Teraz jest znacznie lepszy rząd...
Treść
Niemieckie urzędy i sądy dyskryminują polskich rodziców, zakazując używania języka polskiego w kontaktach z dziećmi. Polskie władze nic nie robią, by to zmienić. Ważniejsze jest pokazywanie dobrych stosunków między rządem Tuska i Angeli Merkel niż wyegzekwowanie od rządu w Berlinie praw Polaków mieszkających w Niemczech.
Fundacja Adalbert Stifftung Krefeld i stowarzyszenie niemieckie Osteuropa Kunde zorganizowały polsko-niemieckie sympozjum dyskusyjne, które odbyło się w przedstawicielstwie Komisji Europejskiej w Berlinie. W dyskusji, w której wzięli udział m.in. Władysław Bartoszewski i pełnomocnik rządu niemieckiego do spraw kontaktów z Polską Gesine Schwan, rozmówcy wystawili Donaldowi Tuskowi doskonałe oceny, szczególnie za politykę zagraniczną.
Już sam temat zorganizowanego sympozjum był bardzo kontrowersyjny, mianowicie brzmiał: "Polska 2008: Zmiana kursu w polsko-niemieckich stosunkach i lepsza współpraca europejska". Rozmówcy niemieccy wraz z Władysławem Bartoszewskim próbowali udowodnić tezę, że zmiana rządu Jarosława Kaczyńskiego na rząd Donalda Tuska to jedyna szansa na zdecydowaną poprawę wzajemnych stosunków.
Nie przeprowadza reform, ale i tak jest lepszy
Podczas dyskusji premier Tusk zbierał prawie same pochwały, jedynie ekonomista niemiecki Kai Olaf Lang i korespondent warszawski dziennika "Handlesblatt" Reinhold Vetter przyznali, że obecna ekipa w Polsce nie wprowadza żadnych koniecznych refom, ani gospodarczych, ani społecznych. Ale również oni mówili o nowej jakości w polskiej polityce. Wszyscy niemieccy dyskutanci wyrażali wielkie zadowolenie, iż nareszcie odsunięty od władzy został poprzedni premier Jarosław Kaczyński, który - ich zdaniem - był jedną z głównych przyczyn pogarszania stosunków polsko-niemieckich.
Profesor Gesine Schwan też nie mogła się nachwalić nowego rządu. - Jestem wyjątkowo szczęśliwa z faktu współpracy z Władysławem Bartoszewskim i ze zmiany w Polsce rządu - szczerze wyznała pełnomocnik rządu niemieckiego do spraw kontaktów z Polską. Schwan, mówiąc o sprawach, które w dalszym ciągu dzielą obydwa kraje, dyplomatycznie prześliznęła się po temacie budowy Gazociągu Północnego po dnie Bałtyku, a także tylko wspomniała o "widocznym znaku", dziękując jednocześnie polskiemu rządowi, że nie blokuje już tego projektu i jest gotowy na dyskusje.
Temat niemile widziany
Nieoczekiwanie dla organizatorów sielankę popsuł Mirosław Kraszewski, który publicznie poskarżył się na dyskryminowanie jego i innych Polaków przez niemieckie Jugendamty i niemieckie sądy zabraniające naszym rodakom, którzy rozstali się z Niemcami, rozmawiać z własnymi dziećmi po polsku. Kraszewski próbował zainteresować tymi problemami zarówno niemieckich polityków, jak i polskiego pełnomocnika do spraw stosunków polsko-niemieckich Władysława Bartoszewskiego.
Skutek jego wypowiedzi zaskoczył wszystkich zebranych, bowiem prowadzący spotkanie prof. Hans Suessmuth tak się zdenerwował takimi pytaniami, że najpierw próbował odebrać głos Polakowi, a później, uderzając dłonią w stół, krzyczał, że wykorzystuje on podium dyskusyjne do niecnych celów. Wtedy okazało się, iż pokrzywdzonych przez niemieckie urzędy Polaków na sali jest dużo więcej i popiera go znaczna część zebranych, którzy także zaczęli krzyczeć, że polski ojciec mówi o znanych i często powtarzających się w tym kraju rzeczach, które nareszcie powinny zostać przez polskie i niemieckie władze raz na zawsze załatwione.
Głos w tej sprawie zabrała wywołana do tablicy Gesine Schwan, która zapewniała, że robi, co może w tej sprawie, ale - jak zaznaczyła - są to bardzo trudne i skomplikowane problemy. Ponadto część winy za brak odpowiedniego i szybkiego załatwienia tej kwestii zrzuciła na byłego pełnomocnika do spraw polsko-niemieckich w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, prof. Mariusza Muszyńskiego. Zarzuciła mu, że nawet gdy z wszelkimi dokumentami na ten temat specjalnie przyjechała do Warszawy, to Muszyński nie zechciał się nawet z nią spotkać. Profesor Mariusz Muszyński zdecydowanie zaprzeczył tym zarzutom. - Mogę z całą stanowczością stwierdzić, że podczas mojej pracy na stanowisku pełnomocnika rządu, Gesine Schwan nie tylko nie próbowała załatwiać tego typu sprawy, lecz zupełnie odwrotnie, próbowała ich w ogóle nie poruszać - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. Muszyński. Lidia Jachimsen z rozmowie z nami stwierdziła, że w związku z tym, iż wszystkie polskie urzędy odmawiają w tej sprawie jakiejkolwiek pomocy, próbowała osobiście zainteresować tym problemem Władysława Bartoszewskiego. - Raczej nic z tego nie będzie, gdyż polski pełnomocnik odesłał mnie do konsulatów, nawet nie do ambasady, co oznacza, że nie zamierza w ogóle się tym zainteresować - powiedziała nam Lidia Jachimsen.
Mecenas Stefan Hambura, który reprezentuje w podobnych sprawach wielu Polaków, w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdził, że jest przekonany, iż tak jawna dyskryminacja naszych rodaków przez niemieckich urzędników jest dużą przeszkodą na drodze do normalizacji stosunków polsko-niemieckich. - Dyskryminowanie polskich rodziców przez niemieckie urzędy, takie jak Jugendamt, to bardzo nabrzmiały problem we wzajemnych stosunkach - powiedział berliński adwokat. - Jeżeli się go nie załatwi, to będzie on zawsze nabrzmiewał, bowiem w tym wypadku mamy do czynienia z próbami łamania praw człowieka.
To już problem międzynarodowy
Dyskryminowanie polskich rodziców przez niemieckie urzędy już od zeszłego roku stało się sprawą o charakterze międzynarodowym, bowiem czworo Polaków, którym niemieccy urzędnicy zakazują kontaktowania się w języku polskim z własnymi dziećmi, w zeszłym roku złożyło do Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego skargę na urzędników niemieckich Jugendamtów. Opisali w niej, jak to urzędy utrudniały kontakty lub wręcz zakazywały im rozmowy w języku polskim ze swoimi dziećmi. Komisja przyjęła petycję Polaków i nadała jej oficjalny bieg.
Waldemar Maszewski, Berlin
"Nasz Dziennik" 2008-04-25
Autor: wa