"The Times" - Przywódca Polski uważa Wielką Brytanię za dobre towarzystwo
Treść
Bronwen Maddox i Robert Thomson
W pierwszym wywiadzie dla brytyjskiej prasy Lech Kaczyński mówi o bolesnej przeszłości swojego kraju i swojej wizji przyszłości
Jest pewien człowiek w Warszawie, który ma mały problem, a przyczyniły się do niego tysiące Polaków pilnujących dzieci, reperujących rury i malujących domy w Londynie: prezydent Lech Kaczyński nie może znaleźć fachowca do remontu prywatnego mieszkania.
Polski prezydent w przyszłym miesiącu dołączy na chwilę do tej niezwykłej fali migracji. Złoży on wizytę w Wielkiej Brytanii – w kraju, który uważa za europejską „bratnią duszę”, w dużej mierze z powodu deklarowanego przez ten kraj sceptycznego stosunku do federalizmu.
Przed odjazdem prezydent będzie musiał zaprowadzić porządek na swoim politycznym podwórku. Wczoraj, jeszcze chwilę przed spotkaniem z dziennikarzami The Times, Kaczyński odbywał naradę z ministrami w sprawie wyzwań stojących przed rządem. Niektórzy komentatorzy oczekują, że w ciągu najbliższych miesięcy odbędą się wybory, chociaż ich termin będzie także zależał od premiera, brata bliźniaka prezydenta – Jarosława Kaczyńskiego.
Ten polityczny duet jest kolejnym znakiem świadczącym o tym, że transformacja Europy Środkowo-Wschodniej nie odbędzie się bez osobliwości i potknięć. Historia jest przedmiotem wielkiej troski prezydenta, który na wiele pytań odpowiada odwołując się do szczególnie bolesnych dziejów Polski. Przykrym tego przypomnieniem było wczorajsze zdjęcie z pierwszych stron gazet, przedstawiające uśmiechniętą Angelę Merkel w towarzystwie prezydenta Rosji Władimira Putina. – Wyraźnie dobrze się czują w swoim towarzystwie –zauważa prezydent, uśmiechając się lekko i znacząco kiwając głową, mając zapewne na myśli brutalną historię swojego kraju. –To daje mi w istocie dużo do myślenia.
Zmanierowani warszawscy metroseksualiści uważają, że bracia Kaczyńscy przynoszą wstyd. Opisują prezydenta jako prowincjonalnego prawnika, który obsesyjnie domaga się naprawienia dawnych krzywd. Prezydent z pewnością jest bardziej wyrazisty i ma większe poczucie humoru, niż sugerowałaby to jego reputacja. Jednak nacisk, jaki kładzie na „patriotyzm”, skłania do pytań o status tych Polaków, których prezydent uważa za pozbawionych uczuć patriotycznych, a także o gotowość Kaczyńskiego do postrzegania osobistej zniewagi jako obrazy narodowej.
Prezydent zdecydowanie nie uznał za obrazę masowego odpływu Polaków do Wielkiej Brytanii; wyraża zadowolenie z faktu, iż brytyjski rząd od razu zaoferował jego rodakom pełne prawo do podjęcia pracy, w przeciwieństwie do rządu Niemiec, najbliższego sąsiada Polski. – Kiedy walczyliśmy o przystąpienie Polski do Unii Europejskiej, zabiegaliśmy także o dostęp do europejskiego rynku pracy – mówi Kaczyński. – Mam tylko nadzieję, że po kilku latach przebywania zagranicą, emigranci wrócą do kraju. Zawsze powtarzam, że to, co robią jest dobre dla Polski, ale jeśli nie wrócą, będzie to strata.
Prezydent oczekuje, że rozmowy z Tonym Blairem zdominuje tematyka unijna, w której to perspektywie widzi on Polskę i Wielką Brytanię w naturalnym aliansie przeciwko budzącemu obawy federalizmowi. Kaczyński przypomina sobie, że pewien doświadczony polityk europejski powiedział mu kiedyś: „Jeżeli dalej będziecie podążali w tym kierunku, zostaniecie sami z Brytyjczykami”. Prezydent odparł wtedy, że będzie to dla Polski „dobre towarzystwo”.
Kaczyński pragnie „silnej Europy stanowiącej unię państw narodowych”. Uważa jednak, że projekt konstytucji, odrzucony w referendach we Francji i Holandii, był receptą „quasi-federalistyczną”. Wolałby on raczej określenie pewnych wytycznych, a nie wiążących postanowień, dzięki czemu więcej przestrzeni zostawiono by dla narodowej różnorodności. – Co ten projekt dobrego daje nam, Polsce? – pyta prezydent. – Nie widzę w nim nic korzystnego dla nas. Zaraz dodaje, że stanowczo uważa Unię Europejską za sukces. Ale porównuje ją do herbaty, która „powinna być słodka, lecz nie przesadnie. Wszelkie wysiłki podejmowane obecnie idą w kierunku przesładzania.”
