Tragiczny rejs
Treść
Na ekrany kin wszedł "Posejdon" w reżyserii Wolfganga Petersena. Stanowi on nową wersję obsypanego nagrodami w latach 70. filmu katastroficznego pt. "Tragedia Posejdona", który opowiada o zatonięciu na Atlantyku w noc sylwestrową ogromnego, luksusowego statku pasażerskiego.
Na Posejdonie trwa zabawa sylwestrowa. Statek, ze względu na swoją wielkość i klasę, przypomina słynnego Titanica, którego katastrofa, okrzyknięta największą tragedią morską, stała się wręcz legendarna. Nasz okręt ma wysokość ponad dwudziestu pięter, liczy osiemset prywatnych kabin i trzynaście pokładów pasażerskich, przez które przewija się niezliczona rzesza wycieczkowiczów. Wszystko tu ekskluzywne i szykowne. W ogromnej sali balowej zebrani goście odliczają sekundy, by powitać Nowy Rok. Pomieszczenie wypełnia muzyka, roztańczone pary na parkiecie i morze baloników, unoszących się nad stołami. Atmosfera panująca na Posejdonie jest więc wyjątkowo uroczysta i radosna. Taki obraz uśmiechniętych pasażerów mamy jednak tylko przez moment, już za chwilę w statek uderzy ogromna, ponad czterdziestometrowa fala, która odwróci go do góry dnem. Początek Nowego Roku to dla turystów istne piekło. Bardzo wielu z nich już na samym początku rozgrywającej się pod wodą tragedii straci życie, pozostała większość w przerażeniu oczekiwać będzie na pomoc, która z każdą godziną będzie mniej prawdopodobna. Nieliczni pasażerowie nie chcą jednak czekać, wiedząc, że mogą liczyć tylko na siebie. Rozpoczynają więc karkołomną przeprawę przez zalane pokłady i szyby wentylacyjne, by dotrzeć na dno statku unoszące się jeszcze na wodzie i uciec z niego przez włazy śrubowe.
Prawdę mówiąc, szedłem na ten film z mieszanymi uczuciami, ponieważ miałem w pamięci obraz z "Tragedii Posejdona", który przed wielu laty oglądałem z zapartym tchem. W tamtym czasie dzieło Ronalda Neame'a uchodziło za szczyt filmowej techniki. Współczesny "Posejdon" widzom nieznającym poprzedniego filmu może przynieść wiele emocji, jednak ci, którzy będą porównywać oba dzieła, mogą się tym drugim trochę rozczarować. Co jest w tym filmie irytującego? Otóż nie ma w nim analizy psychiki głównych bohaterów. Relacje, jakie ich łączą, są ukazane płytko i powierzchownie, co sprawia, że brak tym postaciom wyrazistości i głębi. W zamian za to reżyser skupia uwagę na wewnętrznych rozterkach jednego z nich, starszego pana, homoseksualisty, który rozpacza, że opuścił go jego "partner". Sceny te budzą oczywisty niesmak. Przyznać jednak trzeba, że od strony technicznej "Posejdon" zrobiony jest całkiem nieźle. Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda opracowali na potrzeby filmu nowatorskie oprogramowanie zwane "numeryczną mechaniką płynów", dzięki któremu udało się stworzyć wrażenie prawdziwej ogromnej fali, a także całego szeregu efektownych uderzeń wody o poszczególne części statku i zniszczeń, które one wywołują. Dzięki tej technologii tragedia rozgrywająca się na zatopionym Posejdonie wydaje się bardzo przekonująca.
Piotr Czartoryski-Sziler
Reżyseria: Wolfgang Petersen
Scenariusz: Paul Attanasio, Akiva Goldsman
Występują: Josh Lucas, Kurt Russell, Jacinda Barrett, Richard Dreyfuss
Zdjęcia: John Seale
Muzyka: Klaus Badelt
Produkcja: USA 2006
"Nasz Dziennik" 2006-06-06
Autor: ab