To zamach na demokrację!
Treść
- Terroryzm i ekstremizm osiągnęły apogeum. Zagrożona została suwerenność kraju - powiedział w sobotę wieczorem prezydent Pakistanu Pervez Musharraf w specjalnym orędziu telewizyjnym i ogłosił stan wyjątkowy. Zawieszona została konstytucja, obstawiono budynki pakistańskiego radia i telewizji, przerwano nadawanie kilku prywatnych stacji telewizyjnych, odcięto wszystkie łącza telefoniczne w kraju, stacjonarne i komórkowe. Wczoraj zaś rozpoczęły się masowe aresztowania przeciwników prezydenta, liderów opozycyjnych partii i działaczy organizacji zajmujących się ochroną praw człowieka. Zdaniem pakistańskiej i międzynarodowej opinii publicznej, kroki podjęte przez Musharaffa to zamach na demokrację.
Wprowadzenie stanu wyjątkowego - jest zdaniem pakistańskiego rządu - koniecznością wobec nasilającej się coraz bardziej zbrojnej rebelii w północno-zachodniej części kraju. Prezydent Musharraf podkreślił, że jego rząd został sparaliżowany przez interwencję Sądu Najwyższego, który wstrzymywał się z orzeczeniem, czy jego ponowna elekcja jako szefa sztabu armii jest prawomocna. Zaapelował przy tym do państw zachodnich o zrozumienie dla jego decyzji, jako że Pakistan stanął na krawędzi destabilizacji. Zapewnił przy tym, że w czasie stanu wyjątkowego nie będzie zmian w rządzie ani trybie pracy parlamentu oraz wyraził nadzieję na przywrócenie demokracji po wyborach parlamentarnych w styczniu 2008 roku. Tymczasem komendant policji w Karaczi - Azhar Ali Farooqi - oświadczył, że oto skończyła się tolerancyjna polityka i władze nie będą się wahać przed aresztowaniami i przemocą, jeśli te okażą się konieczne. Pakistańskie media okrzyknęły wprowadzenie stanu wyjątkowego "kolejnym zamachem stanu", "stanem wojennym", "błędem życia" generała Musharrafa, a 3 listopada "czarnym dniem w historii Pakistanu". W komentarzach pojawia się także oskarżenie, że decyzja prezydenta powodowana była chęcią zachowania przez niego urzędu. Z kolei cały świat wyraża zaniepokojenie i ubolewanie z powodu gwałtu dokonanego na demokracji. Waszyngton, Bruksela, Paryż, Pekin, Delhi, Sydney, Tokio apelują do pakistańskiego lidera o jak najszybszy powrót do "normalnego" harmonogramu przemian. - Prezydent Musharraf musi spełnić swoje obietnice: zorganizować wolne i uczciwe wybory w styczniu oraz ustąpić ze stanowiska szefa sztabu armii, zanim zostanie ponownie zaprzysiężony na prezydenta - przypomniał rzecznik Białego Domu Gordon Johndroe. Jednocześnie jednak Pentagon zastrzegł, że "Pakistan jest niezmiernie ważnym sojusznikiem USA w walce z terroryzmem" i Waszyngton będzie współpracował z Islamabadem niezależnie od reakcji przedstawicieli amerykańskiej administracji.
Małgorzata Lebiediuk, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-11-05
Autor: wa