Prezydent Kaczyński w rozmowie z Tonym Blairem może również podjąć temat wiary i jeżeli premier Blair powie o sobie, że jest katolikiem, Kaczyński „sam będąc katolikiem, może się tylko cieszyć z tego powodu”. Prezydent wyjaśnia jednak, że kwestia wyznania premiera Blaira jest jego osobistą sprawą, a nie tematem do publicznej debaty.
W stosunkach Polski z Niemcami nie ma wiele powodów do zadowolenia. Według prezydenta trudno uciec od cienia, jaki historia wciąż rzuca na te stosunki. „Trzeba sobie uświadomić ogrom zbrodni dokonanych na Polsce przez Niemców” podczas drugiej wojny światowej. „Sześć milionów Polaków zostało zamordowanych. Połowa z nich to polscy Żydzi. Trudno o tym zapomnieć. Tragedia ta wciąż jest żywa w pamięci pokolenia, które może nie cieszy się teraz najlepszym zdrowiem, lecz nadal jest w pełni władz umysłowych.
– Historia „nie determinuje naszych obecnych stosunków z Niemcami” – dodaje zaraz Kaczyński. Ale zawarta przez Niemcy umowa z Rosją o dostawę gazu rurociągiem przebiegającym po dnie Bałtyku i omijającym Polskę, jest niczym otwarta rana. Zdaniem Kaczyńskiego jest to nie tylko umowa dwóch firm, ale „porozumienie dwóch państw” – Podejmiemy wszelkie kroki przewidziane prawem, żeby wyrazić nasz sprzeciw – zapowiada.
W kraju uwaga Kaczyńskiego skupia się na wrzawie politycznej, która stanowi odzwierciedlenie szerszego problemu, jakim jest walka o oblicze postkomunistycznej Polski. Od dwóch tygodni koalicja, na której czele stoi partia Kaczyńskich Prawo i Sprawiedliwość, znajduje się na granicy załamania, rozdarta sporami o wydatki na cele socjalne i konfliktami kilku partii prawicowych.
Kaczyński sugeruje, że chciałby poczekać z następnymi wyborami do Parlamentu do roku 2009, ale jeśli nie uda się zbudować koalicji, mogą one mieć miejsce nawet pod koniec przyszłego miesiąca. Jednak większość polskich komentatorów jest zdania, że wybory przypuszczalnie nie odbędą się wcześniej niż wiosną przyszłego roku.
Zdaniem Kaczyńskiego jego partia ma za zadanie „ochronić” Polskę przed „licznymi patologiami”, które były wyznacznikiem rządów poprzednich ekip i które „należy wyeliminować”. Obejmuje to między innymi lata po transformacji ustrojowej, kiedy byli komuniści wciąż cieszyli się znacznymi wpływami. Kaczyński uważa, że kampania ta znajdzie poparcie wśród Polaków z terenów wiejskich, gdzie tradycje są silniejsze. – Obecna walka to walka o jakość życia politycznego w Polsce. Być może jestem naiwny, ale uważam, że polityka to nie zajęcie dla cyników i tchórzy... Nie można przyczepiać uczciwemu człowiekowi etykietki złodzieja, a złodzieja podnosić do rangi przyzwoitego obywatela.
Powstaje pytanie, czy Polska nie przypłaci tego gorliwego dążenia braci do walki z korupcją i sieciami wpływów, będącymi spuścizną przeszłości, rezygnacją z części koniecznych reform.
W czasach, kiedy Kaczyński był jeszcze prezydentem Warszawy, jego poglądy na temat homoseksualizmu przyciągały uwagę na świecie i skłaniały do pytań o to, czy konserwatyzm społeczny stanie się klimatem dominującym w polskim życiu politycznym. – Nie uważam, że homoseksualistów należy dyskryminować – mówi Kaczyński. – W kręgu moich przyjaciół są osoby o innej orientacji seksualnej, choć nie są to aktywni działacze.
– Słyszałem, że homoseksualiści w wojsku są nadreprezentowani – dodaje Kaczyński i nadmienia, że jest przeciwny dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, również w siłach zbrojnych. – Jednak sytuacja, w której oficer dopuściłby się związku z młodym poborowym, byłaby niedopuszczalna.
Kaczyński zaznacza, że nie jest „lekarzem, seksuologiem ani ekspertem” w problematyce homoseksualizmu, ale obawia się, że działacze „mogą go promować”. – Mam za sobą 57 lat życia, widywałem już mężczyzn, którzy spotykali się z kobietami, a potem okazywało się, że są innej orientacji seksualnej. Jego zdaniem gdyby liczba homoseksualistów miała wzrosnąć, „relacje między kobietami i mężczyznami stanęłyby na głowie”, a „ludzkość byłaby skazana na zagładę”.
Prezydent dodaje jednak, że chociaż całe życie jest katolikiem, jego poglądy nie są tak tradycjonalistyczne ani konserwatywne, jak twierdzą jego krytycy.
"Kancelaria Prezydenta RP" 2006-10-13
Autor: wa