Tłumaczą "lojalki"

Treść
Opublikowana pierwsza część katalogów IPN, zawierająca na razie szczątkową listę funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa oraz dane z archiwów SB dotyczących osób pełniących obecnie funkcje publiczne, wywołała już gwałtowną falę tłumaczeń tych, którzy - jak wynika z ujawnionych dokumentów - podpisywali "lojalki" wobec komunistycznej władzy. Choć przedstawiciele IPN zastrzegają, że sama "lojalka" nie wiązała się automatycznie ze współpracą z SB, jednak wątpliwości co do moralnej postawy owych osób pozostają. - Można pisać sprostowania - zastrzega poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), współautor ustawy lustracyjnej
Lista funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa opublikowana we wtorek wieczorem przez IPN zawiera 1199 nazwisk, nie ma wśród nich jednak najbardziej znanych funkcjonariuszy UB i SB. To jednak dopiero pierwsza część takiego opracowania, kolejne mają się pojawiać stopniowo w najbliższych miesiącach. W katalogu pracowników i oficerów służb PRL dobór osób do pierwszej transzy był dokonany losowo, a podstawę publikacji stanowią akta osobowe oraz karty przebiegu służby. W pierwszej transzy opublikowano tylko nazwiska funkcjonariuszy służb cywilnych.
Nie ma wśród nich oprawców z UB Józefa Różańskiego i Adama Humera, nie ma też nazwiska Adama Hodysza, który jako funkcjonariusz SB współpracował z demokratyczną opozycją. Katalog nie zawiera też notki o głównym oskarżonym o zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki kpt. Grzegorzu Piotrowskim ani np. o szefie biura śledczego MSW w tamtym czasie gen. Zbigniewie Pudyszu.
Zdecydowanie więcej emocji budzi jednak katalog zawierający nazwiska osób pełniących funkcje publiczne. Już we wtorek wieczorem burzę wywołało pojawienie się w tym zestawie nazwiska Andrzeja Urbańskiego, obecnego prezesa TVP. Z opublikowanych przez IPN informacji dotyczących Urbańskiego wynika, że podpisał on deklarację lojalności wobec władz PRL. IPN podał m.in., że Urbański był "rejestrowany 13.02.1982 r. przez Wydział III-1 KSMO pod numerem 33 038 jako figurant kwestionariusza ewidencyjnego 'KOGUT'". W katalogu IPN znajduje się również dotyczący go zapis: "Uczestniczył w strajku 13.12.1981 r., utrzymywał kontakt z działaczami 'Solidarności'; przeprowadzono rozmowę ostrzegawczą, podpisał deklarację lojalności (...)".
- W trakcie przesłuchań odmówiłem podpisania deklaracji lojalności. Oświadczyłem jedynie, że nie będę prowadził działalności terrorystycznej - przekonuje jednak Andrzej Urbański. Prezes TVP w specjalnie wydanym oświadczeniu przypomina historię swojej opozycyjnej działalności, m.in. szefostwo w strajku w Bibliotece Narodowej.
- W związku z licznymi zapytaniami dotyczącymi informacji o tzw. lojalce umieszczonej przy osobie członka Kolegium IPN Andrzeja Urbańskiego IPN informuje, iż zapisy w katalogu odzwierciedlają sformułowania w zachowanych źródłach, zaś tzw. deklaracja lojalności nie oznaczała współpracy z organami bezpieczeństwa państwa - tłumaczy Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy IPN.
A jednak prezes TVP nie jest jedyną osobą publiczną, która - po ujawnieniu przez IPN esbeckich archiwów - nagle poczuła chęć wytłumaczenia się ze swoich kontaktów z funkcjonariuszami SB czy też z treści protokołów przygotowanych przez funkcjonariuszy peerelowskiej bezpieki.
- Dwa razy odmówiłem współpracy z SB - powiedział w środę PAP wiceprezes Naczelnego Sądu Administracyjnego sędzia Andrzej Kisielewicz, który według katalogu IPN był w 1985 r. zarejestrowany przez SB w Rzeszowie jako kontakt operacyjny. Z ujawnionych we wtorek zapisów o Kisielewiczu wynika, że został on zarejestrowany 16 lipca 1985 r. przez wydział III Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Rzeszowie jako kontakt operacyjny pod numerem 22443. Zdjęto go z ewidencji w styczniu 1990 r., a "materiały zniszczono". Zdaniem Kisielewicza, sprawa ma związek z jego staraniami o prywatny wyjazd do USA w 1985 r., gdy miał trudności z uzyskaniem paszportu.
Rejestrowani sędziowie Trybunału
W ujawnionych materiałach IPN nie brakuje również nazwisk sędziów Trybunału Konstytucyjnego, który kilka miesięcy wcześniej w skandalicznych okolicznościach doprowadził do zablokowania ustawy lustracyjnej. I tak sędzia Marian Grzybowski był zarejestrowany w czerwcu 1970 r. przez służby wojskowe. Był też rejestrowany w 1988 r. wywiad cywilny, a 19 czerwca 1989 r. przerejestrowany, jako kontakt operacyjny ps. "Krakatau". Sędzia Adam Jamróz był zarejestrowany w październiku 1977 r. przez wywiad cywilny w Katowicach. W ewidencji figuruje od grudnia 1977 r. jako kontakt operacyjny "Lardo". Sędzia Zbigniew Cieślak był od czerwca 1979 r. zabezpieczony przez Zarząd II Sztabu Generalnego. W czerwcu 1988 r. został zaś zabezpieczony przez zarząd WSW Warszawskiego Okręgu Wojskowego, z kolei sędzia Mirosław Wyrzykowski był "pracownikiem kontraktowym" Wyższej Szkoły Oficerskiej MSW w Legionowie w latach 1977-1979. Jego akta pochodzą z kartoteki osobowej byłych funkcjonariuszy. Znana ze sprzeciwu wobec lustracji sędzia Ewa Łętowska w listopadzie 1987 r. była rejestrowana przez departament III MSW jako zabezpieczenie. Natomiast sędzia Teresa Liszcz brała jako ekspert udział w I Krajowym Zjeździe Delegatów "Solidarności" w 1981 roku. 19 grudnia 1981 r. przeprowadzono z nią "rozmowę ostrzegawczą", podczas której podpisała oświadczenie o "zaniechaniu szkodliwej działalności i przestrzeganiu porządku prawnego".
- Powiedzieli, że jak nie podpiszę "lojalki", to męża internują, a on bardzo bał się uwięzienia. Ojciec męża spędził 10 lat w stalinowskim więzieniu we Wronkach za przynależność do AK i WiN - tłumaczyła sędzia Teresa Liszcz w rozmowie z PAP. Pytana, jak ocenia publikację katalogów IPN z takimi informacjami jak o niej, Liszcz odparła, że nie ma nic przeciw temu, bo "ludzie mają prawo znać prawdę".
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-09-27
Autor: wa