Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Towarzysz broni duchowej

Treść

Ks. bp Tadeusz Płoski, biskup polowy Wojska Polskiego

Poznałem ks. Peszkowskiego w 1992 r., gdy przyszedłem do pracy w Ordynariacie Polowym jako kapelan wojskowy. Uderzała mnie w Nim przede wszystkim Jego skromność. Był człowiekiem bardzo pokornym. Lubił przechodzić do mówienia sobie po imieniu. Nawet mnie, młodszego o wiele lat kapłana czy później biskupa, zawsze prosił, by mówić Mu po imieniu: "Zdzichu".
Ta Golgota Wschodu i ta nieludzka ziemia - te pojęcia, których używanie on zapoczątkował - wyryte były w jego obliczu o rysach poważnych, pooranych. Ale gdy przychodził do naszej katedry polowej, bo najczęściej tu Go spotykałem, ale także w innych miejscach w czasie patriotyczno-religijnych uroczystości, Mszy św. czy nabożeństw - był pogodny, zawsze przed Mszą lubił z nami porozmawiać. Emanował z Niego taki wielki spokój. Ale z drugiej strony, w działaniu społecznym charakteryzował Go taki niezmierny upór, jakby się ciągle spieszył. Był żywym świadkiem, jak Jego koledzy kończą ten ziemski żywot, chciał więc jak najszybciej utrwalić pamięć o nich. Tu podziwiam ten Jego upór - taki żołnierski, a z drugiej strony, to jego czuwanie - takie harcerskie. Zawsze bardzo mnie uderzał Jego stosunek do harcerstwa, bardzo lubił pozdrowienie "Czuwaj". Spotykaliśmy się na różnych uroczystościach harcerskich - zawsze ci młodzi, druhny i druhowie, lgnęli do Niego, potrafił zawsze zagadać, powiedzieć "Cześć". Dla takiego chłopca to było wielkie przeżycie, że taki kapłan dał mu rękę, zagadnął, zapytał o sprawy duchowe, o życie religijne. Było widać w nim to przedwojenne wychowanie, ten etos harcerski - patriotyczny i religijny bardzo.
Wołał o prawdę o Katyniu, o sprawiedliwość, o uznanie tej zbrodni za ludobójstwo na forum międzynarodowym. Był rzecznikiem hasła, które stworzył, które stało się jakby mottem: "Prawda, pamięć, pojednanie". W mojej pamięci pozostanie także konferencja międzynarodowa, którą zorganizował 28 września ub.r. w gmachu Sejmu pt. "Prawda, pamięć, tożsamość Katynia i Golgoty Wschodu" pod patronatem marszałka Sejmu Marka Jurka. Tam dał jakby ostatnie świadectwo. Ponadto nie można zapominać, że to z Jego inicjatywy rok 1995 został ogłoszony Rokiem Katyńskim.
Opowiadał mi pan prof. Bronisław Młodziejowski, który był przy ekshumacji dołów śmierci, że Ksiądz Prałat, wierząc mocno w dogmat świętych obcowania, przytulał te czaszki, namaszczał je, błogosławił, jak gdyby chciał tą ręką kapłańską i tym błogosławieństwem zrekompensować tę tragiczną śmierć, gdy byli wrzucani w doły, w takim nieładzie, tak okrutnie, wręcz po zwierzęcemu. On to robił z ogromnym pietyzmem. Bardzo kochał Matkę Bożą Katyńską, którą nosił na stule - ten obraz, na którym Matka Boża przytula głowę polskiego oficera.
15 września - jak wyjeżdżałem z prezydentem Lechem Kaczyńskim na uroczystości do Katynia - byłem u Niego w Aninie w szpitalu i wtedy on mi przekazał szkatułkę z ziemią zebraną z tych różnych dołów śmierci i jednocześnie stąd, z Polski. Dając mi jednocześnie także swoją stułę do odprawienia tam Mszy św., prosił, by rozsypać tam tę ziemię. Wyczułem, że to była jego ostatnia wola.
Będzie mi Go brakować. To był taki wspaniały druh, żołnierz, towarzysz broni duchowej. Widać było na nim znamię tej Golgoty Wschodu, która się na nim odcisnęła. Był i pozostanie żywym świadkiem tych wydarzeń.
not. MMP
"Nasz Dziennik" 2007-10-10

Autor: wa