Trudniej do Ojczyzny
Treść
Polacy mieszkający na terytorium byłego ZSRS i nie posiadający polskiego obywatelstwa mogą mieć niebawem ograniczone możliwości wjazdu do Ojczyzny. Wiąże się to z wprowadzeniem od lipca tego roku obowiązku posiadania wiz wjazdowych dla osób zza wschodniej granicy. Sejmowa Komisja Łączności z Polakami za Granicą opracowała projekt ustawy, która ma to niebezpieczeństwo zażegnać. Problem w tym, że utknął on w Urzędzie ds. Repatriacji i Cudzoziemców w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, dokąd skierował go marszałek Sejmu.
Poselski projekt ustawy o stwierdzeniu pochodzenia polskiego osób zamieszkałych za granicą oraz ich uprawnieniach - autorstwa opozycyjnej części prezydium Komisji Łączności z Polakami za Granicą (LPR, PiS) - umożliwia naszym rodakom uzyskanie m.in. bezpłatnej wizy osiedleńczej. Zapis ten otwiera też drogę do nabycia obywatelstwa polskiego. Prace legislacyjne nad projektem rozpoczęły się w styczniu br. Od marszałka Sejmu Marka Borowskiego (SLD) zależy, kiedy odbędzie się jego pierwsze czytanie w niższej izbie parlamentu. Obecnie ustawa skierowana do laski marszałkowskiej znajduje się w Urzędzie ds. Repatriacji i Cudzoziemców w MSWiA. Leży tam od stycznia. Jak poinformowano nas w biurze prasowym urzędu, do projektu zgłoszono już szereg uwag legislacyjnych. Urzędnicy nie chcą jednak wyjawiać szczegółów.
Według oficjalnych szacunków MSZ, poza granicami naszej Ojczyzny mieszka ok. 17 mln osób przyznających się do polskości. Problem tych, którzy nie posiadają obywatelstwa polskiego, nie był dotychczas ustawowo regulowany. Obowiązująca ustawa o repatriacji z 9 listopada 2000 r. odnosi się bowiem tylko do Polaków zamieszkujących azjatycką część byłego Związku Sowieckiego. Z kolei prace nad szumnie zapowiadaną przed kilkoma laty ustawą o Karcie Polaka, która miała zapewnić naszym rodakom zza granicy - głównie wschodniej - na czas ich pobytu w Polsce niemal wszystkie przywileje, jakie posiadają obywatele (m.in. prawo do pracy, nauki, opieki medycznej, renty, emerytury), zostały zawieszone.
Ustawa o stwierdzeniu pochodzenia polskiego osób zamieszkałych za granicą oraz ich uprawnieniach to zupełnie nowe rozwiązanie, niespotykane dotąd w polskim prawodawstwie. Intencją autorów projektu jest zapobieżenie odcięciu od Macierzy naszych rodaków zza wschodniej granicy. Pierwszego lipca wejdą w życie przepisy, zgodnie z którymi osoby wjeżdżające do Polski ze Wschodu będą musiały wylegitymować się wizą wjazdową. Jak poinformowano nas w Departamencie Konsularnym i Polonii w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, wizy te będą wydawane za odpowiednią opłatą. Ile będzie kosztował taki dokument, nie wiadomo. Resort nie wyklucza jednak pewnych trudności z jego uzyskaniem. Koszty administracyjne, poniesione z racji wprowadzenia wiz, to - bagatela - 60 mln zł.
W opinii parlamentarnej opozycji, wprowadzenie wiz negatywnie wpłynie na nawiązywanie kontaktów naszych rodaków z Ojczyzną. Utrudnienia związane z ruchem wizowym dotyczyłyby głównie osób narodowości polskiej na Białorusi, gdzie mieszka ponad 400 tys. Polaków, oraz w Rosji, gdzie jest ich ok. 300 tys. (oficjalne dane). Już teraz przekraczanie granicy przez osoby narodowości polskiej z tych krajów jest utrudnione w porównaniu z procedurami na przejściach z Ukrainą, Łotwą czy Litwą. Jednym z warunków przekroczenia granicy jest m.in. posiadanie vouchera turystycznego - swoistej deklaracji celnej, zaproszenia bądź służbowej pieczątki AB w paszporcie.
