Trwa akcja ratownicza w kopalni "Halemba"
Treść
Przed północą została wznowiona akcja ratownicza w kopalni "Halemba". Ratownicy podjęli próbę dotarcia do 15 zaginionych górników. Ich los jest nieznany od czasu wybuchu metanu w chodniku na poziomie ponad tysiąca metrów pod ziemią, jaki miał miejsce we wtorek wieczorem. Wczoraj było wiadomo, że ośmiu górników zginęło, sześć ciał udało się wydobyć na powierzchnię.
Największą trudnością podczas akcji ratowniczej w "Halembie" było wyprowadzenie atmosfery z tzw. trójkąta wybuchowego - chodzi o określone stężenia tlenu, metanu i wodoru. By ratownicy mogli bezpiecznie pracować, stężenie metanu powinno być mniejsze niż 2 proc. lub większe niż 15 proc., jednak w tym przypadku ratownicy musieliby pracować w aparatach tlenowych. - W granicach stężeń metanu między 5 a 15 procent jedna iskra od kilofa lub łopaty może spowodować wybuch. W takich warunkach nikt nie zdecyduje się na wpuszczenie ratowników, bo martwy ratownik nie jest nikomu potrzebny - powiedział nam Jan Jafernik, ratownik z kopalni "Piast".
Jednak tuż przed godziną 23.00 atmosfera w całym chodniku ustabilizowała się. W pierwszej kolejności do chodnika wyruszyły trzy zastępy ratowników. - Atmosfera jest normalna, nastąpiła stabilizacja warunków pracy. W pierwszej kolejności nastąpi doszczelnianie mostu wentylacyjnego, następnie penetracja kolejnych odcinków tego regionu. Końcowym efektem ma być dotarcie do górników - powiedział nam Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej S.A.
Nikt jednak nie był w stanie określić, kiedy ratownicy mogą dotrzeć do kolegów, może to potrwać od kilku do kilkudziesięciu godzin, w zależności od warunków, jakie panują w chodniku. Ale już sam fakt rozpoczęcia poszukiwań był szansą, że ratownicy mogą dotrzeć do górników jeszcze tej nocy.
Mimo późnej pory przed kopalnią ciągle gromadzili się znajomi górników, oczekując na wiadomości z dołu. Cały czas mieli nadzieję, że będą to dobre informacje. - Jeżeli gdzieś wytworzyła się wnęka, jeżeli wybuch poszedł w odpowiednim kierunku, nie wypaliło całego tlenu, teoretycznie jest szansa przeżycia, aczkolwiek bardzo mała. W "Halembie" już jeden cud się zdarzył, mam nadzieję, że nie ostatni - dodał Jafernik. Niestety, dotychczasowe doświadczenia ratowników z przypadkami wybuchów metanu zwykle były tragiczne w skutkach dla poszkodowanych górników.
W związku z wydarzeniami w "Halembie" wczoraj władze miejskie Rudy Śląskiej zdecydowały o wprowadzeniu tygodniowej żałoby. W całym kraju trwały modlitwy w intencji ofiar katastrofy.
Wczoraj w "Halembie" z ratownikami oraz rodzinami górników spotkali się prezydent Lech Kaczyński oraz minister zdrowia Zbigniew Religa. Nie usłyszeli dobrych wiadomości. Wietrzenie chodnika nie przynosiło efektu. Wręcz przeciwnie, z czasem rosła zawartość metanu i tlenku węgla w powietrzu. - Nie jest wykluczone, że w centrum wybuchu metanu ciągle jeszcze tli się pożar, co zwiększa możliwość wybuchu - powiedział Lech Kaczyński, relacjonując spotkanie z przedstawicielami kopalni. Jak zapewnił, ratownicy pozostają w ciągłej gotowości i jeśli tylko warunki na to pozwolą, wkroczą do akcji. - Trzeba mieć iskierkę nadziei. Dlatego mówimy o ośmiu ofiarach, choć sytuacja jest bardzo zła - dodał prezydent.
Około godziny 19.00, po kolejnych odczytach składu gazów w chodniku, sztab dowodzący akcją zdecydował, że ratownicy zjadą na dół i będą w gotowości, oczekując na sygnał do rozpoczęcia poszukiwań zaginionych górników. Mimo przewietrzania stężenie metanu utrzymywało się na poziomie 5 procent. Ratownicy mogliby ryzykować wejście do strefy wybuchu, jeśli ten parametr obniżyłby się do poziomu 2 procent. Na dole do akcji gotowych było 11 zastępów ratowników. Do przeszukania 300-metrowego chodnika potrzebowaliby kilkunastu minut. Z zebranych dotąd informacji nie wynikało bowiem, by chodnik był zasypany.
Spośród ośmiu ofiar dwie osoby będzie bardzo trudno zidentyfikować. Konieczne staną się badania DNA, które zostaną wykonane we Wrocławiu. Na wyniki trzeba będzie poczekać około 4-5 dni. Pozostałe ciała zostały odwiezione do Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Śląskiej.
Rodziny ofiar tragedii nie pozostaną bez pomocy. Rząd zadeklarował wsparcie finansowe w wysokości 30 tys. zł dla każdej rodziny. Wczoraj prezydent zapewnił, że z budżetu jego kancelarii najbliżsi ofiar otrzymają po 10-12 tys. zł, w zależności od liczebności rodziny.
Dotąd wydobyte ofiary katastrofy to osoby w wieku od 21 do około 60 lat. Z 23 górników aż 15 było pracownikami zewnętrznej firmy, pracującymi przy demontowaniu urządzeń wydobywczych. Zdaniem prezydenta, istnieje obawa, że 21-letnie osoby, nie mające dużego doświadczenia w pracy pod ziemią, mogły nie posiadać odpowiedniego przygotowania.
Prezydent zaznaczył, że apelował do marszałka Sejmu Marka Jurka, by przyspieszyć prace nad prezydenckimi projektami ustaw dotyczących funkcjonowania inspekcji pracy, przestrzegania praw pracowniczych oraz powołania funduszu dla ofiar katastrof. Obecnie projekty są w komisjach.
Prezydent Kaczyński zapowiedział także, iż ogłosi w kraju żałobę narodową. Stanie się to jednak dopiero wówczas, gdy znany będzie końcowy bilans akcji ratowniczej. W całym kraju odprawiane są Msze św. w intencji ofiar katastrofy i uratowania tych, którzy zdołali ją przeżyć.
Rano została odprawiona Msza św. w oddalonym o kilkaset metrów od kopalni "Halemba" kościele pw. Bożego Narodzenia. Za górników i ich bliskich modlili się również przed Obrazem Matki Bożej Częstochowskiej biskupi uczestniczący w rekolekcjach na Jasnej Górze.
Do wybuchu metanu w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej doszło w poniedziałek wieczorem w chodniku na głębokości 1030 metrów. W rejonie zagrożenia znalazło się 23 górników. Chwilę przed wybuchem ten rejon opuścili wracający do bazy ratownicy. Pokład nie był eksploatowany. Górnicy prowadzili tam prace związane z odzyskiwaniem sprzętu górniczego wykorzystywanego do wydobycia.
Marcin Austyn, Ruda Śląska
"Nasz Dziennik" 2006-11-23
Autor: wa