Przejdź do treści
Przejdź do stopki

To warto wiedzieć

Treść

Głosy kibiców potrafią być niekiedy zaskakujące. UEFA opublikowała właśnie wynik sondażu na najlepszych zawodników danej formacji fazy grupowej Euro 2012. Wśród wyróżnionych znalazło się pięciu Polaków: Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek i, co niespodziewane, Sebastian Boenisch oraz Wojciech Szczęsny. Najlepiej wypadł Piszczek, który wśród graczy występujących na prawej obronie zajął drugie miejsce. Dostał 11 proc. głosów, o 23 proc. mniej od Niemca Jerome Boatenga i tyle samo, co Hiszpan Alvaro Arbeloa. Szczęsny dostał 3 proc. i ciekawe, za co, skoro wystąpił tylko w meczu z Grecją przez 69 minut, wypadając przy tym blado. Sympatii fanów jednak, jak widać, nie stracił.

Tylko Niemcy mogą jeszcze otrzymać od UEFA pełną kwotę należną za udział i sukcesy w mistrzostwach. Federacja wycenia dokładnie każde zwycięstwo i remis, a podopieczni Joachima Loewa jako jedyni w fazie grupowej wygrali wszystkie trzy mecze. Zakładając zatem, że zdobędą tytuł, mogą się wzbogacić aż o 23,5 miliona euro. Samo uczestnictwo w turnieju było warte 8 milionów.

Reprezentacja czuje się bardzo osamotniona - alarmują włoskie media przed niedzielnym spotkaniem drużyny Italii z Anglią w Kijowie. Odnotowuje się, że do Polski pojechało niewielu kibiców, a jeszcze mniej będzie ich na Ukrainie. Rzymscy sprawozdawcy przypominają, że podczas poprzednich meczów - dwóch w Poznaniu i jednego w Gdańsku - włoscy kibice zostali całkowicie zdominowani przez tłumy wiwatujących Hiszpanów, Irlandczyków i Chorwatów. Podkreślają przy tym, że w takiej atmosferze gra się ciężko. Włosi są zdziwieni i zaszokowani, gdyż nieobecność ich kibiców na wielkim piłkarskim turnieju jest zjawiskiem do tej pory niespotykanym. Nikt też nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się dzieje. Kryzys? Inne kraje, na czele z Hiszpanią i Irlandią, też z nim walczą, a jednak ich kibice nie zawiedli i masowo przyjechali do Polski - żalą się komentatorzy.

Reprezentant Francji Hatem Ben Afra po kłótni, która wybuchła w szatni po meczu ze Szwecją (0:2), zaproponował selekcjonerowi Laurentowi Blancowi swój powrót do kraju. Zawodnik nie zaakceptował tego, że został zmieniony po 59 minutach. - Na boisku znajdowali się gracze, którzy prezentowali się znacznie gorzej ode mnie. Może zatem wrócę do domu? Nie wiem, czy nie byłoby to najlepsze rozwiązanie - powiedział. Asystent Blanca Alain Boghossian zapewnił jednak, że na dwa dni przed ćwierćfinałem przeciwko obrońcom tytułu, Hiszpanom, wszystko zostało już wyjaśnione, a zawodnik i selekcjoner podali sobie ręce. Nie zmienia to jednak faktu, że nad Sekwaną znów wrócił temat haniebnych wydarzeń z mundialu w RPA, które, w co wszyscy wierzyli, już nigdy się nie powtórzą. Czyżby?

Pisk, PAP

Nasz Dziennik Piątek, 22 czerwca 2012, Nr 144 (4379)

Autor: au