Ułatwienia dla rodaków ze Wschodu
W myśl projektu ustawy o stwierdzeniu pochodzenia polskiego osób zamieszkałych za granicą oraz ich uprawnieniach osoba narodowości polskiej mieszkająca poza granicami kraju ale nie posiadająca polskiego obywatelstwa mogłaby starać się przede wszystkim o uzyskanie prawa do bezpłatnej wizy wielokrotnego wjazdu na terytorium RP. Umożliwiłoby to osiedlenie się na stałe w Ojczyźnie, co z kolei stanowi wstęp do ubiegania się o obywatelstwo polskie. Osoba ta musiałaby jednak wcześniej wykazać, że ona sama lub jedno z jej rodziców bądź dziadków miało obywatelstwo polskie. Ważnym warunkiem jest też kultywowanie polskich tradycji oraz posiadanie polskich dokumentów tożsamości lub dokumentów potwierdzających deportację. Polacy mieszkający na Wschodzie podkreślają, iż spełnienie tych kryteriów bardzo często jest niemożliwe. Któż bowiem myślał o dokumentach w trakcie wywózki.
Nowym rozwiązaniem jest propozycja, by osoba wjeżdżająca do kraju nie musiała posiadać środków pieniężnych na pobyt w Ojczyźnie. Istotnym warunkiem byłaby natomiast znajomość języka polskiego w mowie i w piśmie. Jej stopień ocenia konsul, który ma też wszelkie kompetencje do udzielania zgody na wjazdy. Pewnym novum jest zapis, by decyzję konsula opiniowały organizacje polonijne, poświadczające związek wnioskodawcy z polskością. Karta Praw Polaka tego nie przewidywała. Wątpliwości co do tej regulacji wyraził podczas posiedzenia sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą prof. Andrzej Stelmachowski, prezes Stowarzyszenia "Wspólnota Polska". W jego opinii, organizacje polskie działające na Wschodzie są dotąd inwigilowane przez struktury KGB. Dlatego charakter działania tych organizacji oraz ich liczba powinny być wpierw określone w drodze rozporządzenia ministerialnego. Jak poinformowało nas jednak Ministerstwo Spraw Zagranicznych, rozporządzenie takie nie istnieje i nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała ulec zmianie.
Osiedlenie się na polskiej ziemi umożliwiłoby podjęcie nauki, legalne zatrudnienie, prowadzenie działalności gospodarczej, nabywanie nieruchomości czy zrzeszanie się w stowarzyszenia.
Opozycja obawia się, że projekt spotka się z negatywną oceną koalicji rządzącej już w czasie pierwszego czytania. - Obecnej koalicji rządzącej nie zależy na zapewnieniu ochrony naszym rodakom - tłumaczy Andrzej Fedorowicz z sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą.
Świadczy o tym choćby opieszałość polskiego rządu w organizowaniu powrotu osób, które na skutek decyzji reżimu sowieckiego wywieziono na Syberię czy do Kazachstanu. Przypomnijmy, że w ramach rządowego programu "Rodak", adresowanego do repatriantów z Kazachstanu, w ciągu ostatnich 10 lat do Polski przyjechało zaledwie
2 tys. osób. Dla porównania: na początku lat 90. z Kazachstanu repatriowało się ok. 700 tys. Niemców.
Co przewidywała Karta
Zaproponowany przez poprzednią senacką Komisję Emigracji i Polaków za Granicą w kwietniu 1999 r. projekt Ustawy o Karcie Praw Polaka i Trybie Stwierdzania Przynależności do Narodu Polskiego utknął w Sejmie poprzedniej kadencji. Po pierwszym czytaniu trafił pod obrady dwóch komisji sejmowych: Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Łączności z Polakami za Granicą. Przez dwadzieścia jeden miesięcy komisje zebrały się jedynie... trzy razy (20 października 1999 r., 11 października 2000 r. i 20 lutego 2001 r.). Po ostatnim posiedzeniu ówczesny marszałek Sejmu Maciej Płażyński podjął decyzję o skierowaniu projektu do drugiego czytania w Sejmie, po czym prace zawieszono. Ówcześni krytycy Karty (SLD, PSL, część AWS) zwracali uwagę na zbyt duże koszty wprowadzenia jej w życie. Projektu nie rozpatrywano na obradach plenarnych aż do końca III kadencji Sejmu. Oznacza to, że z chwilą jej zakończenia proces legislacyjny został przerwany. Prac nad dokumentem nie podjął też parlament obecnej kadencji.
- Karta powinna była być przyjęta. Trzeba przecież naprawiać krzywdy wyrządzone naszemu Narodowi - powiedziała nam Janina Sagatowska (Blok Senat 2001), jedna z inicjatorów projektu, wiceprzewodnicząca senackiej Komisji Emigracji i Polaków za Granicą.
Karta była bardzo oczekiwana przez osoby narodowości polskiej, m.in. zamieszkałe na Litwie, gdzie Polacy stanowią ok. 7 proc. ogółu społeczeństwa.
- Z niepokojem czekaliśmy na tę ustawę. Obecnie nadal podlegamy tylko prawu litewskiemu - stwierdził Waldemar Tomaszewski, przewodniczący Akcji Wyborczej Związków Polaków na Litwie (AWZPnL).
