Trwanie u stóp Tajemnicy
Treść
Dwie wielkie tajemnice stoją w centrum wielkoczwartkowej liturgii: sakrament Eucharystii i kapłaństwa. Kościół dziękuje za życiodajną moc, która dotyka nas za przyczyną ich posługi. Za Obecność, której niczym nie da się wypełnić. Triduum Paschalne - choć obejmuje trzy dni - jest jednym wielkim świętem. Rozpoczyna je Liturgia Wieczerzy Pańskiej sprawowana w Wielki Czwartek wieczorem. Poprzedza ją celebrowana rano we wszystkich kościołach katedralnych Msza św. Krzyżma. Tam spotkają się kapłani, aby wraz ze swoim biskupem uroczyście sprawować Eucharystię, dziękować za dar powołania, odnawiać śluby wierności, czystości i posłuszeństwa. Przypominać sobie najważniejszą prawdę o swojej misji: że są po to, aby służyć i dawać swoje życie - jak Mistrz, leczyć zranione dusze, umacniać i uświęcać sakramentalną łaską. Określenie "Msza św. Krzyżma" pochodzi od nazwy oleju (mieszanina oliwy z oliwek i balsamu), używanego do namaszczania przy udzielaniu sakramentów chrztu, bierzmowania, święceń kapłańskich, konsekracji biskupów oraz przy konsekracji kościołów i ołtarzy - jest on tego dnia święcony (gr. chrisma - od imienia Chrystusa); namaszczenie olejem według Ojców Kościoła symbolizuje zjednoczenie bóstwa i człowieczeństwa w osobie Jezusa, zapowiadając "uczestnictwo w życiu wiecznym i współudział w chwale niebieskiej", jest znakiem Bożego błogosławieństwa i zachętą, aby namaszczeni "roznosili miłą woń" poznania i ofiarnej miłości Chrystusa (2 Kor 2, 14-16). Po porannej liturgii kapłani wrócą do swoich parafii. Uderzą wieczorem wszystkie dzwony, oznajmiając światu radosną wieść o Bogu, który zapragnął zostać na zawsze z nami. Docierając swoim dźwiękiem w najdalsze zakątki naszej ziemi, wieszczą każdemu, nawet temu, kto tę prawdę uparcie odrzuca, że jest umiłowanym dzieckiem Boga. A potem milkną. Na długie trzy dni, które zleją się w całość - jakby jeden najświętszy dzień: triduum. Swoją ciszą oznajmiając, jaką cenę Bóg musiał zapłacić za tę miłość. Msza św. wieczorna ma charakter bardzo uroczysty. Liturgia Słowa przypomina wydarzenia z Wieczernika, nawiązuje do tradycji uczty paschalnej, w którą bardzo dokładnie wpisuje się Ostatnia Wieczerza. Chrystus nadaje jej zupełnie nowy sens. Sam siebie czyni barankiem paschalnym - Ofiarą, która odtąd będzie składana Ojcu za zabawienie świata. W nakazie skierowanym do apostołów: "To czyńcie na Moją pamiątkę", Tradycja Kościoła upatruje ustanowienie służebnego kapłaństwa, którego zadaniem odtąd, poprzez sukcesję apostolską, będzie kontynuowanie przez wieki misji zleconej przez Mistrza. Szczególnym momentem Mszy św. Wieczerzy Pańskiej jest obrzęd umycia nóg. Wyraża on prawdę, że Kościół, tak jak Chrystus, nie jest po to, żeby mu służono, lecz aby służyć. Po Eucharystii rusza procesja do tzw. ciemnicy. Tam rozpoczyna się adoracja Najświętszego Sakramentu. Wymownym znakiem odejścia Jezusa jest ogołocenie centralnego miejsca świątyni, czyli ołtarza. Jest to znak, że Kościół wchodzi w milczenie, które osiągnie swój szczyt w Wielką Sobotę, kiedy to - poza Liturgią Godzin - do wieczoru nie będzie żadnej innej liturgii. Jak zrozumieć ten czas? Jak dobrze go przeżyć? Gdzie jest ukryty klucz?... "[Jezus] wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem". Tu jest ukryty klucz. Nie ma kapłaństwa, Eucharystii, chrześcijaństwa bez miłości. Ofiarnej, gotowej do służby. Miłości do końca. Nie jest to dar dla doskonałych, mocnych, bezgrzesznych. Bo też i nie ma takich. Gdyby tak było, Jezus nie pochylałby się nad brudnymi nogami swoich uczniów. Przychodzimy na Eucharystię, niosąc w garści potrzaskane sumienia, poplamione grzechem serca, przeświadczenie, że możemy sami sobie poradzić w życiu. Ale tak naprawdę jesteśmy bardzo bezradni i bardzo samotni. A Jezus bierze w swoje ręce chleb (synonim tego, co powszechne, zwyczajne): "Oto Ciało Moje"... I daje swoim uczniom. Nam. Potem bierze kielich napełniony winem: "Bierzcie i pijcie. To jest kielich Krwi mojej...". I daje nam. Bierze i daje. Bierze to, co zniszczalne - daje nieskończone, przemienione. To jest istota Eucharystii, cudownej wymiany, jaka się tu dokonuje: Chrystus bierze ofiarowaną Mu naszą codzienność i daje ją nam inną, przemienioną, wypełnioną sobą. Kto to zrozumie, wszystko zrozumie. Po wieczornej Eucharystii (już po hymnie "Chwała na wysokości Bogu") zapadnie cisza. Umilkną dzwony, organy, aby przypomnieć tę jedyną w swoim rodzaju samotność. Niech i w nas zamieszka cisza. Dajmy się jej ponieść, bo wiara to nie tylko słowa, ale też milczenie, trwanie u stóp Tajemnicy. Marcin Jasiński "Nasz Dziennik" 2008-03-20
Autor: wa