Trwa wojna historyczna
Treść
Doktor Mieczysław Ryba, historyk, wykładowca KUL i WSKSiM w Toruniu
To jest pewna konsekwencja odwracania historii, którą Niemcy czynią od dawna. Pamiętajmy, że pani Erika Steinbach jest w tej chwili znaczącą postacią w CDU. Jest wpisana w kontekst budowy centrum przeciwko wypędzeniom, fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" - mieści się we wszystkich projektach rządowych, które dotyczą rewizji historii ? propos tzw. wypędzonych. Tego typu tezy to ni mniej, ni więcej tylko próba budowania pewnej nowej świadomości, nowej podstawy historyczno-politycznej dla nowych Niemiec, które mają przewodzić współczesnej Europie. Pamiętajmy, że II wojna światowa stanowi istotny odnośnik budowania polityki historycznej, nie tylko zresztą dla Niemców. To czyni Izrael. To czyni od jakiegoś czasu Rosja, zafałszowując pewne fakty. Niemcy również konsekwentnie dążą do fałszowania niewygodnych dla siebie faktów. Na tym tle niezwykle istotne jest to, jak Polska powinna zareagować, a mianowicie - dowartościować to, co czyni Instytut Pamięci Narodowej w aspekcie upamiętnienia polskich ofiar. Widzimy, że skala kłamstwa i skala tego, co zwiemy rewizjonizmem historycznym, nie tylko sięga granic absurdu, ale zaczyna być po prostu groźna, groźna nie tylko od strony ściśle historycznej, ale i politycznej.
Niemcy oficjalnie nie popierają Eriki Steinbach, ale też nie pozbawiają jej możliwości działania. Jest to konsekwencja działania obliczona na lat kilkanaście albo kilkadziesiąt po to, ażeby odbudować czy też zbudować pewną mitologię historyczną. Rzecz jasna na jednostkowych przykładach da się pokazać wszystko, w tym także uznać narody środkowoeuropejskie jako zbrodnicze, a Niemców pewnie jako nosicieli cywilizacji, gdyż taki jest najwyraźniej cel szefowej BdV. Tak właśnie, co należy podkreślić, ideologia nazistowska mówiła w okresie wojny.
Wszystko można zakłamać, natomiast tutaj nie chodzi o to, czy ktoś popiera oficjalnie Steinbach. Jeśli ktoś się od niej oficjalnie nie odcina, albo inaczej - jeżeli nie uniemożliwia jej tego typu działań na płaszczyźnie instytucjonalnej - pamiętajmy, że rząd Niemiec ma takie możliwości - to znaczy, że popiera jej działalność. Rząd polski i władze polskie powinny bardzo mocno na to reagować, i to nie tylko na arenie międzynarodowej, ale przede wszystkim wewnątrz kraju. Zauważmy, że rewizji historycznych dokonuje się w momencie, gdy coraz mniej jest ludzi pamiętających wojnę. A więc Gross stara się tutaj oskarżyć Polaków o ludobójstwo, Niemcy natomiast ukazuje jako naród prześladowany. To jest absurd zupełny, że naród, który tworzył obozy pracy i obozy zagłady, oskarża Polaków i narody środkowoeuropejskie o przymuszanie do pracy w obozach. To jest nie tylko kuriozalne, ale po prostu bezczelne. Powinno przede wszystkim dać do myślenia, gdzie my jesteśmy, w jakim otoczeniu żyjemy i do czego to wszystko zmierza i w tym sensie mobilizować polską opinię publiczną, uświadamiać Polaków. Jednocześnie należy reagować na zewnątrz pewnymi konkretnymi badaniami historycznymi, które mogą pokazać absurdalność tego typu tez. Po prostu odbywa się regularna wojna historyczna na płaszczyźnie polityki historycznej. Głównym zaś jej motywem jest kłamstwo w odniesieniu do tego, kto był ofiarą, a kto był zbrodniarzem w czasie II wojny światowej.
not. AW
"Nasz Dziennik" 2008-09-08
Autor: wa