jedynie stwierdza naruszenie proceduralne (zła praktyka) - przekonuje Wołąsiewicz. Jego zdaniem, pogląd mniejszości, choć formalnie odrzucony przez większość, będzie miał wpływ na kolejne wyroki w podobnych sprawach (choć trudno dzisiaj powiedzieć w jakim kierunku). Z tego wywodu wynika, że gdyby Francja wprowadziła bezpośredni zakaz adopcji dzieci przez homoseksualistów, także składających indywidualne wnioski, sędziowie ze Strasburga przyznaliby rację francuskim kolegom. Okazuje się jednak, że takie zapisy... również mogliby kwestionować sędziowie nie tylko ze Strasburga, ale także z Luksemburga. Jakub Wołąsiewicz przyznaje, że nie byłoby możliwe wprowadzenie wprost do prawa francuskiego zakazu adopcji dzieci przez homoseksualistów, "ze względu na generalny zakaz dyskryminacji zawarty w konstytucji Francji". Wypowiadając się nieoficjalnie, jeden z ekspertów stwierdził ponadto, że taki zakaz mógłby zostać zakwestionowany przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu, ale być może także w Strasburgu. Oznaczałoby to, że oba te trybunały broniłyby w praktyce roszczeń homoseksualistów do prawa do adopcji dzieci. Jednak dr W. Gontarski uważa, że można byłoby obronić przed międzynarodowymi trybunałami wprowadzenie bezpośredniego zakazu adopcji dzieci przez homoseksualistów. - Zasadą jest wolność, także do adopcji, a wszelkie ograniczenia muszą być zapisane - podkreśla. - Myślę, że dałyby się obronić przed trybunałem w Strasburgu zapisy odmawiające homoseksualistom prawa do adopcji - dodaje. Sposób na kazus prawny? Sprawa ma jeszcze jeden wymiar. Ambasador Wołąsiewicz zwraca uwagę, że wyrok dotyczył przypadku adopcji przez osobę nie żyjącą w formalnym związku. Tyle że ta skarżąca kobieta pozostawała w związku, i to w związku homoseksualnym, choć nieformalnym. Poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia PiS Konrad Szymański zwraca jednak uwagę, że właśnie tę sytuację celowo wykorzystała skarżąca kobieta, by wygrać sprawę o adopcję. - Jak sądzę, ten przypadek przyniosła profesjonalna porada prawna, udzielona tej osobie, aby wywołać ten kazus - dodaje, podkreślając, że to ostrzeżenie dla wszystkich osób wspierających roszczenia homoseksualistów. - Ten wyrok pokazuje, że nie można zrobić jakichkolwiek ustępstw wobec środowisk homoseksualnych, ponieważ po jednym kroku w oczywisty sposób przyjdą następne - ostrzega europoseł. Teraz zachodzi obawa, że może się to odbyć kosztem dzieci. Zapomnieli o prawach dziecka Doktor Gontarski podkreśla, że sędziowie powinni kierować się nie tylko zasadami prawa, ale też zdobyczami nauki, a więc zasięgnąć opinii biegłych psychologów, aby stwierdzić, jak adopcja dziecka przez osobę homoseksualną wpływa na jego psychikę. Zwraca na to uwagę także europoseł Szymański. - Widać, że dobro dziecka nie liczyło się w tym orzeczeniu. A przecież proces adopcyjny dotyczy przede wszystkim dziecka - podkreśla. W takim razie, co o takiej adopcji myślą eksperci? - W przypadku adopcji dziecka przez pary homoseksualne istnieje bardzo poważna groźba spatologizowania odniesień dziecka do własnej płci, a nawet do płci przeciwnej - podkreśla dr Urszula Dudziak, psycholog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Ostrzega, że takie adopcje mogą doprowadzić również do zaburzenia kształtowania własnej tożsamości płciowej dzieci. Dlaczego? - Rozwój dziecka - by był pełny - wymaga odniesień zarówno do ojca, jak i matki. Dlatego tak cenna jest komplementarność płci, także ze względu na tworzenie właściwych warunków wychowawczych dla rozwoju dziecka - wyjaśnia dr Dudziak. Podkreśla, że robienie takich eksperymentów na dziecku jest niedopuszczalne. Podobną opinię wyraża Zofia Dłutek, dyrektor Katolickiego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Warszawie. - Proces socjalizacji powinien wyglądać tak, jak wygląda rodzina - jest ojciec, matka, którzy spełniają określone role życiowe, których się uczymy. Gdy dziecko jest np. wychowywane tylko przez matkę czy np. babcię, zwykle jest mało dojrzałe i ma trudności z usamodzielnieniem się - wyjaśnia. Test na przyzwolenie Dlaczego więc trybunał wydał wyrok nierespektujący praw dziecka i wskazujący na przekroczenie przez niego kompetencji, a nawet wchodzenie w kompetencje państw narodowych? Według przedstawiciela polskiego MSZ, wydając wyrok w sprawie E.B., trybunał może testować reakcje społeczności międzynarodowej. - Można odnieść wrażenie, że trybunał oczekuje akceptacji lub odrzucenia prezentowanych przez siebie ocen przez szeroko rozumianą społeczność międzynarodową. Jeden wyrok to jeszcze nie przejaw praktyki, lecz rodzaj testu na przyzwolenie - tłumaczy ambasador Wołąsiewicz. Doktor W. Gontarski podkreśla, że to nie pierwszy przypadek, że międzynarodowy trybunał zajmuje się tak naprawdę kreowaniem prawa zamiast pilnowaniem jego przestrzegania. Wskazuje, że takie praktyki stosuje także inny międzynarodowy trybunał, powołany jako organ UE. - Już na początku lat 60. trybunał w Luksemburgu wykreował m.in. zasadę nadrzędności prawa wspólnotowego nad prawem krajowym - podkreśla dr Gontarski. Pytany, dlaczego państwa członkowskie nie próbują powstrzymać roszczeń trybunałów międzynarodowych do poszerzania swojej władzy, stwierdza, że praktycznie państwa narodowe sankcjonują tę władzę, choć bywa, że czasami z nią walczą. Za przykład podaje starcie między trybunałem w Luksemburgu i niemieckim trybunałem konstytucyjnym w sprawie wyższości prawa wspólnotowego. Z tego starcia zwycięsko wyszedł jednak trybunał w Luksemburgu. - Doszło do tego, że pod wpływem Luksemburga zmieniono ustawę zasadniczą - wskazuje. - Trybunał w Luksemburgu to obecnie państwo w państwie, które nie ma żadnego mandatu demokratycznego. Między innymi na tym polega deficyt demokracji w UE - podkreśla Waldemar Gontarski. Pogląd ten podziela Marek Młynarczyk, adwokat z kancelarii prawnej z Wuerzburga. Ekspert w dziedzinie prawa międzynarodowego wskazuje, że sędziowie trybunału w Strasburgu pozostają pod wpływem neoliberalnych nurtów światopoglądowych zarówno w swoim orzecznictwie, jak i w traktowaniu prawa. - Wyrok ten ma zmusić kraje europejskie, zwłaszcza nowo przyjęte do UE, do przyjęcia rozwiązań podważających chrześcijańskie korzenie Europy - ostrzega. Mariusz Bober "Nasz Dziennik" 2008-02-14

Autor: wa