Przejdź do treści
Przejdź do stopki

To był straszny widok

Treść

Świadkowie katastrofy z udziałem polskiego autokaru mówią o wielkiej tragedii i strasznym widoku na miejscu zdarzenia. Niemieckie media, komentując wypadek, piszą o łzach i rozpaczy. Według informacji, jakie uzyskaliśmy, czerwony mercedes na berlińskich numerach rejestracyjnych, prowadzony przez kobietę, która spowodowała kolizję, aż dwa razy uderzył w polski autokar. Zginęło 13 osób, a 29 zostało rannych.
Według relacji naocznego świadka, do którego dotarł "Nasz Dziennik", a który rozmawiał z ofiarami katastrofy, a także pomagał im w tych ciężkich chwilach, jeszcze w niedzielę wrak autokaru został odtransportowany w bezpieczne miejsce do dalszego badania. Zarówno prezydium policji w Poczdamie, jak i posterunek policji w Koenigs Wusterhausen odmówili nam podania informacji na temat wraku polskiego autokaru, odsyłając nas do biura prasowego władz landowych (Brandenburgii).
Nasz rozmówca potwierdził, że akcja ratunkowa została przeprowadzona wręcz wzorowo. Pomimo tragicznego widoku ratownicy sprawnie wykonywali wszystkie swoje obowiązki. Ranni otrzymali natychmiastową pomoc medyczną i psychologiczną, a wszystkie rzeczy prywatne, ubrania, torby itd. zabezpieczyła policja. Nasz rozmówca potwierdził, że z pierwszych ustaleń wynika, że najprawdopodobniej za tragedię winy nie ponosi kierowca autokaru, jej przyczyną nie jest też stan techniczny pojazdu. - Z prowadzonych kontroli zarówno pojazdów na trasach, jak również w siedzibie firmy wynika, że przedsiębiorstwo to było bardzo dobrze prowadzone - powiedział Marek Rupental z Inspekcji Transportu Drogowego. Dowiedzieliśmy się także, że kierowca polskiego autokaru był wypoczęty, ponieważ odpoczywał w Genewie (cała grupa czekała aż wypocznie), a krótko przed tragedią dojechał ze Szczecina drugi doświadczony kierowca.
Mercedes spowodował wypadek
Według naszego rozmówcy, kobieta jadąca czerwonym mercedesem próbowała włączyć się do ruchu, wpadła w poślizg, straciła panowanie nad samochodem, uderzyła w autobus, obróciła się wokoło własnej osi i ponownie uderzyła w autobus. To drugie uderzenie spowodowało zepchnięcie autokaru. Polski kierowca, próbując uniknąć kolizji, zjechał na środkowy pas, także stracił panowanie nad pojazdem i tragicznie uderzył w filar wiaduktu. Policja jeszcze nie podaje przyczyn katastrofy, informując jedynie o trwających czynnościach mających wyjaśnić przyczyny tragedii, ale wersję o tym, iż wypadek spowodował czerwony mercedes, wstępnie podaje także utworzona w Poczdamie specjalna grupa robocza ds. wypadku powołana przez rząd Brandenburgii. Ponadto biuro prasowe kancelarii landu poinformowało, że o wynikach czynności mających wyjaśnić przyczyny tragedii będzie informowała na bieżąco utworzona polsko-niemiecka grupa dochodzeniowa.
Wszyscy pomagali
Cała akcja ratunkowa - zdaniem świadków katastrofy - była przeprowadzona perfekcyjnie, w ratowanie zaangażowali się także zatrzymujący się inni ludzie, w tym także przejeżdżający tamtędy Polacy. - Zatrzymała się i pomagała rannym jakaś Polka, która nikogo tam przecież nie znała - powiedział nasz rozmówca, dodając, że prawie natychmiast na miejscu tragedii znaleźli się ludzie mówiący po polsku i niemiecku, więc pomagali jako tłumacze. Już kilkanaście godzin od tragedii organizator tej tragicznej w skutkach wycieczki wysłał z Polski dodatkowy autokar, aby zabrać do kraju osoby, które nie ucierpiały poważnie i które wyrażą takie życzenie. Ranni Polacy leżący w niemieckich szpitalach - jak zapewnił nasz rozmówca - pragną jak najszybciej, jeśli im zdrowie pozwoli, znaleźć się na polskiej ziemi.
Ciężko ranni w stabilnym stanie
Jak poinformowała niemiecka agencja DPA, trzem z czterech ciężko rannych Polaków, którzy byli operowani w berlińskim szpitalu, nie zagraża już niebezpieczeństwo. Polacy ci doznali skomplikowanych złamań kości, a w jednym przypadku było też stłuczenie płuca - poinformował chirurg z tego szpitala, dodając, że jeden ciężko ranny Polak jest ciągle podłączony do respiratora i będzie musiał przejść kolejną trudną operację. Natomiast hamburski Abendblatt w wydaniu internetowym jest mniej optymistyczny i poinformował, że nadal aż ośmiu rannych Polaków jest w bardzo ciężkim stanie i ich życiu ciągle jednak zagraża niebezpieczeństwo.
Rano do Koenigs Wusterhausen niedaleko Berlina, gdzie utworzono centralny punkt informacyjny, przybyli bliscy poszkodowanych w niedzielnym wypadku polskiego autokaru w Niemczech. Pomocą logistyczną (pomoc językowa, ale także bezpośrednia pomoc w załatwianiu wielu formalności) zarówno ofiarom, jak i rodzinom ofiar obiecała zająć się kompleksowo polska ambasada.
Według informacji Marcina Bosackiego, rzecznika prasowego polskiego MSZ, występują problemy z identyfikacją niektórych ofiar. - Nie mamy oficjalnej listy ofiar przekazanej nam przez policję niemiecką. Policja niemiecka ciągle ją weryfikuje. Wiemy, że w przynajmniej dwóch przypadkach będzie konieczna identyfikacja zwłok przez rodzinę - powiedział Bosacki.
Jeszcze w niedzielę w Niemczech przebywał polski prokurator. Spotkał się z przedstawicielami tamtejszej policji, od których otrzymał informacje dotyczące okoliczności zdarzenia. - W śledztwie w sprawie niedzielnego wypadku polskiego autokaru w Niemczech Prokuratura Okręgowa w Szczecinie w dużej mierze będzie opierać się na ustaleniach strony niemieckiej - poinformowała rzecznik tej prokuratury Małgorzata Wojciechowicz. W Polsce policja na polecenie prokuratury zabezpieczała dokumentację dotyczącą autokaru w siedzibie przewoźnika w Suchaniu (Zachodniopomorskie). Jednocześnie niemieckie organa śledcze zabezpieczyły wraki autokaru i samochodu osobowego, które brały udział w wypadku. - Zostaną one poddane badaniom, będziemy prosić o udostępnienie ich wyników stronie polskiej - powiedziała Wojciechowicz.
Okręgowe Rady Adwokackie w Koszalinie i Szczecinie organizują bezpłatną pomoc prawną dla poszkodowanych oraz rodzin ofiar wypadku. Wojewoda zachodniopomorski ogłosił wtorek dniem żałoby na terenie województwa. Zgodnie z zarządzeniem władz Brandenburgii flagi państwowe były wczoraj opuszczone do połowy masztów.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Współpraca Piotr Falkowski

Nasz Dziennik 2010-09-28

Autor: jc