Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Temu przyglądał się świat

Treść

Kończący się rok był dla światowego sportu bardzo emocjonujący. Padło wiele rekordów, a rywalizacje o tytuły mistrzowskie często toczyły się do ostatnich zawodów. Cieszy fakt, że naszych zawodników możemy oglądać w coraz większej liczbie dyscyplin sportowych, a obok małyszomanii możemy dopisać kolejne zjawisko, którego sprawcą jest Robert Kubica.

W mijającym roku z pewnością do jednej z częściej obserwowanych przez nas konkurencji sportowych dołączyła Formuła 1. Wszystko za sprawą Roberta Kubicy, pierwszego na torach F1 Polaka. Walka o mistrzowski tytuł rozegrała się pomiędzy Finem Kimi Raikkonenem, który wywalczył mistrzostwo, a Brytyjczykiem Lewisem Hamiltonem, będącym prawdziwym objawieniem na torach F1. Walka o tytuły mistrzowskie zarówno wśród kierowców, jak i konstruktorów rozgrywała się pomiędzy zespołami Ferrari i McLaren-Mercedes. Niestety, rywalizacja na torach F1 odbywała się w cieniu afery szpiegowskiej. McLaren został pozbawiony wszystkich punktów w klasyfikacji drużynowej i musiał zapłacić wysoką karę finansową za nielegalne pozyskanie informacji o parametrach technicznych nowego bolidu Ferrari. W wyniku dyskwalifikacji McLarena tytuł wicemistrzowski wśród konstruktorów wywalczyła ekipa BMW-Sauber, w której ściga się Robert Kubica.
Gorąco było także na kortach, gdzie swoją dominację potwierdził Roger Federer. W Wielkim Szlemie Szwajcar triumfował kolejno: w styczniu w Australian Open, w lipcu w Wimbledonie i we wrześniu w US Open. Szwajcar skapitulował tylko w Paryżu, gdzie oddał tytuł Hiszpanowi Rafaelowi Nadalowi. Federer jeszcze w listopadzie obronił tytuł w kończącym rozgrywki turnieju Masters Cup w Szanghaju, odnotowując 8. zwycięstwo w sezonie, a 53. w karierze.
Niestety i do męskiego tenisa zawitała korupcja. Trwa śledztwo w sprawie ustawiania wyników meczów przez zawodników i ich otoczenie oraz nielegalnych zakładów bukmacherskich. W rywalizacji kobiet niespodziewanie zabrakło Justine Henin. Choć Belgijka w dwóch z trzech wielkoszlemowych startów odniosła zwycięstwa, to w Wimbledonie nieoczekiwanie odpadła w półfinale, a Australian Open opuściła z powodu perturbacji rodzinnych.
Wiele działo się też na basenach. Zapewne dobrze jeszcze pamiętamy emocjonujące występy Polaków w Debreczynie. Wcześniej, w marcu, cała czołówka pływaków pojawiła się w Melbourne na mistrzostwach świata na długim basenie. Królowali reprezentanci USA, wygrywając połowę z 40 finałów i ustanawiając 11 z 14 rekordów świata. Największą gwiazdą był Michael Phelps, zdobywca siedmiu złotych medali. Zgodnie z oczekiwaniami na drugiej pozycji wśród największych potęg pływackich świata znaleźli się Australijczycy, którzy jednak przeżyli poważne rozczarowanie. Jego sprawca Grant Hackett - niepokonany od 11 lat na dystansie 1500 metrów stylem dowolnym - w finale był dopiero siódmy, a zdetronizował go Polak Mateusz Sawrymowicz.
Dużo emocji dostarczyły nam także rajdy samochodowe. Tytuł mistrza świata, po raz czwarty z rzędu, zdobył Sebastien Loeb. Jednak Francuz do ostatniej eliminacji musiał walczyć o tytuł z Finem Marcusem Groenholmem. Groenholm, dwukrotny mistrz świata, już wcześniej zapowiedział, że w grudniu zakończy karierę i słowa dotrzymał. Rajdowy świat przeżywał też smutne chwile. 16 września w wypadku prywatnego śmigłowca w wieku 39 lat zginął znakomity szkocki kierowca rajdowy Colin McRae.
W sportach zimowych najlepsze występy bez wątpienia odnotował Norweg Ole Einar Bjoerndalen. Niezrównany biatlonista 15 grudnia w Pokljuce odnotował już 77. zwycięstwo w Pucharze Świata i coraz większymi krokami zbliża się do rekordowego osiągnięcia Szweda Ingemara Stenmarka, który wygrywał pucharową rywalizację w narciarstwie alpejskim 86 razy. Polacy z pewnością kibicowali Adamowi Małyszowi, a ten nie zawiódł. Mimo krytycznych uwag na temat jego formy Małysz po raz czwarty w karierze sięgnął po Puchar Świata w skokach narciarskich. Co więcej, w lutym, w Sapporo, został mistrzem świata na średniej skoczni, wyprzedzając Simona Ammanna - niepokonanego na dużym obiekcie.
Wśród alpejek najlepsza okazała się Anja Paerson - wygrała zjazd, supergigant i superkombinację. Szwedka wywalczyła także brąz w slalomie, który wygrała nieoczekiwanie Czeszka Sarka Zahrobska. Złoto w slalomie gigancie zdobyła Austriaczka Nicole Hosp, która w marcu po raz pierwszy w karierze zakończyła sezon na czele klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Wśród mężczyzn po Kryształową Kulę sięgnął Aksel Llund Svindal. Na MŚ Svindal zwyciężył w zjeździe i slalomie gigancie, a pozostałe tytuły wywalczyli: w supergigancie - Włoch Patrick Staudacher, w superkombinacji - Szwajcar Daniel Albrecht, w slalomie - Austriak Mario Matt. Natomiast najlepszymi zawodnikami sezonu w Pucharze Świata w biegach narciarskich zostali Finka Virpi Kuitunen i Niemiec Tobias Angerer.
Oczy miłośników zawodów lekkoatletycznych przyciągała rywalizacja sprinterów. Choć Jamajczykowi Asafie Powellowi nie udało się pokonać podczas mistrzostw świata w Osace Amerykanina Tyssona Gaya (zdobył trzy złote medale na dystansach: 100, 200 i 4 x 100 m), to we wrześniu na mityngu w Rieti wynikiem 9,74 poprawił o trzy setne sekundy własny rekord świata na 100 metrów. Królową bieżni bezapelacyjnie została Etiopka Meseret Defar, która w lutym ustanowiła halowy rekord świata na 3000 m, w czerwcu pobiła rekord świata w biegu na 5000 m, a w sierpniu na tym dystansie zdobyła w Osace złoty medal mistrzostw świata. Po raz kolejny Rosjanka Jelena Isinbajewa pokazała, że w skoku o tyczce nie ma sobie równych. Po udanych startach w hali (rekord świata - 4,93), na stadionie obroniła tytuł mistrzyni świata. Najlepszym maratończykiem został Etiopczyk Haile Gebrselassie, który pobił rekord świata, uzyskując czas 2:04.26.
Najgorzej w tym roku na kartach historii sportu wypadło kolarstwo, którego zmagania przysłoniły afery dopingowe. Zamiast relacji ze sportowych wyścigów kibice otrzymywali kolejne wiadomości o stosowaniu niedozwolonych środków, dyskwalifikacjach i nalotach policyjnych. Nieuczciwi zawodnicy sięgali nawet po przetaczanie krwi. O zwycięstwach częściej decydowały wykluczenia niż kolejność na mecie.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2007-12-21

Autor: wa