Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Traviata" we Wrocławiu

Treść

Na piątek (27 stycznia) i sobotę (28 stycznia) Opera Wrocławska zapowiedziała premierę nowej inscenizacji "Traviaty", obok "Aidy" najpopularniejszej opery Verdiego. Reżyseria i scenografia będą dziełem Tomasza Koniny, kostiumy zaprojektowała Magda Wójcicka. Kierownictwo muzyczne sprawuje Ewa Michnik.

Znając popularność tej pięknej opery, trudno uwierzyć, że jej prapremiera, która odbyła się 6 marca 1853 r. (po zaledwie trzech tygodniach prób) na scenie weneckiego Teatro La Fenice, była jedną z największych klęsk w życiu Verdiego. Opera i jej wykonawcy zostali przez publiczność wygwizdani. Dlaczego? Po pierwsze, niebudzący zaufania tytuł "Traviata", oznaczający w przenośni kobietę upadłą. Kurtyzana jako główna bohaterka opery, i to ukazana jako postać szlachetna i zdolna, w imię prawdziwej miłości, do największego poświęcenia? W dodatku Verdi po raz pierwszy w swojej twórczości odwołał się do współczesnej rzeczywistości, rozgrywając całą akcję w konwencjach dramatu mieszczańskiego i literatury realistycznej. Po drugie, zawinili wykonawcy. Korpulentna Salvini-Donatelli nie dość, że fatalnie śpiewała, to jeszcze zupełnie nie przekonywała w roli delikatnej, chorej kobiety. Graziani potraktował partię Alfreda w sposób zupełnie chłodny, a świetny baryton Varesi był tego wieczoru niedysponowany. Wszystko to złożyło się na klęskę prapremierowego przedstawienia. - "Nie zrozumieliście niczego z mojej muzyki" - powiedział prapremierowym wykonawcom Verdi. Czternaście miesięcy po klęsce w La Fenice "Traviatę" wystawiono 5 czerwca 1854 r. ponownie w Wenecji, ale już w Teatro San Benedetto. Sukces przeszedł wszelkie oczekiwania. "Nie było jeszcze w Wenecji sukcesu równego sukcesowi Traviaty" - napisał do nieobecnego na premierze Verdiego Ricordi.
Partytura tej opery to w całości jedno wielkie arcydzieło o wspaniałej, subtelnej melodyce i wielkiej sile ekspresji. Prawdziwe bogactwo niezapomnianych melodii. Zaczynamy od subtelnej liryki preludium poprzedzającego I akt. Drugi ceniony instrumentalny fragment to ujmujące głębią wyrazu, pełne smutku i rezygnacji preludium rozpoczynające III akt. Powszechnie znana scena toastowa "Libiamo, libiamo" jest wstępem do duetu Alfreda i Violetty "Un di felice". Wielka aria Violetty "E strano, e strano", zwieńczona cabalettą "Sempre libera", kończy I akt. Drugi rozpoczyna aria Alfreda "De miei bollenti spiriti". Po niej następuje pełen dramatyzmu duet "Ah, dite alla giovine" śpiewany przez Violettę i starego Germonta, ojca Alfreda, w którym Violetta decyduje się na największą ofiarę. Pierwszą scenę II aktu kończy wspaniała aria starego Germonta "Di Provenza". Drugą scenę
II aktu rozpoczyna piękna scena balu z rozbudowaną partią chóru, i to tutaj pod płaszczykiem banalnych melodii zaczyna się w muzyce prawdziwy dramat. Akt III to przede wszystkim aria Violetty "Addio del passato" oraz duet głównych bohaterów "Parigi o cara", po którym zwykle co wrażliwsze panie ukradkiem ocierają łzy wzruszenia.
Adam Czopek

"Nasz Dziennik" 2006-01-25

Autor: ab