Terlikowski: Warto rozmawiać z Bractwem
Treść
Rozmowy między Stolicą Apostolską a Bractwem Kapłańskim św. Piusa X nie są łatwe. I od początku było wiadomo, że takie nie będą. Mimo to trzeba zrobić wszystko, by je kontynuować i nie dopuścić do przekształcenia się (deklaracje nie mają tu znaczenia, liczą się konkretne decyzje) Bractwa w osobne wyznanie chrześcijańskie.
Im dłużej trwa rozłam, im więcej duchownych Bractwa uformowanych zostało w duchu kontestacji wobec Rzymu (faktycznego, a nie wymarzonego), tym trudniejszy będzie proces pojednania. Nie jest wykluczone, że już teraz jest on niemal niemożliwy, a za lat pięć czy dziesięć będzie już niemożliwy zupełnie. I to mimo że wtedy po stronie watykańskiej będzie już o wiele więcej duchownych i świeckich uformowanych w duchu papieskiej liturgicznej kontreformacji, jakiej dokonuje Benedykt XVI. Ich dobra wola może jednak nie przezwyciężyć naturalnych, po tylu latach tendencji socjologicznych utrwalających podział. Dlatego trzeba maksymalnie wykorzystać czas i spróbować dokonać pojednania już teraz. Mimo wszystkich wolt i trudności.
Ale utrwalenie podziału nie jest jedynym argumentem na rzecz utrzymania dialogu. Nie mniej istotne jest także to, co Bractwo Kapłańskie św. Piusa X ma do przekazania. W ten komunikat – choć niekiedy może on irytować przez swoją formę – też warto się wsłuchiwać. Kilkanaście dni temu bractwo przypomniało na przykład, że istotnym fundamentem katolickości nie jest Sobór Watykański II i jego postanowienia, ale Credo. Nie sposób też nie dostrzec, że skoncentorwanie na Vaticanum II pozbawia katolików nauki na temat poprzednich soborów i buduje wrażenie, jakby w latach 60. wszystko zrodziło się na nowo. Dialog z Bractwem mocno przypomina, że tak nie jest, i że jeśli chcemy umacniać nauczanie Kościoła, to musimy interepretować Sobór Watykański II w duchu poprzedniego nauczania i nie wolno nam, choćby sugerować, że stanowi on jakiś nowy początek, jakąś nową erę, od której liczymy swoje dzieje.
Otwartość na dialog z Bractwem to wreszcie test na realność naszego ekumenizmu (choć w sposób oczywisty trudno tu mówić o prawdziwym ekumenizmie, bo to jednak problem wewnętrzny Kościoła) i skłonności do dialogu. Jeśli nie ma w nas cierpliwości, by rozmawiać z biskupami i kapłanami o nieuregulowanym statusie, jeśli nie chcemy dyskutować z zarzutami formułowanymi na podstawie tej samej doktryny i tradycji, to jak możemy szczerze rozmawiać z innymi?
Tomasz P. Terlikowski
fonda.pl
Autor: au