Traktat na 70 procent
Treść
Pod hasłem trzech wyzwań: gospodarki, polityki energetycznej oraz rozszerzenia Unii Europejskiej, odbywał się wczoraj w Nowym Sadzie w Serbii szczyt prezydentów państw Europy Środkowej. Lech Kaczyński wsparł dążenia gospodarzy szczytu do integracji z Unią, tak jak starania pozostałych państw bałkańskich. Upomniał się także o obecność w Unii Ukrainy, Gruzji i Mołdawii. Prezydenci państw aspirujących do UE przyznali, iż zaobserwowali, że proces poszerzania Unii wyraźnie spowolnił. Najbliżej przystąpienia do Wspólnoty jest obecnie Chorwacja. Kolejny taki szczyt odbędzie się w Polsce. Podkreślano, że najważniejszym zadaniem na najbliższe lata jest zapewnienie Europie bezpieczeństwa energetycznego.
Próba wyjścia z globalnego kryzysu gospodarczego, zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego państw europejskich przez zabezpieczenie nieprzerwanych dostaw gazu i ropy oraz kwestia poszerzenia Unii Europejskiej to najistotniejsze sprawy polityki międzynarodowej zajmujące głowy państw Europy Środkowej. W szczycie oprócz gospodarzy - Serbów, oraz Polski wzięli udział reprezentanci: Austrii, Bośni i Hercegowiny, Bułgarii, Chorwacji, Włoch, Macedonii, Mołdawii, Czarnogóry, Słowacji, Słowenii, a także Ukrainy. Podczas szczytu zaplanowano również dwustronne spotkania prezydentów uczestniczących w szczycie państw. Niezależnie od tego Lech Kaczyński rozmawiał jeszcze przed rozpoczęciem szczytu z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką m.in. o kwestiach energetycznych.
- Unia Europejska nie jest jeszcze kompletna. Unia nie może zrezygnować z integracji, to może przynieść szkodę jej samej - mówił na rozpoczęcie szczytu prezydent Serbii Boris Tadic, przypominając tym samym, że jego kraj aspiruje do przyjęcia w poczet członków Wspólnoty. Zapewniał, iż Serbowie są zdeterminowani, aby do Unii dołączyć, zapowiadając m.in. pełną harmonizację prawa z prawem unijnym. Zaznaczył, że dostrzegalne jest spowolnienie procesu poszerzania Unii Europejskiej, a to także wskutek m.in. kryzysu gospodarczego, który nie jest dobrym czasem na przyjmowanie nowych członków. Podkreślał, że serbskie władze współpracują z Trybunałem w Hadze, by znaleźć poszukiwanych zbrodniarzy wojennych. Niewykluczone, iż Serbowie powinni podejść do tej kwestii bardziej sumiennie. Tadic deklarował, że Serbia nie zgodzi się na dezintegrację kraju i nie uzna niepodległości Kosowa.
Także pozostałe państwa bałkańskie przypominały, iż chcą wstąpić w szeregi członków Unii Europejskiej. Dążenia te wspiera prezydent Lech Kaczyński. - Potrzebna jest polityka otwartych drzwi. Całkowicie popieram aspiracje wszystkich państw bałkańskich do wejścia do Unii Europejskiej - mówił prezydent Kaczyński. Zaznaczył jednak, że oprócz kierunku bałkańskiego potrzebne jest także poszerzenie Wspólnoty w kierunku południowo-wschodnim. - Ukraina, Mołdowa, Gruzja to też państwa europejskie. Nie potrafię wyznaczyć żadnych dat integracji, bo to decyzja 27 państw, ale solidarność europejska oznacza prawo przystąpienia do Unii tych, które jeszcze do niej nie należą - mówił Lech Kaczyński. Przypomniał, że o wejście do UE staraliśmy się przez 12 lat. - Nie wychodzimy z założenia, że skoro dostaliśmy się do środka, to zamykamy drzwi. Ten pokój powinien być dostępny dla wszystkich Europejczyków - dodał. Lech Kaczyński ocenił również szanse wejścia w życie traktatu lizbońskiego. Zdaniem prezydenta, wynoszą one 70 procent.
Prezydent przewodzących obecnie w Unii Czech Vaclav Klaus mówił, iż spodziewał się, że więcej uda się zrobić na rzecz przyspieszenia integracji, zwłaszcza Chorwacji, która jest obecnie najbliżej przyjęcia do Unii spośród wszystkich aspirujących do niej państw. Na przeszkodzie stają jednak, według Klausa, nieporozumienia między Chorwacją a należącą do UE Słowenią. Oba państwa toczą między sobą spór graniczny, w wyniku którego Słoweńcy blokują, a przynajmniej opóźniają proces przyjmowania Chorwacji do Unii.
Artur Kowalski, Nowy Sad
"Nasz Dziennik" 2009-06-20
Autor: wa