Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tropikalna Europa

Treść

Nie maleje fala tropikalnych upałów, które dotknęły Europę Zachodnią. Prezes francuskiego Stowarzyszenia Lekarzy Pogotowia Patrick Pelloux ocenia, że w ostatnich dniach w stolicy Francji wskutek fali upałów zmarło około 50 osób. Pelloux podważa twierdzenie Generalnej Dyrekcji Zdrowia, że zgony te należałoby uznać za "naturalne".
W wywiadzie dla dziennika "Le Parisien du Dimanche" Pelloux ostro skrytykował "skandaliczną administrację" szpitali paryskich, w których w większości przypadków - według niego - nie robi się nic, aby uchronić chorych przed skutkami upałów, i które nie mają urządzeń klimatyzacyjnych.
W nocy z niedzieli na poniedziałek temperatura w Paryżu nie spadła poniżej 25,5 stopnia Celsjusza. Tak gorącej nocy nie było we francuskiej stolicy, od kiedy w 1873 r. meteorolodzy rozpoczęli tam regularne mierzenie temperatury.
Również w Wielkiej Brytanii temperatura w sierpniu wydaje się nie znać ograniczeń. W niedzielę dwukrotnie został poprawiony brytyjski rekord upału. W Gravesend, w hrabstwie Kent, słupek rtęci o jedną dziesiątą stopnia przekroczył podziałkę oznaczoną liczbą 38. Brytyjczycy przeżywają w tym roku najgorętsze lato, odkąd prowadzone są systematyczne notowania temperatur, tj. od 1659 r.
Nienotowane dotąd upały nawiedziły też Niemcy. W miniony piątek w miejscowości Perl-Nenning (Kraj Saary) został pobity rekord - termometry wskazały tam 40,8 stopnia Celsjusza, czyli o 0,6 stopnia więcej, niż wynosił dotychczasowy rekord sprzed ponad 100 lat.
Z powodu nieustających upałów niemieckie koncerny energetyczne nie wykluczają przerw w dostawach prądu z elektrowni atomowych. Powodem takich decyzji jest znaczne podniesienie się temperatury i rosnący deficyt wody w rzekach, której używa się do chłodzenia reaktorów. Z powodu bezwietrznej pogody praktycznie nie działają małe elektrownie wiatrowe, szczególnie liczne w Szlezwiku-Holsztynie. Z powodu niskiego poziomu wód w rzekach kłopoty mają też elektrownie wodne.
Bardzo niebezpiecznie podnosi się stężenie ozonu w atmosferze, szczególnie w zachodnich i południowych Niemczech. Już trwają dyskusje o ograniczeniu lub nawet czasowym wstrzymaniu ruchu samochodowego.
Wielki boom przeżywają natomiast producenci napojów oraz cała branża turystyczna. Jak podają niemieckie agencje, obecnie nie ma już żadnych wolnych miejsc ani nad Morzem Bałtyckim, ani Północnym.
Waldemar Maszewski, PS, PAP
Nasz Dziennik 12-08-2003

Autor: DW