To nie jest stanowisko wszystkich
Treść
Z prawnikiem, eurodeputowanym Konradem Szymańskim (PiS) rozmawia Anna Wiejak
Jakie implikacje wynikają dla Polski z projektu Rady Europy wzywającego m.in. nasz kraj do legalizacji zabijania dzieci poczętych, jeżeli zostanie przegłosowany?
- Polityczne. Posłowie do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy wesprą w ten sposób obóz proaborcyjny w Polsce. Sam dokument nie niesie za sobą żadnych zobowiązań prawnych, ponieważ Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy nie jest w stanie przeprowadzić takich rezolucji, które by rodziły jakiekolwiek zobowiązania, ale politycznie oczywiście Rada Europy stawia się jednoznacznie po stronie lobby aborcyjnego na świecie.
To nie jest pierwsza tego typu inicjatywa. Dopiero co mieliśmy do czynienia z różnymi sprawozdaniami UE, zawierającymi podobne treści. Czy tego typu inicjatywa może w przyszłości posłużyć jako punkt odniesienia takim osobom, jak Alicja Tysiąc?
- Bezpośrednio nie. Sąd, który stoi na straży Konwencji Europejskiej, do tej pory wypowiadał się w sprawach aborcji tylko pośrednio, np. tak jak w sprawie Alicji Tysiąc. Należy zwrócić uwagę na to, że zasady polskiego prawa nie są respektowane w tym konkretnym przypadku, natomiast bezpośrednio, Europejski Trybunał Praw Człowieka nigdy kompetencji w zakresie dopuszczalności aborcji sobie nie przypisał, a przynajmniej dotychczas. Takie dokumenty oczywiście zmierzają do tego, by wepchnąć również te twarde elementy systemowe do Europy, w tym wypadku Europejski Trybunał Praw Człowieka, na ten tor. Droga do tego według mnie jest daleka, ale oczywiście takie stanowisko Zgromadzenia Parlamentarnego RE jednoznacznie dowodzi, że Rada Europy brnie w kierunku wspierania lobby aborcyjnego.
W jaki sposób możemy się przed tym obronić?
- Rada Europy nie powinna zyskać w przyszłości ani jednej kompetencji więcej, właśnie z uwagi na stan tej organizacji. Ta sama zasada dotyczy także Unii Europejskiej. Musimy bacznie zwracać uwagę na rozrost kompetencji takich organizacji, ponieważ jedyną naszą obroną w tym wypadku jest właśnie kwestia kompetencyjna, czyli fakt, że nikt tym organizacjom kompetencji w zakresie prawa do życia nie przekazał. Trzeba dbać, aby nigdy w przyszłości taka zmiana nie nastąpiła.
Jeżeli traktat reformujący z Lizbony zostanie podpisany, to czy przypadkiem my nie przekażemy takich kompetencji?
- Wprost na pewno nie, ponieważ wprost to nigdzie nie jest zapisane, natomiast jak trybunały międzynarodowe będą korzystały z tego typu dokumentów, mglistych, jak np. Karta Praw Podstawowych, to dzisiaj nie wie nikt, a atmosfera polityczna panująca w Europie jest taka, że należy spodziewać się jednak rozwoju doktryny praw człowieka w kierunku gorszym, nie lepszym. Zmierza ona w Europie w kierunku bardzo złych rozwiązań. Tym bardziej należy baczniej zwracać uwagę na to, w jaki sposób przebiega rozwój tych organizacji.
Czy istnieje prawna możliwość zablokowania dokumentu po przegłosowaniu go na gremium Zgromadzenia?
- Nie. Zgromadzenie działa w tym względzie jak parlament. To są rezolucje niewiążące, wyrażające stanowisko Zgromadzenia, natomiast byłoby bardzo ważne, żeby posłowie zasiadający w tym Zgromadzeniu wysłali chociaż jasny sygnał oporu. Żebyśmy mieli do czynienia z sytuacją jakiegoś istotnego podziału, tak jak miało to do tej pory miejsce w Parlamencie Europejskim, iż jednak tego typu dokumenty nie przechodziły jednogłośnie, ale przy istotnym znaku sprzeciwu ze strony posłów, którzy nie podzielają tych opinii. Byłoby dobrze, gdyby w Zgromadzeniu Parlamentarnym również posłowie, którzy stoją na stanowisku obrony życia, wyrazili to w głosowaniu.
Jak Pan ocenia szanse na przeforsowanie tego projektu?
- Myślę, że ta rezolucja będzie przyjęta. Są to konsekwencje tego, jak wygląda sytuacja polityczna w poszczególnych krajach członkowskich. Sprzyja ona bowiem takim postulatom. Dokument wychodzi z Komisji Praw Kobiet i - jak sądzę - to środowisko ma w Zgromadzeniu Rady Parlamentarnej Europy większość. Natomiast osobną sprawą dla mnie jest to, czy posłowie, którzy nie podzielają tych opinii, zdobędą się na to, żeby się zorganizować i wysłać jasny sygnał, iż to nie jest stanowisko wszystkich.
Czy ta rezolucja może być potraktowana przez Trybunał Praw Człowieka jako prawo twarde?
- Rezolucja jest prawem miękkim. Trybunał Praw Człowieka natomiast orzeka na podstawie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, czyli prawa twardego. Jego umocowanie jest na traktacie, na który zgodziły się wszystkie państwa-strony. Trybunał nie może traktować zapisów tego dokumentu jako obligatoryjnych, nie może też bezpośrednio się na nie powoływać w swoich orzeczeniach. Problem z prawem miękkim polega na tym, że jego rola jest nieokreślona. Sposób jego przyjmowania jest dużo łatwiejszy, ponieważ następuje zwykłą większością głosów, a mimo to sytuuje się tego typu dokumenty gdzieś w obszarze prawa międzynarodowego, które wcześniej w ogóle nie znało takiej formuły, jak prawo wtórne czy prawo miękkie.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-03-26
Autor: wa