Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Trudna podróż za granicę

Treść

PiS oczekuje, że Adam Hofman złoży mandat poselski (FOT. R. SOBKOWICZ)

Do przyszłego piątku mamy poznać wyniki sejmowego audytu służbowych wyjazdów zagranicznych posłów. Zmienić się mają zasady ich rozliczania.

Blady strach padł na posłów aktywnych na arenie międzynarodowej. Z ulgą odetchnąć mogą za to ci parlamentarzyści, których sprawy poza granicami naszego kraju nie angażowały. Marszałek Sejmu Radosław Sikorski zarządził audyt wyjazdów zagranicznych wszystkich posłów. Po obradach Konwentu Seniorów w środę postanowiono powołać komisję do spraw zbadania rozliczeń zagranicznych wyjazdów posłów pod przewodnictwem urzędnika, audytora wewnętrznego z Kancelarii Sejmu. Zadaniem komisji ma być zbadanie, czy uchwała w sprawie wyjazdów zagranicznych posłów oraz trybu wypłat należności jest właściwie realizowana.

Najdalej do Brukseli

Pracom komisji mogą się przypatrywać reprezentanci wszystkich klubów sejmowych, którzy zasiadają w sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich. Sikorski poinformował również, że ograniczone zostaną możliwości korzystania przez posłów z prywatnych samochodów w przypadku zagranicznych wyjazdów służbowych. Najdalej poseł będzie mógł pojechać prywatnym autem do Brukseli. – Powyżej tego dystansu po prostu rozliczenia kilometrówki nie będziemy w ogóle uwzględniać. Wypłata nastąpi dopiero po przedstawieniu rachunków za paliwo – zapowiedział Sikorski.

Marszałek Sejmu zapowiedział, że rozliczenie wyjazdu zagranicznego przez posłów będzie możliwe dopiero po przedstawieniu sprawozdania merytorycznego szefowi delegacji. Inicjatywę powołania komisji w kształcie zaproponowanym przez Sikorskiego krytykuje Prawo i Sprawiedliwość. –Powinna powstać komisja złożona z posłów i dokonywać krzyżowych badań: posłowie Prawa i Sprawiedliwości niech badają posłów PO, i odwrotnie. Decyzja była inna – że to Kancelaria Sejmu będzie przeprowadzała ten audyt. W mojej ocenie jest to fikcja –powiedział przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak. Zwrócił uwagę, że choć rządzący próbują kierownictwo PiS obarczać odpowiedzialnością za nadużycia ze strony byłych już posłów tej partii, choć po ujawnieniu sprawy winowajców natychmiast z partii usunięto. – Mnie zastanawia, że to minister Halicki wyrażał zgody na wyjazdy i to przez jego ręce przechodziły rozliczenia tych wyjazdów. Posłowie rozliczali się nie z klubami, lecz z Kancelarią Sejmu, która podlega marszałkowi Sejmu. Powinno to zastanowić też marszałek Ewę Kopacz. Do mnie żadne materiały, dokumenty nie docierały – stwierdził Błaszczak.

Poseł Platformy, obecnie też minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki wyjaśniał, że nie był odpowiedzialny za finansowe rozliczanie delegacji posłów. – Jedyne, co czyniłem jako szef delegacji, to było podpisywanie wniosku o sensie uczestniczenia w danym posiedzeniu komisji, seminarium czy zgromadzeniu. Podpisywałem wniosek o wyjazd. W tym wypadku, jeżeli mówimy o Madrycie, widziałem sens uczestnictwa naszej delegacji w wyjazdowym posiedzeniu komisji prawnej – wyjaśniał Halicki. Polityk Platformy zapowiedział też złożenie pozwu przeciw przewodniczącemu klubu PiS.

Błaszczak, opierając się na udostępnionym przez marszałka Sejmu zestawieniu wyjazdów zagranicznych, zwrócił uwagę, że opublikowane dane wskazują, że poseł Platformy np. w czerwcu 2012 r. był jednocześnie w delegacji w Strasburgu i – w tym samym czasie – brał udział w głosowaniach w Sejmie. Kancelaria Sejmu wyjaśniała wczoraj, że podane daty dotyczą początku i zakończenia wydarzenia, w którym posłowie brali udział, a niektórzy z nich skracali swój pobyt w czasie dłuższych delegacji ze względu na obowiązek wzięcia udziału w głosowaniach w Polsce. Halicki zapewniał, że nie pobrał diety za dni, za które mu się nie należała.

Madrycki rajd

Sprawa poselskich wyjazdów zagranicznych zwróciła uwagę opinii publicznej po medialnych doniesieniach o tym, że trzech członków PiS: Adam Hofman, Mariusz Antoni Kamiński oraz Adam Rogacki mimo że w służbową podróż do Madrytu udali się pod koniec października tanimi liniami lotniczymi, to wystąpili do Kancelarii Sejmu o zaliczkę związaną ze zwrotem kosztów wynikających z podróży prywatnym samochodem.

Po wybuchu „afery madryckiej” pobraną zaliczkę zwrócili, jednak niezwłocznie cała trójka aktywnych posłów Prawa i Sprawiedliwości została z partii wyrzucona. Na stronie internetowej Sejmu opublikowano zestawienie wyjazdów zagranicznych posłów wraz z kosztem danego wyjazdu służbowego. Wynika z niego, że Hofman, Kamiński i Rogacki byli liderami wśród posłów, jeżeli chodzi o służbowe wyjazdy zagraniczne realizowane prywatnymi samochodami. Łącznie z tego tytułu otrzymali po kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Śledztwo w sprawie podróży służbowej posłów do Madrytu wszczęła warszawska prokuratura, która bada, czy parlamentarzyści nie dopuścili się wyłudzenia środków z Kancelarii Sejmu. Błaszczak poinformował, że posłowie PiS otrzymali zakaz korzystania z prywatnych aut przy służbowych wyjazdach zagranicznych.

Z opublikowanego na internetowych stronach Sejmu zestawienia wynika jednak, że to wcale nie byli posłowie największej partii opozycyjnej najwięcej kosztowali podatników. Kilkaset tysięcy złotych Kancelaria Sejmu wydała na blisko 70 wojaży posła SLD Tadeusza Iwińskiego. Między innymi łączny koszt wyjazdu Iwińskiego do Gujany Francuskiej w celu udziału w misji obserwacyjnej startu rakiety Sojuz wynoszącej statek kosmiczny Gaia z bazy ESA w Kourou wyniósł Kancelarię Sejmu 5,9 tys. złotych. Tylko dwa wyjazdy polityka Platformy Obywatelskiej Adama Szejnfelda pochłonęły blisko 50 tysięcy złotych. Wyjazd do Manili na Filipinach, we wrześniu 2012 r., w celu spotkania w Izbie Reprezentantów oraz Ministerstwie Obrony Narodowej Filipin kosztował 22,6 tys. zł, a jego delegacja na Dni Polskie w Meksyku w 2012 r. – 27,5 tys. złotych.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 14 listopada 2014

Autor: mj