Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Traktat jest dla nas niekorzystny

Treść

Z Markiem Jurkiem, przewodniczącym Prawicy Rzeczypospolitej, rozmawia Małgorzata Lebiediuk

Panie Marszałku, co Niemcy powinny zrobić konkretnie dla poprawy stosunków z Polską?
- Oczekujemy solidarności w planie geopolitycznym. Rurociąg bałtycki to zgoda na energetyczną izolację Polski, państw bałtyckich i w ogóle państw środkowoeuropejskich. Od polityki współpracy z Rosją za plecami partnerów z Unii Europejskiej Niemcy powinny odejść. Wewnątrz Unii Europejskiej Polska jest krajem kierującym się solidarnością: otworzyliśmy rynek pracy dla obywateli krajów ostatniego rozszerzenia, natomiast w Niemczech rynek pracy dla Polaków jest ciągle zamknięty. Także tutaj należałoby oczekiwać stosowania równych, uczciwych zasad. Sprawą, w której oba państwa powinny współpracować - w obu rządzi centroprawica - jest obrona wartości chrześcijańskich w Europie.

Były nadzieje, że kanclerz Angela Merkel będzie zaangażowana w tę sprawę.
- Jednak w trakcie przygotowań Deklaracji Berlińskiej z tego się wycofała. Jeśli chodzi o przeszłość - to oczekujemy dwóch rzeczy. Przede wszystkim zamknięcia kwestii roszczeń finansowych, jasnego uznania przez państwo niemieckie, że Polska nie może być adresatem żadnych roszczeń ze strony obywateli niemieckich; czyli albo zaprzeczenia podstaw tych roszczeń, albo przejęcia tych roszczeń przez państwo niemieckie. Wreszcie ostatnia sprawa to polityka historyczna - oczekujemy, że Niemcy będą świadome, iż ponoszą odpowiedzialność za utratę przez Polskę niepodległości na pół wieku, że agresja Hitlera i zbrodnie, które jej towarzyszyły, były poprzedzone przez niesprawiedliwą politykę negowania prawa Polski do istnienia w bezpiecznych granicach przez cały okres międzywojenny.

Jednym z tematów dzisiejszych rozmów prezydenta Kaczyńskiego z Angelą Merkel będzie nowy unijny traktat. Za tydzień podczas szczytu w Lizbonie traktat może zostać zatwierdzony. Czy jego obecny kształt jest korzystny dla Polski?
- Traktat jest niekorzystny dla Polski. Przede wszystkim jego regulacje wyprzedzają znacznie zakres wspólnoty wartości i interesów w Unii; a bez tego nowe instytucje i nowe kompetencje staną się instrumentem nacisku, a nie współpracy. Przyznawanie UE kolejnych cech państwa, takich jak prezydent UE z dwuipółletnią kadencją, zadekretowana wspólna polityka zagraniczna, która przyjęta przez jeden rząd jest wiążąca dla reszty krajów członkowskich, zdecydowanie wyprzedza uzgodnienie wartości i interesów. Może więc być narzędziem dominacji, a nie solidarności. Dwie rzeczy są bardzo istotne - polski rząd powinien domagać się we wstępie do traktatu wyraźnej deklaracji szacunku dla życia chrześcijańskiego narodów Europy. Jeżeli tego nie będzie, nie powinniśmy wydawać deklaracji wartości demonstrujących lekceważenie chrześcijaństwa. I druga rzecz - przy okazji negocjacji traktatowych w ogóle warto zweryfikować regulacje przeczące solidarności, na przykład proponując zmianę traktatu akcesyjnego przez objęcie polskich rolników pełnowymiarowymi dopłatami bezpośrednimi. To jest konkretny test solidarności.

Czy zawetowanie traktatu jest możliwe?
- Niezależne państwo zawsze jest wolne przyjąć albo odrzucić traktat międzynarodowy. Taki instrument zawsze zachowujemy. Ale Polska - jako kraj nastawiony na współpracę europejską - powinna przedstawić swoje propozycje i warunki. Ale tego nie można redukować jedynie do wolniejszego podejmowania decyzji w Unii, a więc do tzw. mechanizmu z Joaniny. Jest to propozycja dobra, ale drobna. Nie można natomiast mówić, że Joanina kompensuje złe strony tego traktatu. Dlatego apeluję do rządu o realne zmiany w traktacie (szczególnie w odniesieniu do życia chrześcijańskiego) i negocjowania go w połączeniu z naprawą defektów traktatu akcesyjnego (szczególnie w odniesieniu do polskiego rolnictwa).

Dziękuję bardzo za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-10-12

Autor: wa