Jego zdaniem, sytuacja Polaków na Litwie była i nadal jest niekorzystna. Znowelizowana 1 stycznia br. ustawa o podwójnym obywatelstwie nie pozwala osobom narodowości polskiej mieszkającym na Litwie i mającym obywatelstwo litewskie na staranie się o obywatelstwo polskie nawet po przyjeździe do Ojczyzny. O podwójne obywatelstwo osoba taka może ubiegać się jedynie w przypadku pozostania na Litwie.
- Ustawa ta ogranicza prawa Polaków. Dlatego wciąż liczymy na to, że ustawa o Karcie zostanie przyjęta - argumentował Tomaszewski.
Anna Raszkiewicz
To przecież zesłańcy
Projekt ustawy o stwierdzeniu pochodzenia polskiego osób zamieszkałych za granicą oraz ich uprawnieniach z pewnością zmierza w dobrym kierunku. Pytanie tylko, czy wymogi poświadczenia polskości przedstawione w dokumencie nie są zbyt restrykcyjne. Możliwości potwierdzenia związków z Ojczyzną przez osoby zamieszkałe poza wschodnią granicą Rzeczypospolitej już teraz są bardzo ograniczone. A są to przecież głównie dzieci i wnuki byłych zesłańców, pozostawianych na syberyjskich pustkowiach nawet bez możliwości komunikacji z rodakami, którzy podzielili ten sam los. Czy w tej sytuacji mogli pielęgnować w mowie i piśmie język ojczysty, kultywować tradycje, zbierać dokumenty deportacyjne? Pozostaje mieć nadzieję, że w dalszych pracach legislacyjnych wymogi te zostaną solidnie złagodzone. Nasi rodacy, siłą odłączeni od Macierzy, zasługują na to.
RA
Kurtyna na Wschodzie
Z prof. Andrzejem Stelmachowskim, prezesem Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" rozmawia Anna Raszkiewicz
Co oznacza wprowadzenie wiz dla osób wjeżdżających do Polski zza wschodniej granicy?
- Wprowadzając płatne wizy, stawiamy papierową kurtynę dla naszych rodaków z terenów byłego ZSRR. Przede wszystkim utrudni to przyjazd osób narodowości polskiej z Białorusi, Rosji i Ukrainy. Chociaż ilość przyjazdów ze Wschodu jest ogromna, są to przeważnie ludzie biedni. Opłacenie wizy dodatkowo utrudni ich przyjazd. Ponadto wprowadzenie wiz wprowadzi gigantyczny bałagan w konsulatach, co utrudni naszym rodakom kontakt z Macierzą. Już teraz są problemy z uzyskaniem paszportu, na który czeka się miesiącami.
Jakie będzie to miało konsekwencje dla działalności organizacji polonijnych na Wschodzie?
- Z informacji, jakie posiadam, Rosja i Białoruś myśli już o wprowadzeniu wiz dla wszystkich Polaków przekraczających ich granice wschodnie.
Wpłynie to na wzajemną wymianę osób z organizacji polonijnych działających w Polsce i w krajach byłego Związku Sowieckiego. Będzie to dotyczyć zarówno wielkich stowarzyszeń w rodzaju Związek Polaków Białorusi, jak również wszystkich małych klubów, działających przy lokalnych domach kultury. Dodam, że w samym Domu Kultury Polskiej w Wilnie siedzibę ma ponad 30 organizacji polonijnych. Ponadto wprowadzenie wiz negatywnie odbije się na organizowaniu przyjazdów polskich dzieci do kraju na wypoczynek.
Czy projekt ustawy o stwierdzeniu pochodzenia polskiego może tym problemom zapobiec?
- Projekt ten stanowi przede wszystkim pewną gwarancję dla zachowania uprawnień tych ludzi. Przewiduje on bowiem możliwość uzyskania wizy wielokrotnego wjazdu dla naszych rodaków ze Wschodu. Przy czym nie byłaby to wiza uznaniowa, tzn. o jej wydaniu nie decydowałby personalny stosunek konsula do wnioskodawcy. Konsul będzie miał obowiązek jej wydania, jeżeli osoba zainteresowana udowodni swoje związki z Macierzą. Ponadto dokument ten stanowiłby ustawową realizację dla Konstytucji RP, która daje prawo osiedlenia się w Polsce osobie, której pochodzenie polskie zostało potwierdzone. Do tej pory takiej ustawy nie było.
Dużym ułatwieniem dla Polaków przybywających zarówno ze Wschodu, jak i z Zachodu byłoby też uchwalenie przez polski parlament takiej ustawy, która wprowadziłaby możliwość posiadania podwójnego obywatelstwa. Obecna ustawa z 15 lutego 1962 r. takiej możliwości nie przewiduje.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 11-03-2003
Autor: DW