Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Trudny powrót do Polski

Treść

Ponad 25 tys. petycji w sprawie repatriacji Polaków ze Wschodu trafiło na biurko premiera

„Zwracam się do Pana Premiera z apelem o podjęcie wszelkich kroków, które pomogą w sprowadzaniu polskich rodzin ze Wschodu” – brzmi zasadnicza część petycji, które trafiły właśnie na skrzynki e-mailowe Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Akcja ma na celu zwrócenie uwagi rządu na fakt, że Polacy popierają powrót rodaków ze Wschodu, nie tylko z powodu moralnego zobowiązania wobec nich, ale też z troski o przyszłość Polski, która jest jednym z najszybciej wyludniających się państw Europy. Według prognoz, w 2050 r. ubędzie nas aż 6 milionów.

Organizatorzy akcji „Powrót do Polski” ratunek widzą w sprowadzaniu repatriantów.

– Najbardziej racjonalnym rozwiązaniem coraz gorszej sytuacji demograficznej w Polsce jest sprowadzanie obywateli polskiego pochodzenia z dawnych Kresów RP, którzy wyrośli w bliskim nam kręgu kulturowym, a ponadto silnie utożsamiają się z Ojczyzną swoich przodków – tłumaczy Michał Osiej z Fundacji Dla Polonii.

Tułaczka repatriantów

Organizatorzy akcji podkreślają, że obecna sytuacja zaogniającego się konfliktu na Wschodzie powinna skłonić władze do przyspieszenia działań idących w kierunku zapewnienia Polakom, którzy chcą zamieszkać w kraju, takiej możliwości. – Polacy żyjący obecnie na terenach dawnych republik ZSRS mogą czuć się zagrożeni w związku z narastającym konfliktem między Rosją a Ukrainą. Gdyby ustawę repatriacyjną autorstwa marszałka Macieja Płażyńskiego przyjęto w 2010 r., na pewno do tej pory mielibyśmy w kraju o wiele więcej Polaków ze Wschodu – dodaje Osiej.

Złożenie na barki samorządów obowiązku zapewnienia w Polsce repatriantom „startu”, czyli mieszkań i pracy, okazało się po latach doświadczeń błędem. Samorządy, które ledwo wiążą koniec z końcem, jedynie w nikłym stopniu kierują do repatriantów propozycje osiedlenia. Dlatego sprawą powinien zająć się rząd.

Z danych Fundacji wynika, że na Wschodzie żyje około miliona Polaków, a kilkadziesiąt tysięcy z nich wyraża wolę powrotu do Ojczyzny. Utrudniają go biurokratyczne przepisy. Zebranie wszystkich wymaganych w tym celu dokumentów zajmuje na ogół kilka lat. Często barierą nie do przejścia okazuje się wymóg przetłumaczenia dokumentacji na język polski na własny koszt. – To prawo związane z repatriacją musi być uproszczone. Polaków ze Wschodu nie stać często na opłacenie, np. w Kazachstanie, bardzo drogiego tłumacza. Dlatego domagamy się, aby koszty tłumaczenia dokumentów pokrywane były ze Skarbu Państwa – mówi Michał Osiej.

Członkowie Fundacji chcą, aby Sejm na nowo zajął się projektem ustawy repatriacyjnej przygotowanym przez marszałka Płażyńskiego, a po jego śmierci w katastrofie smoleńskiej złożonym w Sejmie w 2010 r. przez jego syna Jakuba Płażyńskiego. Wówczas projekt został odrzucony.

Adam Białous, Białystok
Nasz Dziennik, 29 lipca 2014

Autor: mj