Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tej wojny Moskwa nie odpuści

Treść

Siły rosyjskie przejęły kontrolę nad stolicą Osetii Południowej Cchinwali po tym, jak wojska Gruzji wycofały się z tego miasta - podało gruzińskie ministerstwo spraw wewnętrznych. Władze w Tbilisi zaznaczają, że nie oznacza to jednak wcale militarnej porażki, a jest to jedynie niezbędny krok uczyniony w celu obrony ludności cywilnej tego regionu. Z kolei Rosjanie podają, że do wycofania wojsk nie doszło, a sytuacja cały czas pozostaje napięta. Cały świat apeluje do obu stron konfliktu o jak najszybsze powstrzymanie rozlewu krwi. - Wyrażam gorące życzenie, aby natychmiast ustały działania zbrojne i aby powstrzymano się, również w imię wspólnego dziedzictwa chrześcijańskiego, od dalszych gwałtownych starć i odwetu, które mogą przerodzić się w konflikt o jeszcze szerszym zasięgu - powiedział wczoraj w czasie modlitwy "Anioł Pański" Ojciec Święty Benedykt XVI. Także Gruzja zaapelowała do Rosji o wstrzymanie działań zbrojnych i ogłosiła jednostronny rozejm. Po wycofaniu się z Cchinwali wojsk gruzińskich sytuacja w większej części miasta uspokoiła się, choć walki na przedmieściach stolicy trwały jeszcze do późnych godzin popołudniowych. Według relacji świadków, miasto leży w gruzach. Ciężko jest także oszacować dokładną liczbę ofiar wojny. Ambasador Rosji w Gruzji Wiaczesław Kowalenko mówi nawet o 2000 zabitych cywilów w wyniku ostatnich starć. Dodał, że zginęło także 13 żołnierzy rosyjskich, a około 70 zostało rannych. Również Gruzini nie są w stanie podać dokładnej liczby swoich ofiar. Ich dane szacunkowe wahają się między 80 a 130 zabitymi. Siły rosyjskie swoich działań ofensywnych nie ograniczają obecnie jedynie do terenów Osetii. Wczoraj zbombardowały bowiem miasto Gori, a także lotnisko leżące w pobliżu stolicy Gruzji - Tbilisi. Rosja nie potwierdza przeprowadzenia takiego nalotu. Za wszelkie straty i ofiary Kreml obwinia Gruzinów. - Liczba ofiar zaplanowanych i realizowanych przez kierownictwo gruzińskie barbarzyńskich działań idzie w tysiące - powiedział prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. W międzyczasie zaś rosyjska flota wojenna zablokowała wszystkie gruzińskie porty nad Morzem Czarnym. Celem tychże działań było niedopuszczenie do wzmocnienia sił militarnych Gruzji od strony morskiej. Rosjanie twierdzą, że właśnie tą drogą kraje zachodnie mogą chcieć dostarczać w rejony objęte wojną sprzęt i żołnierzy. Władze gruzińskie podały, że już w nocy okręty rosyjskiej marynarki przybyły do Oczamczyry, miasta leżącego w zachodniej części Abchazji. Także wczoraj rosyjskie okręty wojenne zatopiły gruziński kuter torpedowy. Rosyjskie ministerstwo obrony utrzymuje, że działanie to było jedynie odpowiedzią na dążenia Gruzji zmierzające do zaatakowania okrętów. Ponadto Moskwa wysłała na tereny separatystycznych regionów dodatkowe 10 tysięcy piechurów. Rosyjskie posiłki wkroczyły do Osetii Południowej i Abchazji wczorajszego ranka. Także Abchazja, druga z separatystycznych gruzińskich republik, wydaje się szykować do wojny. Prezydent tego dążącego do uzyskania samodzielności regionu Siergiej Bagapsz ogłosił wczoraj powszechną mobilizację. Pod broń zostało powołanych ok. 1000 żołnierzy, których niezwłocznie wysłano w rejon na granicy z Gruzją, gdzie dochodzi do starć. Obecnie na tym obszarze najbardziej zapalnym punktem konfliktu jest wąwóz Korodi. Walki o ten strategiczny, leżący na granicy abchasko-gruzińskiej region trwają bowiem od soboty. Stacjonujące tam oddziały Gruzji zostały kilkakrotnie zbombardowane przez rosyjskie lotnictwo. Abchazi twierdzą, że Gruzini zamierzają rozpocząć ofensywę militarną na ich terenach, atakując właśnie z tego wąwozu. Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili po raz kolejny zaapelował do Rosji o zawieszenie broni i wstrzymanie bombardowań. Swój apel wystosował po tym, jak bomby spadły na leżące już poza granicami Osetii miasto Gori, zabijając dziesiątki osób. Ponadto parlament zaaprobował dekret Saakaszwiliego o wprowadzeniu w całym kraju stanu wojennego. Stan wyjątkowy w Gruzji ma obowiązywać przez 15 dni, począwszy od ostatniej soboty. Swoje poparcie dla inicjatyw gruzińskiego prezydenta przekazało wiele państw Zachodu. Prezydent USA George W. Bush stwierdził, iż Gruzja ma pełne prawo do zachowania terytorialnej integralności, a wszelkie ataki na jej terytorium doprowadzą jedynie do eskalacji konfliktu. Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice wezwała Rosję do niezwłocznego wycofania swych wojsk z Gruzji. Prezydent Polski Lech Kaczyński także ostro skrytykował działania sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej na terytorium Osetii Południowej. - Są sprzeczne z prawem międzynarodowym i są aktem agresji - oświadczył. Ponadto we wspólnej deklaracji wydanej przez przywódców Polski, Litwy, Łotwy i Estonii możemy przeczytać, iż kraje te zdecydowanie potępiają działania rosyjskich sił zbrojnych, wymierzonych przeciwko suwerennemu i niepodległemu państwu gruzińskiemu. Prezydenci w dokumencie tym zapewniają, że użyją wszystkich środków, aby upewnić się, iż agresja przeciwko małemu państwu w Europie nie zostanie pominięta milczeniem lub nic nieznaczącymi oświadczeniami zrównującymi ofiary ze sprawcami. Lech Kaczyński zaznaczył, iż zdaje sobie sprawę, że deklaracja ta jest bardzo zdecydowana i ostra, jednakże - jak dodał - obecna sytuacja wymaga takich sformułowań. Polski prezydent spotkał się wczoraj także z ambasadorem Gruzji w Polsce Konstantinem Kavtaradze. Z kolei jeszcze dziś do Gruzji uda się przedstawiciel Kancelarii Prezydenta i zarazem jej wiceszef - Piotr Kownacki. Minister w imieniu prezydenta Kaczyńskiego spotka się z gruzińskim prezydentem Micheilem Saakaszwilim, z którym będzie rozmawiał o obecnej sytuacji tego kraju. Minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski poinformował, że w najbliższą środę odbędzie się spotkanie szefów rządów państw Wspólnoty Europejskiej. Francuska prezydencja Unii Europejskiej zaakceptowała propozycję Polski, by omówić sprawę wojny w Gruzji. Do spotkania dojdzie w Brukseli, gdzie na specjalnie zwołanej Radzie ds. Zewnętrznych i Ogólnych UE szef dyplomacji francuskiej Bernard Kouchner ma zdać raport ze swej misji w Tbilisi i Moskwie. W celu złagodzenia konfliktu i podjęcia prób mediacji do Tbilisi została już wysłana także mieszana delegacja Unii Europejskiej, USA, NATO oraz Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Jednoznaczne jest także stanowisko Kościoła. Papież Benedykt XVI wezwał wszystkie strony zaangażowane w konflikt do natychmiastowego przerwania działań zbrojnych oraz do przywrócenia trwałego i sprawiedliwego pokoju. Zaapelował również do wspólnoty międzynarodowej i najbardziej wpływowych krajów, aby w obecnej sytuacji podjęły wszelkie wysiłki w celu podtrzymania i wspierania inicjatyw, które doprowadziłyby do pokojowego rozwiązania tego konfliktu. W wielu miastach Europy odbyły się w miniony weekend spontaniczne manifestacje okazujące solidarność z narodem gruzińskim, a także wyrażające sprzeciw wobec rosyjskiej agresji na Gruzję. Około stu poznaniaków i mieszkających w stolicy Wielkopolski przedstawicieli mniejszości gruzińskiej wzięło udział w sobotę w pikiecie pod Konsulatem Federacji Rosyjskiej. Choć manifestacja nie została wcześniej zgłoszona w urzędzie miasta, a zgromadzenie zabezpieczała spora grupa policjantów, funkcjonariusze nie mieli powodów do interwencji. Demonstrujący poznaniacy uczcili pamięć ofiar wojny minutą ciszy, zapalono również symboliczne znicze. - Dziękuję Polakom za pamięć, za to, że w tak tragicznych chwilach dla Gruzji są z nami. Za to, że wcześniejsze deklaracje solidarności i współpracy nie okazały się tylko pustymi słowami. Atak Rosji na Gruzję, bombardowanie Tbilisi jest ostrzeżeniem dla wszystkich, ostrzeżeniem, że na Gruzji może się nie skończyć - mówił jeden z uczestniczących w demonstracji, mieszkających w Poznaniu Gruzinów. Na poznańskiej demonstracji pojawiły się osoby znane z wcześniejszych pikiet w obronie praw człowieka związanych z wojną w Czeczenii czy brutalnymi represjami w Tybecie, dawni działacze antykomunistycznej opozycji i ludzie bardzo młodzi. Skandowano: "Łapy precz od wolnej Gruzji", "Putin się bawi - Gruzja krwawi". Łukasz Sianożęcki Współpraca Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-08-11

Autor: ab