Toruń nie chce Krzyżaków
Treść
Toruń miał być pierwszym miastem z pomnikiem upamiętniającym... Krzyżaków. Jego budowa miała być związana z obchodami 775. rocznicy założenia miasta. Prezydent Torunia Michał Zaleski postanowił jednak, że monumentu nie będzie. Inicjatorem projektu jest dyrektor Wydziału Informacji, Promocji i Turystyki Urzędu Miasta w Toruniu Andrzej Szmak. Pomnik miał powstać na ruinach zamku krzyżackiego. Szmak poinformował nas, że monument nie powstanie, bo nie chce go prezydent miasta. - Od samego początku mówiliśmy o aranżacji plastycznej poświęconej założycielom miasta - Krzyżakom, którzy doprowadzili do lokacji miasta - zaznaczył. Jak dodał, aranżacja ta będzie nawiązywała inspiracją do faktu lokacji, a wyłoniona zostanie w drodze konkursu. Zdaniem dr. Mieczysława Ryby, historyka z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, budowa pomnika byłaby sytuacją kuriozalną. - Trudno od strony historycznej wyobrazić sobie gorszą. Pamiętajmy o tym, że Krzyżacy to są początki tego, co nazywamy późniejszą pruską ekspansją na tereny wschodniej Słowiańszczyzny i tereny polskie. Jest to ekspansja tego najbardziej agresywnego żywiołu niemieckiego w historii, który wtedy o mało co nie doprowadził w czasie rozbicia dzielnicowego do zupełnej katastrofy państwa polskiego, odradzającego się za panowania Władysława Łokietka - tłumaczy. Według dr. Ryby, taka inicjatywa świadczyłaby o amnezji historycznej, mającej cechy samobójcze, jeśli weźmie się pod uwagę interes Narodu Polskiego. Pomysłodawcy reklamowali pomnik jako "odwołanie się do europejskich korzeni". - Europejskie korzenie, jakie oferowali w tamtych czasach Krzyżacy, to bizantyjski sposób jednoczenia, przy nawracaniu mieczem, w oderwaniu od tego, co nazywamy łacińskim kontekstem cywilizacyjnym - wskazuje historyk. Inny argument, który wysuwali zwolennicy pomnika, to podniesienie walorów turystycznych Torunia. - Traktując tę kwestię w oderwaniu, to jak próbować chwalić Bismarcka, że wybudował jedną czy drugą drogę. W ten sposób musielibyśmy wynosić Stalina, że tworzył wielkie piece Magnitogorska. Jeśli się nie uwzględnia kontekstu pewnych wydarzeń, to mamy do czynienia z czymś w rodzaju takiego samobójczego gestu - podkreśla dr Mieczysław Ryba. Joanna Kozłowska "Nasz Dziennik" 2008-02-07
Autor: wa