To był obraz zniszczenia
Treść
Czułem się winny jako Polak i jako żołnierz - zeznał kapral Rafał B., który  był we wiosce Nangar Khel tuż po jej ostrzelaniu. "Obraz zniszczenia" - tak  opisał to, co tam zobaczył. W maju w procesie mają zeznawać m.in. ówczesny szef  MON Aleksander Szczygło oraz jego następca na tym stanowisku Bogdan  Klich.
- Musiałem tam być jakieś 10 minut po ustaniu ostrzału, ofiary  śmiertelne były już ułożone w rzędzie pod ścianą - zeznał świadek. - Byli ranni.  Udzielałem im pomocy - podawałem nosze, zmieniałem chłopakom rękawiczki. - Nie  mogłem zrozumieć, jak mogło do tego dojść - mówił przed sądem kapral. Dodał, że  amerykańskie śmigłowce, które zabierały rannych, zostały ostrzelane z broni  maszynowej i odpowiedziały ogniem.
O żołnierzach z 1. Plutonu Szturmowego, w  skład którego wchodzili oskarżeni, żołnierz powiedział, że ich "zachowanie  nieszczególnie mu odpowiadało", chociaż kiedyś chciał się do nich przenieść. -  Na początku misji chciałem być przydzielony do 1. Plutonu Szturmowego, bo  chciałem być "w linii", nie "w sztabie" - przyznał kapral B. 
Świadek z  uznaniem wyrażał się z kolei o oskarżonym w procesie dowódcy bazy majorze  Olgierdzie C. - Moim kapralskim zdaniem - jako żołnierza niskiego szczebla,  widać, że dowódca został wrobiony, rzucony na pożarcie, bo wiadomo, że winny  musi być - powiedział. Według świadka, "incydent w wiosce przyćmił sukces"  polskich żołnierzy, jakim było w tamtym czasie zatrzymanie ważnego taliba.
W  maju w procesie mają zeznawać m.in. ówczesny szef MON Aleksander Szczygło, jego  następca na tym stanowisku Bogdan Klich oraz dowódca kontyngentu podczas  pierwszej zmiany gen. Marek Tomaszycki. Wezwane mają być także rodziny  oskarżonych.
W sierpniu 2007 r. wskutek ostrzału przez polskich żołnierzy  afgańskiej wiosce Nangar Khel w Afganistanie zginęło na miejscu sześć osób. Dwie  kolejne zmarły w szpitalu. Sześciu wojskowych jest oskarżonych o zabójstwo  ludności cywilnej, czyn zagrożony dożywociem, jeden o ostrzelanie niebronionego  obiektu, za co grozi od 5 do 15 lat pozbawienia wolności. Żołnierze nie  przyznają się do winy.
Zenon Baranowski 
"Nasz Dziennik" 2009-05-02
Autor: wa