Przejdź do treści
Przejdź do stopki

To niewiarygodne, jak on to robi

Treść

Cudownie, wspaniale i niepowtarzalnie skacze obecnie Adam Małysz. Wygrywa jak chce, zdruzgotanych rywali pozostawia z otwartymi szeroko oczyma wyrażającymi największe zdumienie i niedowierzanie, i pewnie zmierza po trzeci z rzędu triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jeśli w najbliższą sobotę w Planicy zajmie drugie miejsce, już będzie się mógł cieszyć z przejścia do historii. Bo jeszcze nikomu trzy razy pod rząd nie udało się zdobyć Kryształowej Kuli. W sobotę w Lahti Polak zrobił ku temu krok kolejny i chyba ostateczny. Choć "kropkę nad i" musi dopiero postawić, nikt nie ma już wątpliwości, że to uczyni.
Małysz wygrał w sobotę trzeci w tym sezonie pucharowy konkurs. Od mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w Val di Fiemme, gdzie wywalczył dwa złote medale, jest niepokonany. Dzieli i rządzi, rozdaje karty, zwycięża w fenomenalnym stylu. Pomimo że i rywale znajdują się w świetnej formie. Przede wszystkim Fin Matti Hautamaeki, który pod koniec sezonu złapał "wiatr w żagle" i skacze przepięknie. Tak było i przedwczoraj. Kiedy w swym drugim skoku poszybował na niebotyczną zdawało się odległość 131 m, wydawało się, że musi wygrać. No, ale wówczas na rozbiegu był jeszcze Małysz, który miał wielką chrapkę na kolejny triumf. I pofrunął; daleko, dalej od Fina i zwyciężył - jak na mistrza przystało.
A rywale kapitulują. Niemiec Sven Hannawald, który jeszcze niedawno był głównym faworytem do zdobycia PŚ, już przestał w to wierzyć. W sobotę zajął odległe (jak na niego) 10. miejsce i traci do Polaka już 122 punkty. To bardzo dużo, zważywszy, że do zakończenia zmagań pozostały już tylko dwa konkursy. Fin Janne Ahonen, a przede wszystkim Austriak Andreas Widhoelzl są cieniami samych siebie sprzed kilku miesięcy. Cóż, wszystkich pognębił Małysz, którego wielka, naprawdę wielka forma zdruzgotała konkurentów. Ci nie wiedzą, co się dzieje - bo cóż z tego, że nawet skoczą znakomicie, skoro za chwilę Polak pobije ich z miażdżącą przewagą? - Cudownie jest znów wygrywać. To wynagrodzenie za całą pracę - mówi nasz mistrz, przy czym zaraz dodaje, że wcale nie czuje się jeszcze zwycięzcą pucharowej rywalizacji. - W Pucharze Świata wszystko jest jeszcze możliwe - stwierdza, ale to już jest chyba tylko kurtuazja...
A teraz kilka ciekawostek. Przewaga Polaka nad Hannawaldem wynosi 122 punkty. Jako że do zakończenia pucharowych zmagań pozostały jeszcze tylko dwa konkursy na "mamucie" w Planicy, do zdobycia Kryształowej Kuli Małyszowi potrzeba zaledwie 80 punktów. Czyli wystarczy, że raz zajmie drugie miejsce albo np. dwa razy będzie szósty. Ale oczywiście nasz mistrz nie będzie kalkulował i zapewne także w Planicy będzie chciał dwa razy... wygrać. A ma ku temu wielkie możliwości. Zwyciężył w ostatnich trzech pucharowych konkursach, a trzy razy z rzędu w tym sezonie jeszcze nikt nie wygrywał.
Poza tym Małysz sięgnął po tzw. Puchar Skandynawski, na który składają się wyniki konkursów w Olso i (dwukrotnie) w Lahti. Polak we wszystkich był bezkonkurencyjny...
Wyniki konkursu w Lahti: 1. Adam Małysz 289,6 pkt (129,5 m - 132,0 m), 2. Matti Hautamaeki (Finlandia) 281,5 (126,0-131,0), 3. Tami Kiuru (Finlandia) 271,5 (128,0-124,0), 4. Tommy Ingebrigtsen (Norwegia) 264,4 (123,5-126,5), 5. Martin Hoellwarth (Austria) 256,4 (122,5-122,5), 6. Michael Uhrmann (Niemcy) 256,3 (121,5-124,0)... 10. Sven Hannawald (Niemcy) 251,4 (122,0-120,5).
Klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 1. Adam Małysz 1227 pkt, 2. Sven Hannawald 1105, 3. Andreas Widhoelzl (Austria) 1016, 4. Janne Ahonen (Finlandia) 1002, 5. Florian Liegl (Austria) 943, 6. Martin Hoellwarth (Austria) 849.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 17-03-2003

Autor: DW