Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tęsknota, korki i wygrana Euroliga

Treść

Rozmowa z Agnieszką Bibrzycką, koszykarką reprezentacji Polski i UMMC Ekaterinburg

Za Panią znakomity sezon, jeden z najlepszych w karierze.
- Zgadza się. Przyznam jednak, że miałam obawy, czy przejście do Spartaka Moskwa było dobrym wyborem, nie wiedziałam, czy odnajdę się w nowym zespole, innej rzeczywistości. Dziś wiem, że podjęłam słuszną decyzję. Zdobyłam mistrzostwo Rosji, wygrałam Euroligę, co zawsze było moim wielkim marzeniem. Tak, za mną jeden z najlepszych sezonów w życiu.

Długo trwała aklimatyzacja w nowym otoczeniu?
- Dla mnie największym wyzwaniem był czas spędzany poza domem, poza Polską. Byłam w Rosji siedem miesięcy, to dużo. Na szczęście bliscy i przyjaciele starali się mnie odwiedzać tak często, jak to było możliwe, dzięki temu samotność mniej doskwierała. Poza tym miałyśmy dość "międzynarodową" drużynę, w której każda... tęskniła za domem. Spędzałyśmy przez to sporo czasu razem, nawzajem się wspierając. Wszystkie ciężko pracowałyśmy na treningach, ponieważ liga rosyjska jest chyba najmocniejszą w Europie - przez to te miesiące też upłynęły szybko.

Jak się żyło w Moskwie?
- Musiałam się przyzwyczaić do ogromnych korków na ulicach (śmiech). Ale ogólnie nie było aż tak źle. Miałam obawy, to fakt, niektórzy straszyli mnie, że Moskwa jest niebezpieczna etc. To już jednak chyba przeszłość. Ludzie naprawdę są przyjaźni, sporo z nimi rozmawiałam i poznawałam ich kulturę. Samo miasto jest piękne, jedzenie mi smakowało, żyło się dobrze. A do tego były wyniki sportowe, czyli to, po co tam pojechałam.

Zainteresowanie koszykówką spore?
- Podobnie jak w Polsce. Ogólnie Rosjanie sportem interesują się chyba nieco więcej niż my, ale koszykówka nie jest w czołówce popularności. Trzeba jednak przyznać, że kluby starają się przyciągać widzów na trybuny, bilety często rozdawane są za darmo np. w szkołach, podczas meczy organizowane są przeróżne konkursy, nie brakuje atrakcji. Oczywiście finał Euroligi odbił się dużym echem, mecze oglądała masa kibiców, imprezy towarzyszące i bankiet po turnieju były niezapomniane.

Co zyskała Pani przez ten rok gry w lidze rosyjskiej?
- Była to doskonała lekcja. Liga jest bowiem bardzo mocna, występuje w niej wiele zawodniczek, od których naprawdę dużo można się nauczyć - w tym znakomite Amerykanki z WNBA. Do tego grałyśmy przecież w Eurolidze i to o najwyższe cele. Wydaje mi się, że podniosłam swój poziom sportowy, stałam się bardziej wartościową koszykarką. Bodaj po raz pierwszy w karierze nie byłam liderką zespołu, nie spoczywał na mnie obowiązek zdobywania punktów. Często wchodziłam na parkiet z ławki i to była dla mnie nowa sytuacja.

Jak się Pani w niej odnalazła?
- Po prostu robiłam to, co do mnie należało. Pomagałam zespołowi i grałam najlepiej jak potrafię. Zdarzały się mecze, w których ciągnęłam grę drużyny, zdobywałam najwięcej punktów; czasami było ich mniej, ale starałam się być jak najbardziej aktywna w obronie i pod tablicami. I to było chyba siłą Spartaka. W składzie było kilka dziewczyn, które potrafiły wziąć ciężar gry na siebie, gdy wymagała tego sytuacja. Ja byłam wśród nich.

Spartak był mocniejszą ekipą od Lotosu i San Antonio Silver Stars, w których miała Pani okazję występować wcześniej?
- Na początku sezonu miałyśmy sporo problemów ze zgraniem, przegrałyśmy kilka frajerskich spotkań, do tego nie potrafiłyśmy połączyć trudów ligi z Euroligą. Ale w końcówce byłyśmy już prawdziwym zespołem, groźnym dla każdego. Tak, Spartak był chyba najlepszym zespołem, w jakim dotychczas grałam.

Śledziła Pani finałową rywalizację mistrzostw Polski między Wisłą a Lotosem?
- Tak, uważnie.

I jakie ma Pani wrażenia?
- Bardzo dobre, Wisła i Lotos prezentowały poziom czołówki ligi rosyjskiej, jestem pewna, że walczyłyby w niej o najwyższe lokaty.

Nie było żal, że zabrakło Pani w tych meczach?
- Pewnie, pozostał szczególnie sentyment dla Lotosu, dlatego tak uważnie śledziłam finały. Przy stanie 3:1 dla gdynianek byłam już pewna, że zdobędą mistrzostwo. Późniejszy obrót wydarzeń mocno mnie zaskoczył, wręcz zaszokował.

W tym roku zrezygnowała Pani z występów w WNBA.
- Chciałam odpocząć, spędzić trochę czasu w Polsce i pozałatwiać mnóstwo ważnych spraw, których się uzbierało. WNBA nie ucieknie, pewnie zagram tam za rok, teraz ważniejsze są eliminacje mistrzostw Europy, do których musimy awansować z reprezentacją Polski. Nie wyobrażam sobie innego rozwiązania, choć wiem, że w drużynie doszło do wielu zmian i potrzebuje ona czasu, by znów być groźną dla najlepszych. Mam nadzieję, że tak się jednak stanie, jest sporo dziewczyn, które chcą i potrafią dobrze grać, jeśli tylko uwierzą w siebie - będziemy wygrywać.

Mimo wielkich sukcesów ze Spartakiem postanowiła Pani spróbować swych sił gdzie indziej?
- No tak, podpisałam kontrakt z UMMC Ekaterinburg. Liga rosyjska bardzo mi odpowiada, chciałam nadal w niej grać, a Ekaterinburg przedstawił bardzo interesującą ofertę. Tworzy się tam niezwykle silna drużyna, mająca aspirację wygrać Euroligę. To kolejne wyzwanie, na które już się cieszę.

Dziękuję za rozmowę.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2007-05-23

Autor: wa