Testy radiacyjne w szkołach
Treść
Po wypuszczeniu do Pacyfiku ponad 11,5 tys. ton skażonej wody władze Japonii zaczynają się obecnie zastanawiać nad tym, jaki to będzie miało wpływ na środowisko. Tymczasem w odpowiedzi na coraz częstsze naciski zaniepokojonych rodziców operator elektrowni atomowej Fukushima I rozpoczął akcję mierzenia napromieniowania m.in. w szkołach.
Rząd Japonii stara się uspokoić opinię publiczną wzburzoną decyzją o wypuszczeniu do Pacyfiku tysięcy ton skażonej wody pochodzącej z elektrowni atomowej Fukushima I. - Chciałbym, aby to był ostatni raz - przekonywał japoński minister gospodarki Banri Kaieda. Przedstawiciele agencji energii atomowej, która wydała zgodę na wypuszczenie wody, przekonują, że było to "nieuniknione" z powodów bezpieczeństwa. Działanie takie miało na celu stworzenie miejsca do przechowywania bardziej radioaktywnej wody znajdującej się obecnie w budynku reaktora nr 2, która utrudnia prowadzenie w nim prac. Zapewniają, że wypuszczenie wody nie stanowi "poważnego zagrożenia dla zdrowia". Nie potrafili jednak odpowiedzieć, jaki wpływ skażona woda będzie miała na środowisko.
Minister Kaieda zalecił dokładniejszą obserwację poziomu promieniowania pod kątem wpływu skażonej wody na środowisko. Pierwsze dane mówią o stwierdzeniu dwukrotnie podwyższonego poziomu radioaktywnego jodu w rybach złowionych u wybrzeży prefektury Fukushima.
Odpowiadając też na pytania zaniepokojonych rodziców, operator elektrowni - firma TEPCO, rozpoczęła wczoraj program mierzenia napromieniowania w szkołach, na boiskach szkolnych i placach zabaw. Jak informuje telewizja BBC, w ciągu dwóch dni przebadanych ma zostać ponad 1,4 tys. szkół i przedszkoli zlokalizowanych wokół elektrowni. Lekarze i specjaliści podkreślają, że dzieci nie powinny być narażone na szkodliwy wpływ promieniowania, jeśli przebywają w odległości ponad 30 kilometrów od Fukushimy I.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2011-04-06
Autor: jc