Trybunał powinien to zbadać przed akcesją
Treść
Przepisy ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego i sam traktat ateński trafiły w końcu do Trybunału Konstytucyjnego. Termin rozpatrzenia pierwszego wniosku nie został jeszcze wyznaczony, ale nie można wykluczyć, że sędziowie zajmą się nim już po przeprowadzeniu wyborów do Parlamentu. W przypadku ewentualnego stwierdzenia niezgodności ordynacji z ustawą zasadniczą otwarte pozostaje pytanie: czy wybrani na jej podstawie posłowie do PE zachowają swój status. Jeżeli chodzi o traktat akcesyjny, opozycja postanowiła nie zwlekać, ponieważ w obliczu szeregu matactw, do jakich dochodzi w związku z dokumentem - niezłożenie wniosku do Trybunału przed 1 maja mogłoby w ogóle uniemożliwić jego zaskarżenie.
Trybunał Konstytucyjny przyjął wniosek grupy posłów o zbadanie zgodności z Konstytucją RP ustawy Ordynacja Wyborcza do Parlamentu Europejskiego. Wnioskodawców reprezentuje poseł Ruchu Katolicko-Narodowego Jerzy Czerwiński. Chodzi o artykuły: 8, 9 i 174 ordynacji w zakresie, w jakim przyznano w nich prawa wyborcze cudzoziemcom, tj. obywatelom Unii Europejskiej, nie będącym obywatelami polskimi. Niezgodne z Konstytucją jest też - zdaniem skarżących - postanowienie wydane przez prezydenta w sprawie zarządzenia wyborów do Parlamentu Europejskiego. "Art. 4 Konstytucji RP mówi, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej należy do Narodu, zaś zgodnie z preambułą do tejże Konstytucji: Naród to wszyscy obywatele Rzeczypospolitej. Naród sprawuje swoją władzę bezpośrednio lub przez swoich przedstawicieli (art.4). Oznacza to, że prawa wyborcze Konstytucja przyznaje tylko obywatelom Rzeczypospolitej" - napisali posłowie w uzasadnieniu wniosku.
Jak poinformowała nas Anna Cybulko z biura prasowego Trybunału Konstytucyjnego, nie wyznaczono jeszcze terminu rozpatrzenia wniosku.
Ustawa o TK przewiduje, że wnioski dotyczące zgodności ustawy z konstytucją rozpatrywane są w składzie 5 sędziów. W postępowaniu oprócz wnioskodawców bierze udział przedstawiciel Sejmu i prokurator Prokuratury Krajowej. Uczestnicy postępowania mają dwa miesiące na złożenie stanowisk w rozpatrywanej sprawie. Na pytanie, co będzie, jeśli Trybunał Konstytucyjny nie zdąży rozpatrzyć wniosku przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w połowie czerwca, Cybulko wyjaśniła, że ustawy, co do których nie zapadł wyrok TK, korzystają z domniemania konstytucyjności. Nie potrafiła jednak powiedzieć, jaki wpływ na status wybranych w czerwcu parlamentarzystów PE będzie miało ewentualne późniejsze uznanie niezgodności z ustawą zasadniczą ordynacji wyborczej do PE.
Tymczasem według wnioskodawców, nie tylko sama ordynacja do Parlamentu Europejskiego jest niekonstytucyjna, ale także postanowienie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego o zarządzeniu wyborów. - Prezydent nie miał prawa zarządzić wyborów w oparciu o ordynację niezgodną z Konstytucją RP. Powoływanie się w tym zakresie na unijną dyrektywę dotyczącą wyborów do PE jest co najmniej niefortunne, ponieważ żadne dyrektywy nie obowiązują w Polsce przed 1 maja 2004 r. Ponadto traktat akcesyjny, na który powołuje się w postanowieniu prezydent Kwaśniewski, nie został opublikowany w Dzienniku Ustaw, a zatem z punktu widzenia prawa nie istnieje - twierdzą posłowie podpisani pod wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego. - Niestety, prezydent podpisał ordynację i wydał postanowienie o zarządzeniu wyborów do PE, ignorując ostrzeżenia o możliwej niekonstytucyjności przepisów ze strony Rady Legislacyjnej, środowisk eksperckich i autorytetów prawnych - przekonują autorzy wniosku.
Będzie to kolejny przypadek niejednoznacznego podejścia do Konstytucji przez prezydenta: wcześniej doszło do wysłania polskich wojsk do Iraku bez wymaganej zgody Sejmu oraz do podpisania traktatu akcesyjnego, którego postanowienia łamią zdaniem części opozycyjnych posłów - Konstytucję RP. Jak na ironię Konstytucja RP wyznacza prezydentowi rolę "strażnika Konstytucji".
Zdążyć przed akcesją
Mimo że traktat akcesyjny nie został jeszcze opublikowany w Dzienniku Ustaw, posłowie opozycji złożyli wczoraj wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o rozpatrzenie sprzeczności pomiędzy traktatem a polską Konstytucją. Opozycja postanowiła nie zwlekać, ponieważ w obliczu szeregu matactw, jakie mają miejsce wokół traktatu - niezłożenie wniosku do TK przed 1 maja mogłoby w ogóle uniemożliwić jego zaskarżenie.
