Tel Awiw odwraca uwagę USA od Azji
Treść
Ameryka pod rządami ekipy George'a W. Busha koncentruje się na "przebudowywaniu" Bliskiego Wschodu, a ubocznie traktuje nawet atomowe ambicje Korei Północnej czy rosnącą potęgę gospodarczą Chin. Takie uwagi do obecnej polityki zagranicznej USA poczynił nawet Francis Fukujama, profesor ekonomii, jeden z propagatorów globalizmu. Niepokoi się on, że Waszyngton nie reaguje odpowiednio na długoterminowe zmiany, które zachodzą obecnie w Azji i które z czasem mogą osłabić amerykańskie wpływy na tym największym kontynencie świata.
Fukujama - autor książki pod znamiennym tytułem "Budowa Państwa: Zarządzanie i [nowy] porządek na świecie w XXI stuleciu" - napisał niedawno artykuł w "The Wall Street Journal", również opatrzony wymownym tytułem "Cisza na wschodnim froncie? Azja organizuje się, podczas gdy Ameryka śpi".
USA przebudowują Bliski Wschód...
Ten znany propagator globalizmu zauważa, że niedawne zabójstwo byłego premiera Libanu doprowadziło do rezygnacji prosyryjskiego rządu w tym kraju i zapoczątkowało demonstracje obywateli żądających opuszczenia ich ojczyzny przez wojska syryjskie.
Zależy na tym rządowi Izraela, którego pozycja wzrasta w siłę, dzięki obecności amerykańskiej maszyny wojennej w Iraku i popieraniu przez USA agresywnej izraelskiej polityki. Wyrazem poparcia Waszyngtonu dla niej jest także opracowany przez neokonserwatystów-syjonistów plan "zmiany reżimów" na Bliskim Wschodzie, począwszy od Iraku, Libanu, Syrii, Iranu, a skończywszy na Egipcie, Jordanii i Arabii Saudyjskiej.
Podczas gdy rząd Busha prowadzi "wojnę z terrorem" dla dobra "wielkiego" Izraela (od północnego Egiptu i Iraku po Liban), Chiny są bardzo aktywne i organizują strefę wolnego handlu z pozostałymi krajami Azji. Chińczycy chcą stać się ośrodkiem nie tylko gospodarczym, ale również centralną siłą polityczną wschodniej Azji.
...Chiny rosną w siłę
Fukujama przypomniał, że Chiny, Japonia i Korea Południowa utworzyły w 1998 r. grupę ASEAN plus Trzy, a banki państwowe 13 wschodnioazjatyckich państw blisko współpracują w ramach Chiang Mai Initiative, żeby bronić się przed kryzysami takimi jak spekulacje dewizowe George'a Sorosa i finansowy kryzys w latach 1997-1998.
W czasie gdy Ameryka tłumaczy, że był on spowodowany słabą kontrolą wymiany dewizowej w Tajlandii, Indonezji, Korei Południowej i innych państwach Azji, przedstawiciele tych krajów uważają, że wywołały go spekulacje dewizowe grupy Sorosa i polityka Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Azjatyccy przywódcy uważają też, że działania te mają na celu zdominowanie finansów azjatyckich przez banki amerykańskie.
Rady dla Waszyngtonu
Francis Fukujama poradził administracji amerykańskiej, by zaproponowała krajom tego regionu "demokratyczną alternatywę" podobną do Unii Europejskiej, w formie wolnocłowej strefy Azja - Pacyfik, do której należałyby USA, Japonia i inne kraje tego regionu. Związki gospodarcze miałyby przeradzać się w powiązania wojskowe Ameryki, Japonii, Australii, Korei Południowej i Indii. Propozycja azjatyckiej wersji NATO byłaby skierowana przeciw Chinom, gdyby chciały one siłą zagarnąć Tajwan. Fukujama opowiedział się jednak przeciw organizowaniu takiego paktu wojskowego obecnie, bo jego zdaniem takie antychińskie poczynania USA uczyniłyby z tego kraju dużo bardziej agresywną potęgę, niż jest ona dziś.
Fukujama - głoszący niedawno tezy o "końcu historii" - uważa, że najważniejszym geopolitycznym zdarzeniem bliskiej nam przyszłości będzie rosnąca potęga Chin, wobec której taktyka stosowana w czasie zimnej wojny wobec komunistów sowieckich przegrywających wyścig zbrojeń na płaszczyźnie gospodarczej nie będzie możliwa. Również inni geopolitycy i ekonomiści utrzymują, że już w pierwszej połowie obecnego stulecia Chiny staną się największą potęgą na świecie.
prof. Iwo Cyprian Pogonowski
"Nasz Dziennik" 2005-03-17
Autor: ab