Opozycja podtrzymuje, że istnieją wszystkie przesłanki do publikacji traktatu akcesyjnego. Rzecz znamienna, w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej traktat został opublikowany już 23 września 2003 r. Tym samym z punktu widzenia UE wszedł on w życie.
- Mamy do czynienia ze świadomym działaniem mającym na celu uniemożliwienie zaskarżenia traktatu akcesyjnego. Wierzymy głęboko, że złożenie tego dokumentu, choć traktat nie został opublikowany w Dzienniku Ustaw, będzie skuteczne i nie zostanie odrzucone z przyczyn formalnych przez prezesa Trybunału - powiedział poseł Antoni Macierewicz (KP Ruch Katolicko-Narodowy).
Innego zdania jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych wskazujące, że dopóki umowa nie zacznie obowiązywać, nie można jej opublikować i zaskarżyć do Trybunału.
- Nie zostały spełnione warunki przewidziane dla wejścia traktatów w życie. Parlamenty zagłosowały, ale procedura została niedomknięta. To jest umowa międzynarodowa i są w niej określone warunki. 30 kwietnia to termin, który państwa UE powinny dotrzymać. To jest prawo traktatów międzynarodowych. Jeśli nie zostały spełnione warunki wejścia traktatu w życie, to minister spraw zagranicznych nie może wystąpić do prezydenta z wnioskiem o podpis - tłumaczy Jarosław Drozd, wicedyrektor Departamentu Systemu Informacji MSZ. Resort zasłania się faktem, że dwa spośród krajów Piętnastki nie dopełniły wszystkich procedur związanych z ratyfikacją traktatu; chodzi o Holandię i Grecję. W przypadku Holandii dokument został ratyfikowany przez parlament, ale nie może doczekać się podpisu królowej Beatrix. Z kolei Grecja nie dopełniła w prezydencji włoskiej wszystkich formalności związanych z ratyfikacją traktatu. Trzeba zaznaczyć, że polskie MSZ jedynie enigmatycznie potwierdza te informacje, odmawiając podania jakichkolwiek szczegółów.
- Jeśli dokumenty ratyfikacyjne zostały opublikowane w Dzienniku Urzędowym UE, to złożenie w prezydencji włoskiej jest rzeczą wewnętrzną UE, nie mającą skutków dla ratyfikacji. Inaczej ma się sprawa z Holandią, gdzie podpis królowej jest konieczny. Wyraźnie widać, że mamy tu do czynienia z operacją na szczeblu międzynarodowym - podkreślił Macierewicz.
Podpis królowej jest niezbędny, ale jak zaznaczył poseł Jan Łopuszański (KP Porozumienia Polskiego), czekanie z publikacją na podpis holenderskiej królowej jest absurdem w ramach polskiego systemu prawnego. Szczególnie, że akty ratyfikacji zostały dokonane przez parlamenty, a sam traktat opublikowano w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej.
Posłowie opozycji wskazują jednoznacznie: postępowanie MSZ to matactwo i wyraz nierozumienia polskiej racji stanu i odpowiedzialności wobec praw obywatelskich, gdyż takie działanie w sposób zasadniczy wpływa na możliwość skorzystania z praw obywatelskich poprzez zaskarżenie traktatu do TK. Według Macierewicza, szef polskiej dyplomacji świadomie toleruje sytuację, w której traktat akcesyjny nie może być zakwestionowany przez konstytucyjne organy państwa polskiego, co ma charakter łamania Konstytucji RP.
- Żadnych innych celów poza opóźnieniem złożenia skargi do TK tutaj nie widać. W związku z tym składamy skargę, w aneksie do której zaznaczamy, iż "wyrażamy nadzieję, że gdyby z jakichkolwiek powodów doszło do rozpatrzenia wniosku o stwierdzenie sprzeczności Traktatu Ateńskiego z Konstytucją RP po traktatowym terminie akcesji Polski do UE, to nikt nie powoła się na fakt przekroczenia tego terminu jako rację sanującą Traktat lub poddanie rozstrzygnięć polskich w tej sprawie orzecznictwu międzynarodowemu" - podsumowuje Łopuszański.
Małgorzata Goss, Beata Andrzejewska
Ostatni bastion
Fundamentalne dla funkcjonowania Polski w Unii Europejskiej dokumenty - traktat akcesyjny i ordynacja wyborcza do Parlamentu Europejskiego - trafiły do Trybunału Konstytucyjnego. A zatem po referendalnym starciu przeciwników inkorporacji Polski do struktur europejskich ze zwolennikami tego eksperymentu, nadchodzi czas na starcie na polu prawa. Podczas referendum część rodaków zwyczajnie dała się oszukać, ulegając presji propagandy. Teraz zobaczymy, czy tej politycznej presji zdolni będą się przeciwstawić polscy profesorowie prawa, którzy zasiadają w Trybunale, wszak doskonale zdają sobie sprawę, że akcesja burzy klasyczny system źródeł prawa, psuje język ustaw i cały system prawny czyni niewydolnym. Czy będą jednak mieli odwagę przeciwstawić się politykom? Byłoby niezmiernie smutno oglądać, jak kwiat polskich prawników oddaje bez walki ostatni bastion obrony polskości, jakim jest Konstytucja Rzeczypospolitej.
MaG
Nasz Dziennik 20-19-2004
Autor: DW